Po chwilowej euforii Izrael wrócił do normy i zaczął robić to, co potrafił najlepiej: narzekać i szemrać. Nawet dochodząc do wyśnionej Ziemi Obiecanej, wysyłał do nieba SMS-y z pretensjami. Słowo ma moc. Zabija. I ożywia.
Ten, którego Syn na krzyżu rozbroił „węża starodawnego”, jako ratującą życie odtrutkę polecił adorowanie miedzianego gada.
montaż studio gn
W czasie dyplomatycznego kryzysu na linii Rzeczpospolita–Izrael krążył w sieci dowcip. Anioł podchodzi do Boga i rzuca: „A na domiar złego dwa narody wybrane się pokłóciły”. Patrzę na zachowanie Izraelitów maszerujących przez 40 lat przez pustynię i nie mogę przestać się dziwić: jak bardzo jesteśmy do siebie podobni!
Jak wynika z badań ośrodka Pentor, narzekanie jest jednym ze sposobów, w jaki Polacy najczęściej wyrażają emocje. Myślę, że podręczniki do nauki języka polskiego powinny zaczynać się od rysunku z podpisem: „To pan Kowalski. Jest właśnie niezadowolony z tego, że pada deszcz. Pan Kowalski nie lubi chamstwa, jazzu i Legii Warszawa”. Kwintesencją naszego narzekania jest obrazek z „Wojny domowej”, kiedy to podczas przeglądu młodych kapel Pawełek z ekipą śpiewają na całe gardło: „Tak mi źle, tak mi źle, tak mi szaro”. Do hymnu!
Grzechem, który najczęściej wytykał Bóg Izraelowi, było szemranie i narzekanie.
Nie weszli do nieba
Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.