500 milionów dusz

Jacek Dziedzina

|

GN 20/2019

publikacja 16.05.2019 00:00

To będą najważniejsze od dekad wybory europejskie. Mogą zupełnie zmienić układ sił w Parlamencie Europejskim. I nadać nowy kierunek integracji lub… dezintegracji kontynentu.

Polacy niezbyt chętnie uczestniczą w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W 2014 r. frekwencja  w naszym kraju należała  do najniższych w UE  – zagłosowało niespełna  24 proc. uprawnionych. Polacy niezbyt chętnie uczestniczą w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W 2014 r. frekwencja w naszym kraju należała do najniższych w UE – zagłosowało niespełna 24 proc. uprawnionych.
Paweł Supernak /pap

Wybory do Parlamentu Europejskiego są rozciągnięte w całej Unii na kilka dni: w tym roku od 23 do 26 maja. I tak już pierwszego dnia, w czwartek, do urn pójdą Holendrzy i Brytyjczycy (rząd w Londynie dopiero parę dni temu potwierdził oficjalnie, że z racji przeciągającego się wokół brexitu pata Wielka Brytania wystawi również swoich kandydatów), ale obywatele większości państw członkowskich, w tym Polacy, będą głosować w niedzielę 26 maja. O 751 mandatów posłów w Strasburgu i Brukseli będą ubiegać się tysiące osób z 28 krajów UE – najwięcej w Niemczech, gdzie zarejestrowano ponad 1300 kandydatów ubiegających się o 96 mandatów. W Polsce o 51 miejsc powalczy ponad 870 osób. Co kryje się za tymi liczbami, kogo tak naprawdę wybieramy, jak wygląda Parlament Europejski po wyborach i dlaczego to głosowanie tym razem jest tak ważne?

Średnio zainteresowani

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.