Sercem i rozumem

GN 19/2019

publikacja 09.05.2019 00:00

O sercu na laurkach, modzie na rodzinę i obiedzie mamy opowiada Ewa Pietrzak.

Sercem i rozumem archiwum telewizji abc

Barbara Gruszka-Zych: O której zwykle wstajesz?

Ewa Pietrzak: O piątej czterdzieści. O szóstej budzę dzieci – Laurę, która chodzi do V klasy, i pierwszoklasistę Maksia. Kiedy oni szykują się do szkoły, przygotowuję śniadanie, sprawdzam mundurki. Mam to wszystko opanowane, więc początek dnia nie przypomina już komedii ani farsy. Przed pracą staram się też być na Mszy św.

Mówisz o miłości… Co się w niej bardziej liczy – serce czy rozum?

I jedno, i drugie, bo tak zostaliśmy stworzeni. Na laurkach, które dostaję od swoich dzieci na Dzień Mamy, widzę pięknie narysowane serca. Ale serce to nie wszystko. Trzeba pamiętać, że w miłości ma też udział rozum. To nie zimna kalkulacja, ale uwypuklenie świadomej chęci bezinteresownej pomocy drugiemu. Nadzieja, że dzięki naszemu rozsądkowi i zaangażowaniu razem z kochanym dobrniemy do drugiego brzegu.

Od kogo uczyłaś się kochać?

Od rodziców i brata. Jestem szczęściarą, bo miałam udane dzieciństwo. Czułam się zawsze kochana. Ciepły i spokojny dom był dla mnie bezpiecznym azylem. Mam starszego, niezwykle opiekuńczego brata. Adam od małego był dla mnie wzorem. Aktywnie braliśmy udział w życiu parafii. Brat był ministrantem, a ja chórzystką i bielanką. Dzięki niemu miałam też starsze koleżanki, którym bardzo zależało, by go poznać. Nikt, kto nas odwiedzał, nie wychodził nigdy głodny. Na co dzień widziałam, jak rodzice się modlą, i to było dla mnie nieustanną lekcją wiary.

Jak długo Twoi rodzice są razem?

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.