Żołnierze Wyklęci: Jak katoliccy harcerze walczyli z bolszewickim kłamstwem

Ryszard Mozgol

|

GN 9/2019

publikacja 01.03.2019 00:00

1 marca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Ich historia to również opowieść o roli katolickiego harcerstwa w walce z komunistycznym reżimem o wolną Polskę.

Leon Machinia, pseudonim Lew, założyciel chorzowskiej Contry (z lewej), na harcerskim zgrupowaniu w Szczyrku – luty 1951 r. Leon Machinia, pseudonim Lew, założyciel chorzowskiej Contry (z lewej), na harcerskim zgrupowaniu w Szczyrku – luty 1951 r.
reprodukcja zbiory IPN

Młodzi harcerze po wojnie romantycznie marzyli, aby być jak bohaterowie Szarych Szeregów i Hufców Polskich, i prawdopodobnie nie przypuszczali, że przeciwstawiając się komunistycznemu kłamstwu, staną przed koniecznością wykazania się taką samą odwagą.

Katowice, luty 1951 r. Na zebraniu Związku Młodzieży Polskiej w Śląskich Technicznych Zakładach Naukowych w Katowicach uczeń klasy II liceum Leon Machinia wystąpił na forum publicznym z miażdżącą krytyką antyreligijnej polityki komunistów. Zarzucił aktywistom ZMP posługiwanie się kłamstwem, rzucanie oszczerstw pod adresem duchowieństwa, szykanowanie wierzących, niszczenie krzyży zawieszonych w klasach. Donos złożony w bezpiece podkreślał, że uczeń był doskonale przygotowany do wypowiedzi, a jego wystąpienie zostało nagrodzone „żywiołowymi i obfitymi oklaskami” dużej części młodzieży. Szybko ustalono, że ponaddwudziestoletni Leon Machinia był harcerzem i mariańskim sodalisem, należącym do kręgu związanego z byłym katowickim harcerskim duszpasterzem, katechetą i wychowawcą młodzieży ks. Sylwestrem Bagsikiem. Szkolna organizacja ZMP rozczarowana „tolerowaniem takich jednostek w demokratycznej szkole” zażądała usunięcia Leona Machini ze Śląskich Technicznych Zakładów Naukowych, jako „zdecydowanego wroga obecnej rzeczywistości”, mającego destruktywny wpływ na socjalistyczną postawę uczniów. Informacja o szkolnej dyskusji rozpoczęła kilkumiesięczne dochodzenie funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, które zakończyło się rozbiciem działającej na terenie Chorzowa antykomunistycznej organizacji młodzieżowej Contra.

W listopadzie 1951 r. zatrzymano łącznie dziewięcioro chłopców i dziewcząt zaangażowanych w przeszłości w nielegalną harcerską działalność. W czasie przeprowadzonych rewizji uzyskano wstępny materiał obciążający, który w toku przesłuchań powierzonych znanemu z okrucieństwa oficerowi śledczemu WUBP w Katowicach Janowi Kieresowi (vel Kierasowi) został poszerzony o zeznania potwierdzające powiązanie młodzieży z odnotowanymi przez ostatnie lata na terenie miasta przejawami antykomunistycznej „dywersji”.

Ulotki i listy

Contra została założona w Chorzowie pod koniec 1948 r. przez Leona Machinię, i skupiała jego przyjaciół. Szef organizacji urodził się w rodzinie o silnych tradycjach patriotycznych. Jego ojciec – chorzowski urzędnik przedwojennego magistratu – był członkiem POW Górnego Śląska i Związku Powstańców Śląskich, a w okresie okupacji więźniem obozu koncentracyjnego. Leon w czerwcu 1947 r. złożył przyrzeczenie harcerskie w 13. drużynie ZHP w Chorzowie, równocześnie był aktywnym sodalisem w parafii pw. św. Barbary, gdzie moderatorem był wtedy znany z prokomunistycznej postawy ks. Wilhelm Ochman. Machinia był silną osobowością, człowiekiem obdarzonym charyzmą i wybitnym intelektem, pociągającym za sobą innych młodych ludzi. Był lubiany i popularny, i umiał te cechy zamienić w idealistyczne zaangażowanie. W czasach, w których wydawało się, że najbezpieczniejszą tendencją jest podporządkowanie się, z otwartą przyłbicą wystąpił przeciwko komunistycznemu zniewoleniu człowieka. Potrafił bardzo dokładnie zdefiniować linie frontu, otwarte pomiędzy żyjącymi wtedy katolikami a komunistami i ich liczącymi na profity oportunistami. W jednym z listów skierowanych do prominentnego działacza komunistycznego w Chorzowie Leon Machinia – niewątpliwy autor korespondencji – pisał: „Największą tendencją komunizmu (…) [jest] przyprowadzenie człowieka do poziomu zwierzęcego, będące wręcz przeciwnie dogmatem humanitaryzmu, a szczególnie wiary katolickiej. Tak zwany Marksizm i Leninizm przekształca człowieka w niewolnika, siłę pociągową służącą jedynie do zaspokajania kaprysów jej przywódców. Zysk wynikły z ciężkiej pracy robotnika zaspokaja hulaszcze życie wasalów komunizmu, pozbawione jakichkolwiek walorów moralnych”. W ulotce rozpowszechnianej z okazji górniczego święta Contra zwracała uwagę górników na niszczenie tradycji i kultu św. Barbary oraz nasycanie uroczystości ideologią komunistyczną: „Na akademiach tych i wiecach (…) wychwalać będzie się raj górników bolszewickiej Rosji, w której górnik faktycznie jest tylko ciemną siłą roboczą, która pracuje nie dla własnego dobrobytu (…), ale dla zbrodniczych planów podboju całego świata…”.

