Exodus 2.0?

Jacek Dziedzina

|

GN 15/2019

publikacja 11.04.2019 00:00

Nowa fala syryjskich uchodźców, która ruszy niedługo do Europy, będzie dwukrotnie większa od poprzedniej – ostrzega prezydent Libanu. Co na to sami zainteresowani?

Exodus 2.0? krzysztof błażyca /foto gość

Od czasu, gdy w grudniu 2017 r. odwiedziłem libańsko-syryjskie pogranicze, sytuacja uchodźców niewiele się zmieniła. Chyba że na gorsze. Syryjczycy znaleźli się w sytuacji patowej: bez większych perspektyw na powrót do swoich domów, ale i bez perspektyw w obcym państwie. W pułapce znalazł się również Liban: nikogo z kraju nie wyrzuci, ale nie ułatwiając uchodźcom dostępu do edukacji i rynku pracy, naraża się na kumulację i tak silnych już napięć w społeczeństwie. Trudno też oczekiwać zbyt wiele od państwa wielkości województwa świętokrzyskiego, które przyjmując co najmniej 1,5 mln uchodźców z samej Syrii (nie licząc pół miliona Palestyńczyków), wzięło na siebie największy ciężar związany z kryzysem syryjskim. Z jednej strony nie ma więc miejsca, dokąd uchodźcy mogliby wrócić lub wyjechać, z drugiej zaś – dłuższy postój w poranionym podziałami Libanie grozi wybuchem konfliktów.

Michel Aoun, prezydent Libanu, swoje ostrzeżenie przed nową falą uchodźców, którzy mogą nagle ruszyć do Europy, wygłosił… w Moskwie. Pytanie, czy jest to wyłącznie wyraz bezradności libańskich władz, czy część jakiegoś szerszego planu omawianego z Rosją. Wątpliwości nie są bezpodstawne. Bo jeśli spojrzeć na deklaracje samych Syryjczyków, przepytywanych przez ankieterów UNHCR nie tylko w Libanie, ale i w innych krajach przyjmujących (Turcja, Egipt, Jordania, Irak – w sumie ok. 5,7 mln osób), większość z nich wcale nie deklaruje chęci wyjazdu na Zachód. Przeciwnie, marzą oni o powrocie do Syrii. To prawda, że swoje marzenia muszą konfrontować z rzeczywistością. Tylko czy z tego wynika, że nagle parę milionów osób spontanicznie ruszy do Europy?

Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.