Kenoza Syna Bożego

ks. Zbigniew Niemirski

|

GN 15/2019

Święty Paweł napisał: ekenosen. To grecki czasownik kenoun w formie aorystu, który informuje, że czynność dokonała się jeden raz.

Kenoza Syna Bożego

Tą czynnością jest kenoza, czyli pozbawienie, zniweczenie i unieważnienie. Tłumacz Biblii Tysiąclecia wybrał znaczenie: „ogołocenie”, czyli pozbawienie szaty, splendoru czy znaczenia. To tłumaczenie jest chyba najlepsze. Bo ogołocony Chrystus przed tym stanem „istniał w postaci Bożej”. W tym momencie znów trzeba zajrzeć do greckiego biblijnego oryginału. Owa „postać”, po grecku morfe, znaczy przede wszystkim „zewnętrzny wygląd”, „coś, co widzimy najpierw”. Ale ma także dalszy, głębszy sens. Ów zewnętrzny wygląd jest obrazem, który pokazuje istotę jakiegoś bytu i mówi o jego sposobie istnienia, mówi, kim on jest. „Postać Boża” to nic innego jak synonim Bożej natury. Syn Boży istnieje więc jako ktoś równy samemu Bogu. I oto On pozbawia się tej zewnętrznej „postaci”, stając się sługą, często niewolnikiem, a więc kimś, kto stał na najniższym szczeblu drabiny społecznej.

Czy to znaczy, że wcielony Syn Boży pozbawił się godności „postaci Bożej”? Wielu mówi: tak. Ale to błędna interpretacja. Chrystus Jezus, jako wcielony Bóg-człowiek, nie pozbył się tej godności. Dał się tylko ogołocić z blasku Bożej światłości, dającego się łatwiej dostrzec i uznać. Jako cierpiący Sługa Jahwe ukrył swój majestat, przysługujący samemu Bogu, i stał się sługą cierpiącym i poniżonym. Zadanie dla uczniów i słuchaczy Ewangelii jest sporo trudniejsze – trzeba przedrzeć się przez warstwę cierpiącego Chrystusa Pana, by dostrzec w Nim, ogołoconym, Syna Bożego.

Hymn o uniżonym Chrystusie, Synu Bożym, z Listu do Filipian jest jednym z najpiękniejszych i treściowo najbardziej pojemnych zapisanych na kartach Nowego Testamentu. Bibliści spierają się o to, czy jego autorem jest św. Paweł. Są tacy, którzy uważają, że powstał gdzieś w kręgu wspólnot założonych przez Apostoła Narodów, a on jedynie go zacytował. Jeśli tak było, jest to dowód, że chrześcijanie pierwszego i drugiego pokolenia Kościoła kontemplowali swego Pana z taką głębią, którą my, po dwudziestu wiekach, możemy jedynie podziwiać i przyjąć.

A jeśli hymn ułożył św. Paweł, to jego adresaci musieli go po prostu śpiewać podczas modlitewnych spotkań – bo to hymn, i kontemplować prawdę o tym, że Syn Boży zakrył swą godność, stał się sługą, ale na krzyżu nie przestał być Bogiem Zbawcą. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.