Radykalny protest nauczycieli coraz bliżej. Stawka jest wyższa niż tylko podwyżki o tysiąc złotych.
Strajk w szkołach ma się zacząć 8 kwietnia, krótko przed rozpoczęciem egzaminów maturalnych i ósmoklasistów.
roman koszowski /foto gość
Strajk do odwołania. Taka zapowiedź w przypadku nauczycieli przypomina groźbę użycia broni nuklearnej. Zwłaszcza że strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia, dwa dni przed ostatnim sprawdzianem gimnazjalistów i tydzień przed pierwszym egzaminem ósmoklasistów. W samym środku kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Ma objąć nawet przedszkola.
Termin nie jest przypadkowy. „Ma zaboleć, bo tylko wtedy osiągniemy cel” – mówią nauczyciele, dodając, że przecież nie będą protestować w czasie wakacji. Biorą przykład z policjantów, pracowników służby zdrowia czy wymiaru sprawiedliwości. Skoro inne profesje zaufania publicznego mogą w walce o godne zarobki sięgać po drastyczne środki, to dlaczego nie nauczyciele? Zresztą nie będzie to pierwszy raz. W zeszłym roku minęło 25 lat od największego strajku nauczycieli w III RP, który trwał… trzy tygodnie. Skończył się przesunięciem matur, rozwiązaniem parlamentu i przedterminowymi wyborami.
Kto podpalił lont?
Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.