Dobry zwyczaj – ostrożnie pożyczaj!

Wojciech Teister

|

GN 15/2019

publikacja 11.04.2019 00:00

Zanim zaciągniemy pożyczkę czy kredyt, powinniśmy dokładnie przyjrzeć się warunkom ich udzielenia.

Dobry zwyczaj – ostrożnie pożyczaj! Roman koszowski /foto gość

W świetle prawa istnieją zasadniczo dwie formy pożyczenia pieniędzy – są to kredyt i pożyczka. Często oba te słowa są używane zamiennie, w rzeczywistości jednak stanowią różne formy pożyczania, oparte na innych zasadach, a nawet uregulowane w innych przestrzeniach prawa. Kredyt znacznie trudniej dostać, ale korzystający z niego konsument jest lepiej chroniony przed ukrytymi kosztami niż w przypadku pożyczki. Zasady jego udzielania są zapisane w prawie bankowym. Mogą go udzielić wyłącznie banki lub SKOK-i. Kredytodawca zobowiązuje się na podstawie umowy kredytowej do przyznania klientowi określonej sumy pieniędzy, które ten może wydać na jasno określony cel, a kredytodawca ma prawo to skontrolować. Kredytobiorca z kolei zobowiązuje się do regularnego spłacania należności wraz z określonym w umowie zarobkiem banku. Umowa kredytowa musi być zawarta pisemnie. Kredyt zawsze jest odpłatny, a jego koszty muszą być precyzyjnie opisane w umowie. Umowa kredytowa podlega zabezpieczeniu, np. w formie hipoteki.

Zasady udzielania pożyczek określają przepisy Kodeksu cywilnego. Są to zasady dużo bardziej elastyczne niż te, które dotyczą kredytu. Pożyczki może udzielić w zasadzie każdy, kto dysponuje odpowiednimi środkami. Zarówno firma pożyczkowa, jak i znajomi czy członkowie rodziny. Umowa pożyczki może być nawet ustna, jeśli tylko jej wartość jest niższa niż 1000 zł. Nie musi zostać określony cel spożytkowania pożyczonych pieniędzy. Pożyczka może, ale nie musi być obłożona kosztami. W przypadku kredytów rozpiętość kosztów jest stosunkowo niewielka, natomiast w przypadku pożyczek może być ogromna – od bezkosztowych pożyczek udzielanych przez rodzinę czy znajomych po obłożone kilkusetprocentowymi kosztami pożyczki oferowane przez różnego rodzaju firmy pożyczkowe, potocznie nazywane parabankami. Pożyczkę zaciągnąć można łatwiej niż kredyt, dlatego często firmy pożyczkowe celują w klientów, którzy z różnych powodów nie mogą otrzymać kredytu. I o ile w przypadku zaciągania kredytu należy być ostrożnym, o tyle w przypadku pożyczki nasza czujność powinna być jeszcze większa, bo bardzo szybko można wpaść w spiralę zadłużenia.

RRSO prawdę ci powie

O tym, jakie są realne koszty zaciąganej pożyczki czy kredytu, informuje wskaźnik RRSO, czyli rzeczywista roczna stopa oprocentowania. Reklamy często mówią nam o niskim oprocentowaniu, w rzeczywistości jednak pożyczko- czy kredytodawca zarabia nie tylko na oprocentowaniu pożyczanych środków. Pozostałe składniki kosztów pożyczania pieniędzy nieraz są wielokrotnie wyższe niż samo oprocentowanie. RRSO obejmuje nie tylko oprocentowanie, ale również takie opłaty jak prowizja, marża czy ubezpieczenie kredytu/pożyczki oraz inne czynniki wpływające na to, ile tak naprawdę zarobi pożyczkodawca. RRSO wylicza się na podstawie skomplikowanego wzoru, który obejmuje wszystkie podstawowe czynniki wpływające na koszt kredytu i pożyczki. Przez to pozwala nam oszacować rzeczywiste koszty pożyczki. W skrócie: im wyższe RRSO, tym więcej zapłacimy za możliwość pożyczenia cudzych pieniędzy. Dlatego ten parametr jest dla osoby pożyczającej dużo ważniejszy niż wysokość oprocentowania.

Ale nawet RRSO nie zawsze pełną prawdę nam powie. Czasami na realny koszt kredytu wpływ ma również struktura spłaty w czasie (np. czy spłacamy kapitał i odsetki systematycznie od pierwszej raty, czy dopiero na koniec trwania umowy kredytowej), ale też inne, dodatkowe usługi, które próbuje dorzucić nam pożyczko- lub kredytodawca. RRSO obejmuje bowiem wyłącznie koszty obowiązkowe związane z realizacją umowy. Nie uwzględnia natomiast kosztów dodatkowych. A tymczasem umowa może zawierać różne niemiłe dla klienta niespodzianki, jak choćby dodatkowo płatne wizyty domowe przedstawiciela pożyczkodawcy, który pobiera kolejne raty. Tego rodzaju usługi są zwykle zapisane drobnym drukiem lub opisane skomplikowanym językiem. Dlatego bardzo ważne jest, aby przed podpisaniem umowy przeczytać ją dokładnie, w całości, na spokojnie, nawet kilka razy. I w żadnym wypadku nie należy jej podpisywać, jeśli nie rozumiemy choćby jednego terminu czy zdania! A najlepiej przed podpisaniem zabrać umowę do domu i przestudiować ją z kimś zaufanym, kto zna się na tego rodzaju dokumentach lepiej niż my sami.

