Bóg wie lepiej

Franciszek Kucharczak

|

GN 17/2019

publikacja 26.05.2019 06:00

„Łaski z Mojego miłosierdzia czerpie się jednym naczyniem, a nim jest ufność” – mówi Jezus Faustynie. Mówi to każdemu.

Każdy, kto patrzy na obraz Jezusa Miłosiernego, widzi napis: „Jezu, ufam Tobie”. Miliony wezwań do zaufania Zbawicielowi narzucają się ludzkim oczom i odbijają się w ludzkich duszach. Każdy, kto patrzy na obraz Jezusa Miłosiernego, widzi napis: „Jezu, ufam Tobie”. Miliony wezwań do zaufania Zbawicielowi narzucają się ludzkim oczom i odbijają się w ludzkich duszach.
krzysztof błażyca /foto gość

Konferencja dla jednej ze wspólnot.
– Kto z was zawierzył się Bogu, przyjął Jezusa jako swojego Pana i chce żyć Jego wolą? – pyta prowadzący.

Zgłaszają się wszyscy.
– Kto z was wierzy, że Bóg zna liczbę włosów na naszych głowach i nic nie dzieje się bez Jego wiedzy?

Znowu wszyscy.
– Kto z was dzisiaj narzekał?

Konsternacja, chwila milczenia i… wybuch śmiechu. Ręce idą w górę. Znowu wszyscy.

Masz pecha?

No tak. Narzeka się na wszystko, co nie pasuje do scenariusza prywatnego szczęścia: talerz się rozbił, auto się zepsuło, żona zachorowała, teściowa wyzdrowiała. Towarzyszące zazwyczaj takim niepomyślnym zdarzeniom „partykuły wzmacniające” raczej trudno nazwać aktami strzelistymi. I nie wyglądają na dowód chrześcijańskiego zaufania, że Bóg ma wszystko pod kontrolą.

Niby się wie, że Bóg rządzi światem, ale często się o tym nie myśli. Wielu oddaje Bogu kierownicę swojego życia, ale zachowuje władzę nad hamulcem. I co rusz korzysta z niego w drodze do własnego szczęścia. Teoretycznie ludzie ci wierzą, że żaden włos nie spada na ziemię bez zgody Boga, ale drąży ich pełne żalu poczucie, że Pan Bóg popełnia jakiś błąd, dopuszczając ubytki w ich owłosieniu. Bo plan jest taki, żebym był zawsze zdrowy, młody, piękny, bogaty, z bujną czupryną... Fiasko tego planu w jakimkolwiek fragmencie zawsze jest traktowane jako krzywda. Zły na różne sposoby dobiera się do człowieka, ale zawsze na bazie poczucia krzywdy, gdy coś idzie inaczej, niż się chciało.

Dobry cały czas

Człowiek unika niepożądanych sytuacji, a jednak to one są nadzwyczajną okazją do okazania Bogu zaufania.

– Mieliśmy kiedyś finansowo nóż na gardle – opowiada Ania z Czerwionki-Leszczyn. – Trzeba było spłacić dług, a termin się zbliżał. Postanowiliśmy z mężem, że on popracuje jakiś czas w Anglii. Oddaliśmy to Bogu. On pojechał praktycznie w ciemno, a ja z dziećmi na kolanach modliłam się z wiarą, że Bóg się nim zaopiekuje i go poprowadzi. Gdy Antek wysiadł z autobusu w Londynie, zaraz na przystanku spotkał… znajomą z Leszczyn. W wielomilionowym mieście! – śmieje się Ania. Znajoma zorganizowała mu nocleg i pomogła znaleźć pracę.

„Bóg jest dobry cały czas” – to hasło spopularyzował film „Bóg nie umarł”. Świadomość, że Bóg jest ZAWSZE dobry, to podstawa ludzkiego zaufania. To z tej świadomości płynie wiara, że Bóg ma dla każdego wspaniały plan. Dlaczego więc ten plan w odniesieniu do konkretnych ludzi wydaje się często niezrealizowany? Odpowiedź zawsze sprowadza się do jednego: z powodu braku zaufania.

„Łaski z Mojego miłosierdzia czerpie się jednym naczyniem, a nim jest ufność” – mówi Jezus świętej Faustynie. Nie bez powodu zdanie „Jezu, ufam Tobie” stanowi samo centrum kultu Miłosierdzia Bożego.

– Gdy wasze dziecko wam wierzy i tylko na was liczy, czy nie staniecie na głowie, żeby się na was nie zawiodło? – pada w kościele pytanie do rodziców. Tak jest ze stosunkiem Boga do człowieka ufającego. Kto ufa Bogu, ten mówi Mu: „Ty wiesz lepiej”. Taka postawa oznacza rezygnację z przepychania swojego pomysłu na życie.

„Im dusza więcej zaufa, tym więcej otrzyma. Wielką Mi są pociechą dusze o bezgranicznej ufności, bo w takie dusze przelewam wszystkie skarby swych łask. Cieszę się, że żądają wiele, bo Moim pragnieniem jest dawać wiele, i to bardzo wiele. Smucę się natomiast, jeżeli dusze żądają mało, zacieśniają swe serca” – czytamy w „Dzienniczku” słowa Jezusa.

Nie ma w tym w istocie żadnej nowości. Bóg już w Starym Testamencie bezustannie nawołuje człowieka do zaufania.

