– Zareagowałem jak każdy ojciec – mówi „Gościowi” Denis Lisow, który stara się o azyl w Polsce. Szwedzkie służby odebrały Rosjaninowi trzy córki. Ten zabrał dzieci ze sobą i uciekł ze Szwecji.
Denis Lisow z córkami.
Tomasz Gzell /pap
Lisow i jego żona wyjechali z Chabarowska do Szwecji w 2012 r. Zabrali ze sobą 5-letnią córeczkę Sofię. Lisow jest z zawodu kolejarzem, w Szwecji pracował jako robotnik. – Na początku było normalnie – mówi. Na emigracji urodziły się Serafima (dziś ma 7 lat) i Alisa (5 lat). Dziewczynki, podobnie jak rodzice, mają wyłącznie rosyjskie obywatelstwo.
Problemy zaczęły się pod koniec 2017 r. U żony Lisowa ujawniły się problemy psychiczne, z powodu których trafiła do szpitala. Szwedzkie służby uznały, że jest niezdolna do sprawowania opieki nad córkami.
Wprawdzie ojcu dziewczynek nie stawiano żadnych zarzutów, ale odebrano mu Sofię, Serafimę i Alisę. Stało się to, gdy był w pracy. Dopiero później dostał dokumenty, z których wynikało, że powodem utraty praw do własnych dzieci jest choroba żony.
300 mil do nieba
Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.