Samokształcenie

Głównym celem powołania Contry było pielęgnowanie tradycji przedwojennego harcerstwa, obrona prześladowanej religii i walka ideologiczna z komunizmem. Praca samokształceniowa skupiała się na walce z ideą „pionierstwa” w ostatecznie zlikwidowanym w 1950 roku ZHP, przeciwstawianiu się sowietyzacji, krytyce zasad współzawodnictwa pracy i pielęgnowaniu dawnych tradycji patriotycznych. Od grudnia 1948 r. organizacja prowadziła na terenie Chorzowa działania propagandowe poprzez rozlepianie i rozpowszechnianie ulotek atakujących współzawodnictwo pracy, rozlepianie na ulicach Chorzowa nalepek o treści antykomunistycznej (m.in. „Polacy! Nie zapominajcie o Katyniu!”, „Precz z PZPR!”, „Nie chcemy być 17-tą republiką ZSRR!”, „Cóż miał z tego Pstrowski, cóż mają Bugdoły, że pracują jak woły?”), zrywanie czerwonych flag, niszczenie portretów komunistycznych przywódców i rozsyłanie anonimowych listów z pogróżkami do przodowników pracy i aktywistów partyjnych. Jedną z akcji pokazujących bezsilność bezpieki wobec nastrojów społecznych było zniszczenie przez Contrę olbrzymiego portretu Marksa, wystawionego z okazji święta 1 Maja w pobliżu chorzowskiego teatru (dziś Chorzowskie Centrum Kultury). Działalność nie trwała długo. Z powodów organizacyjnych Contra zaprzestała aktywności w drugiej połowie 1949 r. Bezpieka nie wpadła na trop tej organizacji. Leon Machinia wszedł w 1950 r. w skład chorzowskiej Podziemnej Organizacji Harcerstwa Polskiego, która mocno dała się we znaki komunistom w 1950 r., organizując kilka spektakularnych akcji dywersyjnych na terenie miasta. Był autorem wysłanego rok później do Polskiego Radia anonimowego listu zawierającego krytykę popierającego politykę sowiecką Apelu Pokoju, przygotowanego przez lewicowych intelektualistów w czasie sztokholmskiego Kongresu Obrońców Pokoju.

Młodzi zaangażowani w działalność Contry starali się upodobnić do pokolenia Kolumbów, przybierając konspiracyjne pseudonimy, używając w swojej korespondencji szyfrów. Nie mieli jednak dostatecznej wiedzy o podstawowych zasadach konspiracji. Ich skuteczna działalność na terenie Chorzowa (w mieście działało wtedy kilka antykomunistycznych organizacji niezależnie od siebie) świadczyła o nieudolności, a nawet bezsilności miejskiego UB. Wierzyli, że zawarte w słowach harcerskiego hymnu czystość i prawość są bronią zapewniającą zwycięstwo chrześcijańskiej prawdy nad komunistycznym kłamstwem. Wyposażeni w taką „broń”, obwieszczali działaczom PZPR ostateczną klęskę komunistycznej ideologii: „(…) w społeczeństwie znajduje się wiele twórczych elementów, które wcześniej czy później wyjdą na jaw, zadając wam ostateczną, a zarazem druzgocącą klęskę, po której wasze pełne świetności i dostojeństwa hasła znikną bezpowrotnie”. Zanim to jednak miało nastąpić, nieświadomi rzuconego wrogowi wyzwania musieli skonfrontować się ze złem twarzą w twarz.

Okrutne śledztwo

Pochylając się nad protokołami ubeckich przesłuchań Leona Machini, jego siostry Cecylii Machini, narzeczonej Heleny Szombarówny, Pawła Suchowskiego, Waltera Wróbla, Alicji Dolatowskiej, Józefa Kurtza i innych, nie słyszymy pogróżek, wyzwisk i przekleństw miotanych pod ich adresem. Nie czujemy policzków, kopniaków i uderzeń zadawanych przez oficera śledczego. Nie ma w nich śladu presji, prób przekupstwa, zastraszenia i nacisków. Z protokołów tych nie uzyskamy pełnej wiedzy o tym, co działo się za drzwiami pokojów przesłuchań UB przy ul. Wojewódzkiej w Katowicach. Zło próbuje się w nich przebrać w szaty neutralności, zakłada togi praworządności zatroskanej o publiczne bezpieczeństwo. Sami członkowie Contry wspominali po latach, że zastosowano wobec nich wszystkie formy nacisku wymuszające zeznania.

Wojskowy Sąd Rejonowy w Katowicach skazał 21 stycznia 1952 r. członków organizacji Contra na kary od trzech do siedmiu lat pozbawienia wolności. Leon Machinia został skazany na karę siedmiu lat pozbawienia wolności, zwolniono go warunkowo w maju 1954 r. Po wyjściu na wolność ożenił się ze skazaną za działalność w Contrze narzeczoną Heleną.

W odręcznych zapiskach formacyjnych, skonfiskowanych w czasie rewizji Leonowi Machini, czytamy: „Bolszewicy nie boją się tak broni, jak wiary i idei”; „Najsilniejszym materiałem wybuchowym na świecie jest wiara i myśl”. Możemy dopowiedzieć: „myśl jest bronią”, cytując harcerskiego wychowawcę pokolenia Kolumbów – ks. Józefa Warszawskiego. Uzbrojeni w taką broń członkowie Contry upomnieli się o prawa Polski Chrystusowej.

Przeczytaj specjalny dodatek IPN i Gościa Niedzielnego wydany na Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych "Młodzi, niezłomni, wyklęci".

Polecamy również dodatek "Żołnierze wolnej Polski" poświęcony żołnierzom wyklętym.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.