„Z całego serca Bogu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku, myśl o Nim na każdej drodze, a On twe ścieżki wyrówna” – wzywa autor Księgi Przysłów. Własny rozsądek zawodzi, bo opiera się na przyziemnej kalkulacji. Człowiek ufający Bogu robi czasem rzeczy niezrozumiałe dla otoczenia, nawet absurdalne i powszechnie krytykowane. Gdyby Abraham polegał tylko na swoim rozsądku, nigdy nawet nie spróbowałby złożyć ofiary ze swojego syna. I nigdy nie usłyszałby nad sobą głosu: „Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna”. I wszystko byłoby inaczej. Gorzej.

We wszystkim

„Nie bój się, że tracisz grunt pod nogami. To Ja biorę cię na ręce” – usłyszeli uczestnicy spotkania charyzmatycznego. Na tym rzecz polega: wszelkie doświadczane niedogodności mogą się okazać błogosławieństwem i na pewno się okażą, gdy człowiek zaufa. Jak Bóg ma nas podnieść i przytulić, jeśli nie pozwalamy Mu się dotknąć? A jeśli nas dotyka, to dlaczego „czujemy się dotknięci”?

Każdy rozumie, że w życiu tak jest: żeby było lepiej, najpierw musi być gorzej. Zanim osiągniesz szczyt, musisz się namęczyć, zanim zdobędziesz uprawnienia, musisz zdawać egzaminy. To samo dzieje się w życiu duchowym. Bóg wie, co zrobić, żeby zrealizować nasze marzenia, a nawet to, co wielokrotnie przekracza ludzką wyobraźnię. Droga do tego prowadzi nieraz przez wertepy. I wówczas właśnie – bo przecież nie wtedy, gdy jest miło – próbuje się zaufanie. W co? A w to, o czym pisze święty Paweł w Liście do Rzymian: „Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra”.

Skoro we wszystkim, to we wszystkim. Również w życiowych dramatach, w sypiących się finansach i relacjach, w pokrzyżowanych projektach i zgaszonych nadziejach. Gdy ufamy Bogu, wszystko dzieje się dla naszego dobra. Trudno zliczyć straty, jakie ludzie ponoszą z powodu braku zaufania. Człowiek szarpie się o to, na co nie ma wpływu, traci nerwy na wypatrywanie tego, co nie nadejdzie, i czas na bębnienie palcami po stole. Kto ufa Bogu, jest wolny od tego wszystkiego, od całej czapy niepokoju o to, co w istocie nie należy do niego. Wie, że Bóg da mu to, czego potrzebuje, gdy naprawdę potrzebuje. Ufa przecież Jezusowi, który powiedział: „Nie troszczcie się o życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać”. Zaufanie Jezusowi przynosi komfort, jakiego nie jest w stanie zaoferować ten świat. Doświadczają go ludzie, którzy na serio potraktowali swoją decyzję przyjęcia Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela i zawierzyli Mu swoje życie.

Przed laty o takiej sytuacji opowiadał mężczyzna, któremu ktoś w sklepie ukradł portfel. W pierwszym momencie się wściekł, ale już po chwili mu przeszło, bo sobie przypomniał: „Przecież to nie jest mój portfel!”. To logiczne – portfel też należy do Jezusa, skoro my sami do Niego należymy. Wtedy dochodzi do genialnej sytuacji prawdziwego duchowego ubóstwa. Nie znaczy ono, że ubogi w duchu niczego nie ma, ale że niczego nie można mu ukraść. Ktoś taki nie jest pozbawiony wszystkiego, lecz nie jest do niczego przywiązany. Posługuje się rzeczami, a nie służy im. Tu rodzi się pokój, „jakiego świat dać nie może”.

Okazje do zaufania leżą na ulicy. Zaufaniem jest czas poświęcony rano na modlitwę, gdy gonią terminy, zaufaniem jest powstrzymanie się od zakupów i pracy w niedzielę. Zaufaniem jest rezygnacja z intratnej oferty, gdy sumienie mówi „nie”. To jest „tracenie życia” ze względu na Jezusa. Tego życia, które dałoby się „tak przyjemnie spędzić”. Kto jednak zaufa Bogu, doświadcza pokoju, jakiego świat dać nie może. Otwierają się przed nim niesłychane skarby łask. Tak właśnie, jak się to stało z Faustyną, która – choć doświadczała cierpień – już na ziemi żyła radością, o jakiej nie śniło się ludziom zabieganym za pomyślnością własnego wyrobu. „Masz wielkie i niepojęte prawa do Mojego Serca, boś córką pełnej ufności” – usłyszała Faustyna od Jezusa. Słyszy to każdy, kto zbliża się z ufnością do źródła Bożego miłosierdzia.

Nie jak wtedy

Od czasu gdy Kościół uznał prawdziwość mistycznych doświadczeń siostry Faustyny Kowalskiej i wyniósł ją na ołtarze, niemal w każdym kościele katolickim na świecie wisi obraz Jezusa Miłosiernego. I każdy, kto na niego patrzy, widzi napis: „Jezu, ufam Tobie”. Miliony wezwań do zaufania Zbawicielowi narzucają się ludzkim oczom i odbijają się w ludzkich duszach. Wydaje się, że to specjalny komunikat od Boga na nasze czasy. „Nie znajdzie ludzkość uspokojenia, dopokąd nie zwróci się z ufnością do miłosierdzia Mojego” – mówi Jezus. Słowa „Jezu, ufam Tobie” to deklaracja odwrotna w stosunku do tej z raju, gdzie człowiek powiedział Bogu: „Nie ufam Ci”. Dlatego tak ważna.

Jezu, ufam Tobie.

Dostępne jest 4% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.