Antyklerykalizm rodzinny

Franciszek Kucharczak

|

GN 7/2019

publikacja 14.02.2019 00:00

Myśl wyrachowana: Jedni wskazują wady Kościoła, żeby je usunąć, inni - żeby go usunąć.

Antyklerykalizm rodzinny

Dzieci i wczesna młodzież zazwyczaj czubią się ze swoim rodzeństwem. Bywa, że się nawet i tłuką, nie unikając przy tym grubych słów. Ale spróbuj tylko, zachęcony czyimś przykładem, zrobić to samo jego bratu lub siostrze. Toż cię oboje rozniosą. Są w rodzinie rachunki krzywd, obca dłoń ich też nie przekreśli, ale niech nawet nie sięga po długopis, bo mu go razem z łapą odrąbią. Ja sobie mogę brata gnębić, a on mnie, ale obcym wara.

Odnoszę wrażenie, że w naszej pięknej ojczyźnie podobne zjawisko występuje w relacjach świeccy–duchowni albo szerzej: naród–Kościół. Bo Polacy są tradycyjnie dość antyklerykalni. Na księży się po domach wygaduje różne rzeczy. Proboszcz jest taki, siaki, a wikary to i śmo. Jeden ksiądz pazerny, a drugi po chamsku gada, trzeci podejrzanie się prowadzi, a czwarty świętoszek. Zawsze tak było. Owszem, był szacunek na poziomie zasadniczym, w bezpośrednich kontaktach. Jednocześnie jednak były pretensje, obgadywanie, pyskowanie, zdarzały się i lokalne rewolty. Mimo to zawsze też panowała świadomość, że to są nasi bracia. My ich możemy atakować jako rodzina, jako członkowie tego samego organizmu – ale w gruncie rzeczy ich kochamy i nie wyobrażamy sobie bez nich życia. I różnym takim nie pozwolimy ich skrzywdzić. Dlatego gdy ich prawdziwi wrogowie, widząc katolickie animozje, próbują zrobić na tym swój brudny interes, polscy katolicy pokazują im gest Kozakiewicza.

Wielokrotnie się to okazywało. Gdy ktoś z zewnątrz atakował Kościół, Polacy jak nikt inny stawali w jego obronie. Przekonali się o tym wszelacy najeźdźcy i zaborcy. Nigdy u nas nie było takiej jedności wiernych z kapłanami jak wtedy, gdy ktoś obcy podnosił na Kościół rękę. Tej też prawidłowości należy chyba przypisać fiasko projektów politycznych typu Ruch Palikota. Tu, co prawda, mamy do czynienia z rodakami, ale – z powodu ich wojowniczego ateizmu i ulegania obcej inżynierii społecznej – postrzeganymi jako agresorzy „spoza rodziny”. Tu na kilometr czuć fałszem i cyniczną próbą przejęcia wpływów, z jednoczesnym zamiarem wprowadzenia do naszej rodziny cudzych (nie) porządków. Palikot boleśnie przejechał się na swoich antyklerykalnych sztuczkach. Myślał pewnie, że skoro ludzie psioczą na księży, to on wyrośnie na jeszcze większym psioczeniu. Guzik – przepadł z kretesem.

Gdy teraz widzę i czytam, jakie to cuda obiecuje Robert Biedroń (były człowiek Palikota przecież), i słucham, jak to rozdzieli Kościół od państwa, jak wyrzuci ze szkół religię, a małolatów nafaszeruje lewą seksedukacją, jak wprowadzi aborcję w domu i zagrodzie, to myślę, że chłop nie zrozumiał prostej rzeczy: polscy katolicy może na Kościół wygadują, ale w duszy chcą, żeby był lepszy. Tacy jak Biedroń natomiast chcą, żeby go nie było. Ludzie to wyczuwają – i potrafią wyciągnąć wnioski.

* * * * *

Wyścig na lewo

Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski chce dotrzymać kroku Robertowi Biedroniowi i jego partii Wiosna. Dlatego w czasie rozmowy w radiu RMF FM oznajmił: „W Polsce powinna zostać uchwalona ustawa o związkach partnerskich; wydaje mi się, że absolutna większość moich koleżanek i kolegów z PO jest do tego przekonana”. Wyraził ubolewanie, że PO nie zrobiła tego, gdy rządziła. Dopytywany przez dziennikarzy, potwierdził wprost, że obecnie wprowadzenie związków partnerskich popiera cała Platforma Obywatelska. Patrzcie państwo, jak konkurencja wpływa na szczerość. •

Ingerenci

Stanisław Obirek i Artur Nowak wezwali w „Gazecie Wyborczej” do piętnowania klerykalizmu. Z troską właściwą byłemu księdzu i lewicowemu działaczowi pochylili się nad stanem polskiego katolicyzmu, stwierdzając, że „zmienić Kościół można jedynie poprzez ingerencję państwa, a co za tym idzie, dokonanie bardzo konkretnych zmian w prawie. Żadnego innego sposobu, niestety, nie ma”. Historia Kościoła zna inne sposoby: powrót do modlitwy, postu, do świętości. To zawsze działało i to się wciąż, mimo ludzkich upadków, dzieje. Jeśli chodzi o ingerencję państwa, to też działała, np. za Nerona. Przysparzanie Kościołowi męczenników z pewnością go wzbogaca, tyle tylko, że na razie to jest nasze państwo, w którym większość obywateli nie życzy sobie tego rodzaju ingerencji – panie Obirek i panie Nowak. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.