Chcesz być psychiatrą dziecięcym? Oszalałaś!

Błażej Kmieciak

publikacja 28.03.2019 13:28

Dlaczego specjaliści w tej dziedzinie mówią: „dość”?

Chcesz być psychiatrą dziecięcym? Oszalałaś! H o l l y. / CC 2.0

Prawdopodobnie w najbliższym czasie zamknięty zostanie kliniczny oddział psychiatrii dziecięcej w szpitalu przy ul Żwirki i Wigury w Warszawie. Bardzo podobna sytuacja jest w Łodzi, gdzie istnieje poważne niebezpieczeństwo zamknięcia oddziału psychiatrii dziecięcej szpitala Kochanówka.

Zajmuję się problematyką prawno-etyczną w psychiatrii i nieustannie analizuję sytuację w tej dyscyplinie. Ze „smutnym uśmiechem” czytam kolejne teksty wskazujące na kryzys polskiej psychiatrii dziecięcej. Bo wszyscy jak jeden mąż powielają „oczywiste oczywistości”. Oto przykłady: dzieci doświadczają coraz częściej kryzysów psychicznych, jest za mało psychiatrów dziecięcych, środki finansowe przeznaczane na wskazany obszar ochrany zdrowia są niewystarczające itd.

Tu nie chodzi tylko o pieniądze

Już pod koniec pierwszej dekady tego wieku Ewa Sowińska wskazywała, że liczba psychiatrów dziecięco-młodzieżowych jest dalece niewystarczająca. Ta zapewne zapomniana przez wielu była rzecznik praw dziecka już ponad 10 lat temu zwracała uwagę, że konieczna jest zmiana w kształceniu przyszłych psychiatrów dziecięcych. Dzisiaj nikt nie chce wybierać tej właśnie ścieżki kariery medycznej, pomimo – zdawałoby się – bardzo kuszących ofert pracy, uwzględniających już nie tylko intratne wynagrodzenia, ale np. możliwość zamieszkania w domku jednorodzinnym. Czemu zatem propozycje te pozostają bez echa? Kilka lat temu rozmawiałem z dyrektorką pewnego szpitala psychiatrycznego. Opowiadała mi, że jej córka, lekarka, myśli o rozpoczęciu pracy z dziećmi, które doświadczają zaburzeń psychicznych. Pani dyrektor uznała, iż jej córka „oszalała”. Dlaczego?

Więcej niż tylko medycyna

Psychiatria dziecięco-młodzieżowa to wymieszanie medycyny, psychologii, pedagogiki, resocjalizacji i polityki społecznej oraz prawa. Na oddziały o tym profilu trafiają nie tylko osoby z pierwszym epizodem depresji czy psychozy, ale też osoby z autyzmem, młode pacjentki z rozpoznaniem anoreksji lub bulimii, osoby, które chciały popełnić samobójstwo, a także pacjenci, u których w zasadzie należałoby rozpoznać nie chorobę, a raczej demoralizację. Wszystkie te grupy pacjentów leczone są nieraz na jednym oddziale. W efekcie do obowiązków lekarzy należy już nie tylko prowadzenie terapii, ale także walka z biurokracją, dotyczącą np. pieczy zastępczej, rozmowa z dzieckiem, będącym ofiarą pedofila czy podejrzanym o popełnienie przestępstwa młodym pacjentem, który twierdzi, że się zabije. To więcej niż tylko medycyna. Zapewne dlatego psychiatrzy faktycznie w pewnym momencie mówią: „dość!”

Jest źle... i co dalej?

Informacje o kryzysie w warszawskiej psychiatrii dziecięcej ukazały się dzień po bardzo ważnej konferencji Rzecznika Praw Pacjenta. 26 marca eksperci z całego kraju na zaproszenie Bartłomieja Chmielowca (bezcennie wsparci przez samych pacjentów) rozmawiali o możliwych drogach wyjścia z kryzysu. Skupiono się na obecnym projekcie Ministerstwa Zdrowia, które od września zamierza rozpocząć psychoterapeutyczne szkolenie dla pedagogów i psychologów pracujących w oświacie. Zdaniem prof. Małgorzaty Janas–Kozik, jest to dzisiaj działanie niezbędne. Dzięki temu można będzie łatwiej wychwycić, które z dzieci wymaga psychoterapeutycznego, a które potrzebuje kontaktu z lekarzem. Konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży prof. Barbara Remberk, idąc podobnym torem, podkreślała, że nie każda trudność emocjonalna doświadczana przez dziecko musi spotykać się z interwencją lekarską. Dlatego potrzebna jest koordynacja działań różnych specjalistów, którzy pracują w systemach: ochrony zdrowia, oświaty i polityki społecznej

Drogi wyjścia

Wsparcie finansowe psychiatrii dziecięcej wydaje się być postulatem oczywistym. Zresztą, jest on już w wielu aspektach realizowany. Konieczne jest też wykształcenie większej liczby lekarzy. Myślę przede wszystkim o możliwości szybkiego uzyskania „nadspecjalizacji psychiatrycznej” przez pediatrów, neurologów, lekarzy rodzinnych. Podobne działania podejmowane były w przeszłości i przynosiły bardzo dobre efekty.

Coraz bardziej konieczne wydaje się też wyodrębnienie pododdziałów dedykowanych pacjentom o różnych problemach psychicznych. Także w tej kwestii polska psychiatria ma świetne doświadczenia. Znane były np. dobrze działające wyspecjalizowane oddziały leczenia zaburzeń odżywiania. Były one często zamykane z powodów finansowych. Czy dostrzeżono jednak, że były one jednocześnie medycznie bezcenne?

Psychiatria dziecięca to specjalność z całą pewnością wymagająca wielkiego zaangażowania. Oby go nie zabrakło w najbliższych tygodniach, nie tylko po stronie personelu medycznego, ale także tego urzędniczego, który podejmuje decyzje w poszczególnych ministerstwach.

*

Autor jest doktorem socjologii i pedagogiem specjalnym, pracuje jako wykładowca akademicki oraz ekspert bioetyczny Instytutu Ordo Iuris, był przez osiem lat Rzecznikiem Praw Pacjenta Szpitala Psychiatrycznego,