Likwidatorzy aureoli

Franciszek Kucharczak

|

GN 13/2019

publikacja 28.03.2019 00:00

Myśl wyrachowana: Odebrać Janowi Pawłowi świętość? Ambitne. Lucyferowi się nie udało.

Likwidatorzy aureoli

Co to jest dekanonizacja? Odebranie komuś aparatu Canon. Tak przynajmniej widzi to Szymon Majewski. Rzecznicy oczyszczenia Kościoła (z ludzi) widzą to inaczej: jako pozbawienie Jana Pawła tytułu „święty”. Ich zdaniem papież Polak nie ma prawa do chwały ołtarzy, bo rzekomo tuszował pedofilię.

Ot, znaleźli ideolodzy laicyzmu sposób, żeby dopaść swojego największego wroga już nawet nie za grobem, ale wręcz w niebie. Zachowują się tak, jakby sądzili, że mają władzę boską i mogą obsadzać ludzi nie tylko na światowych stołkach, ale i zaświatowych. Jakby wyrwali Synowi Człowieczemu klucze śmierci i Otchłani, i teraz chcieli pokazać, kto tu rządzi.

To nawet zrozumiałe. Święty Jan Paweł II był i jest znienawidzony przez moce ciemności. Jego wierność Bogu, jego nieskazitelne życie i pokora stały się dla ludzkości przełomu tysiącleci czytelnym świadectwem obecności Boga.

Był godnym namiestnikiem Chrystusa, jednym z najgodniejszych – i ludzie to wiedzieli. To się weryfikowało w tysięcznych sytuacjach. Gdy 13 maja papież padł na placu, ugodzony kulą zamachowca, już w drodze do szpitala szeptał, że przebacza sprawcy. Czy to było na pokaz? Nie udaje się w obliczu śmierci. Spotkanie z Alim Agcą w więzieniu było tylko potwierdzeniem prawdziwie ewangelicznej postawy serca papieża.

Można mnożyć przykłady takiej postawy. Mnie jednak ostatnio najczęściej przychodzi na myśl obraz papieża siedzącego w kaplicy na Watykanie i przytulającego krzyż. Nie mógł już uczestniczyć w Drodze Krzyżowej w Koloseum, więc łączył się z jej uczestnikami duchowo. To było przejmujące – schorowany, niemal umierający sługa Jezusa Chrystusa każdym gestem mówił swojemu Panu: „Kocham Cię”. A Jezus z krzyża zdawał się przytulać jego.

To była chwila mistyczna, podobna do tej, która nastąpiła wkrótce, gdy papież umierał. Nawet kalendarz Bóg ustawił pod to wydarzenie: pierwsza sobota, wigilia święta Miłosierdzia. Tego właśnie święta, które w planach Opatrzności najmocniej splotło się z tym pontyfikatem.

Świętość Jana Pawła II jest dziełem Bożym, a Kościół tylko to potwierdził. Było to dla wiernych oczywiste. Nikogo więc nie zdziwił spontaniczny postulat „Santo subito!”, podchwycony przez milionowe tłumy na pogrzebie papieża. To był wyraz powszechnego przekonania o świętości – jednego z najważniejszych kryteriów w procesie kanonizacyjnym.

Przypomnijmy to sobie, gdy znów usłyszymy o „dekanonizacji”. Te żałosne insynuacje w niczym nie zaszkodzą świętemu papieżowi, ale też nie w niego są wymierzone. One mają nas pozbawić dóbr duchowych, jakie otrzymaliśmy i z jakich wciąż korzystamy dzięki darowi, jaki w osobie papieża Polaka sprawił Kościołowi i światu Bóg.

Święty Janie Pawle Wielki – oręduj za nami.

* * * * *

Równoważność

Z okazji Światowego Dnia Osób z Zespołem Downa Robert Biedroń założył skarpetki nie do pary i tak przyozdobione kończyny sfotografował. Zdjęcie zamieścił w internecie i wyjaśnił, że uczynił to w ramach solidarności osobami z zespołem Downa. „Różni, ale równie ważni!” – napisał na Twitterze. Ciekawy gest jak na wielkiego zwolennika aborcji eugenicznej. Skoro osoby z ZD są dla niego równie ważne jak my, no to my też mamy się czego obawiać. •

Dyskutant

W „Gazecie Wyborczej” pojawił się artykuł prof. Jacka Kubiaka, biologa, który próbuje udowodnić, że mało kto jest heteroseksualistą. „Tylko stosunkowo mała część z nas jest stuprocentowo hetero- lub homoseksualna, a ogromna większość mieści się pomiędzy tymi dwiema skrajnościami” – pisze. Dalej stwierdza: „Nie potrafimy dokładnie określić, co powoduje, że wybieramy partnera przeciwnej płci, ale proces ten przebiega tak samo u osób homoseksualnych”. Cóż, akurat przeciętny człowiek dobrze rozumie, dlaczego tak to jest urządzone, że wybieramy partnera płci przeciwnej: chodzi o dzieci. Pan profesor chyba jednak ma na to sposób. W 2016 roku proponował: „Daleko do narodzin dziecka dwóch mężczyzn, ale warto już zacząć dyskusję”. Jak widać, dyskusję rozwija. Niepotrzebnie. Genderyści poradzili sobie z problemem dużo prościej: wystarczy, że mężczyzna z wyboru pocznie dziecko z mężczyzną z natury. I już jest dziecko dwóch facetów.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.