Pożyczkowa kraina pułapek

Firmy pożyczkowe oraz banki czy SKOK-i mają obowiązek informowania (również w reklamach) o wysokości RRSO. A ta bywa różna. Od kilkunastu do nawet ponad 1000 procent! W wielu reklamach słyszymy bardzo atrakcyjnie brzmiące oferty pierwszej pożyczki z zerowym RRSO. Czy to możliwe? Kluczowe w takich ofertach jest słowo „pierwsza”. Tego rodzaju pożyczki udzielane są na bardzo krótki czas – 30, 45 dni. Pożyczana kwota zazwyczaj też nie jest wysoka – kilka tysięcy złotych. Jeśli pożyczone pieniądze oddamy w terminie, rzeczywiście RRSO wyniesie zero. Jeśli jednak nie uda się nam oddać całego długu w wyznaczonym czasie, parabank zaoferuje przedłużenie terminu spłaty, jednak już nie za darmo. Naliczy odsetki, opłatę za przedłużenie terminu spłaty, możliwe, że jeszcze inne opłaty. I nasza pożyczka z zerowym RRSO staje się bardzo droga.

Niebezpieczne dla klienta mogą być też wszelkiego rodzaju szybkie pożyczki, np. zawierane przez internet. To zwykle bardzo drogie chwilówki. Udzielają ich prywatne firmy pożyczkowe, które nie podlegają Komisji Nadzoru Finansowego. Jakie pułapki niosą ze sobą z pozoru atrakcyjne, szybkie pożyczki?

Paradoksalnie na niekorzyść klienta działa już krótki czas, jaki potrzebny jest do zawarcia umowy. Szybkie pożyczki można uzyskać już w kilka minut, bez wielu formalności. Jednak takie błyskawiczne podejmowanie decyzji pożyczkowej nie sprzyja ani analizie, czy rzeczywiście potrzebujemy pożyczki, ani wnikliwemu przeczytaniu umowy i poznaniu rzeczywistych jej kosztów. A te bywają ogromne. Dodatkowe koszty są często ukryte pod zawiłymi określeniami w umowie i zapisane drobnym drukiem. Po podpisaniu umowy często okazuje się, że oprocentowanie to jedynie niewielka część kosztów, jakie musi ponieść pożyczkobiorca. Ponadto tego rodzaju pożyczki charakteryzuje krótki okres spłaty i wysokie koszty przedłużenia tego okresu lub nawet brak takiej możliwości. Uruchamiają się bardzo wysokie odsetki karne. Kiedy pożyczkobiorca nie jest w stanie spłacić należności z wysokimi kosztami w umówionym terminie, niejednokrotnie bierze kolejną, równie niekorzystną pożyczkę, aby spłacić poprzednie zobowiązanie. W ten sposób wpada w spiralę zadłużenia. Zadłużenie rośnie jak spadająca ze stoku kula śnieżna. Często w reklamach podawane jest niskie RSO (roczna stopa oprocentowania). Nie jest to ten sam parametr co RRSO, bo opisuje jedynie wysokość oprocentowania i nie uwzględnia innych kosztów obowiązkowych.

Prawo przeciw lichwie

Działalność parabanków została ograniczona przez przyjętą w 2016 r. ustawę o kredycie konsumenckim, zwaną potocznie antylichwiarską. Określa ona, że maksymalny limit kosztów odsetkowych to równowartość odsetek maksymalnych, określonych według definicji zawartej w art. 359 Kodeksu cywilnego. W praktyce wynoszą one dwukrotność sumy stopy referencyjnej NBP i 3,5 punktów procentowych. Ustawa określa też górny limit kosztów pozaodsetkowych. Całkowity koszt kredytu w całym okresie kredytowania nie może przekroczyć kwoty udzielonego zobowiązania. I chociaż ustawa wprowadza pewne ograniczenia na rynku tzw. chwilówek, to dotyczy ona podstawowych kosztów pożyczki. Nie odnosi się natomiast do kosztów dodatkowych oraz ewentualnych kar, jakie pojawiają się w momencie niewywiązania się ze zobowiązania na czas. Dlatego nawet najlepsze prawo antylichwiarskie nie zastąpi naszej ostrożności.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.