W martwym punkcie

GN 12/2019

publikacja 21.03.2019 00:00

Prymas otrzymał od Świętego Oficjum nakaz udzielenia spowiednikowi Faustyny „najwyższego upomnienia”. „Czekam na karę” – powiedział po chwili milczenia ks. Sopoćko. „Już samo wysłuchanie tych słów było wystarczającą karą” – usłyszał od kard. Wyszyńskiego.

W martwym punkcie reprodukcja Jakub Szymczuk /foto gość

Dzień Dziecka 86 lat temu. Najprawdopodobniej wówczas spotkali się po raz pierwszy. 1 czerwca 1933 r. do skromnego drewnianego klasztoru przyszedł jak co tydzień „spowiednik zwyczajny” – 45-letni ks. Michał Sopoćko. Młodsza o 17 lat s. Faustyna mieszkała na Antokolu dopiero od kilku dni. I choć ujrzała księdza Michała po raz pierwszy… znała go. W czasie spowiedzi wyszeptała: „Pokazał mi księdza dwukrotnie sam Pan Jezus”. Czy ks. Michał (był kapłanem od dziewiętnastu lat, kończył pisać habilitację z teologii pastoralnej) miał świadomość, że właśnie usłyszał plan na kolejne 42 lata życia? Czy ten ascetyczny samotnik z Juszewszczyzny domyślał się, że słowa, które padły zza kratek konfesjonału, będą początkiem pasma niekończących się kłopotów?

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.