Czego uczą Misteria?

Małgorzata Gajos

publikacja 21.03.2019 14:22

Ile w nas jest jeszcze z Piotra, Judasza, Piłata? A może mamy w sobie odwagę Maryi, Weroniki, Jana?

Czego uczą Misteria? Filip, Jezus i Judasz - przypowieść o synu marnotrawnym. Salezjańskie Misterium 2019. Małgorzata Gajos/Foto Gość

Misterium – z łac. mysterium – tajemnica. Był to najbardziej reprezentatywny gatunek średniowiecznego dramatu religijnego. Tematyka misteriów czerpała ze Starego i Nowego Testamentu, a także apokryfów i żywotów świętych. Zaczęły się pojawiać w XII i XIII wieku.

„Początkowo uświetniały obrzędy związane ze szczególnie uroczystymi świętami (Boże Narodzenie, Wielki Tydzień, Wielkanoc, Boże Ciało). Z biegiem czasu związek z liturgią rozluźnił się. Misteria stawały się coraz dłuższe, ich wystawianie trwało niekiedy wiele dni i odbywało się poza terenem kościoła, z zastosowaniem specjalnych technik inscenizacyjnych związanych z tzw. sceną symultaniczną. Zachowane  teksty zwłaszcza późniejszych misteriów liczą niekiedy kilkadziesiąt tysięcy wierszy. Misteria dotarły w późnym średniowieczu również do Polski” (Jacek Sokalski, Literatura staropolska, Wyd. Dolnośląskie 2008).  Misteria wielkanocne najczęściej rozpoczynały się od wjazdu Jezusa do Jerozolimy, ukazywały jego mękę, śmierć i oczywiście zmartwychwstanie. 


Na czym polegała scena symultaniczna? Był to taki sposób ukształtowania przestrzeni scenicznej, której wszystkie elementy ustawione na placu miejskim były jednocześnie widoczne dla publiczności. Akcja przenosiła się z jednego domku (mansionu) do następnego. Np. z domu Piłata do grobu Chrystusa. Ilość domków zależała od tego, ile scen było w misterium. To taka historia misteriów w skrócie. 

Wydaje mi się, że z roku na rok Misteria są coraz chętniej wystawiane w różnych miejscach w Polsce. Myślę, że ludzie na nowe je odkrywają. Przybliżają im one może bardziej namacalnie tę największą Tajemnicę. Dlaczego Bóg z miłości do człowieka dał się przybić do krzyża i co nam daje Jego pokonanie śmierci?

Oczywiście przybierają one nowe formy, czasem zaskakujące, ale jeśli są przemodlone to dotykają serc wielu ludzi i pobudzają ich do nawrócenia, przemiany, przemyślenia życia. Przy okazji właśnie pokazują nam prawdę o nas samych. 


Obserwując postacie, możemy sobie zadać pytanie. Którym apostołem jestem? A może należę do grona faryzeuszy? Może jestem centurionem albo Piłatem? Czy potrafię znaleźć w sobie tyle odwagi, którą miała Weronika, Matka Boża, Jan? A może zapieram się Jezusa? Zdradzam Go pocałunkiem moich grzechów, nałogów, mani pieniędzy. Ile razy biję Go niesłusznie? Umywam ręce? A może jednak zastanawiam się nad Prawdą? 

Od pięciu lat jeżdżę na salezjańskie misteria do Krakowa. Za każdym razem są one dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Takim budzeniem serca. Przyglądam się postaciom, odkrywam je czasami na nowo. Sceny do mnie wracają, pracują we mnie. I chyba o to właśnie w misteriach chodzi, że oddziałują na nas. Na nowo patrzymy na Chrystusa i na to co dla nas zrobił.