Pierwsza dama na etacie

Maciej Kalbarczyk

|

GN 5/2019

publikacja 31.01.2019 00:00

Aby wspierać męża w sprawowaniu urzędu, rezygnuje z własnej kariery zawodowej. Czy żona prezydenta powinna otrzymywać wynagrodzenie?

Do zadań  pierwszej damy należy towarzyszenie prezydentowi w obowiązkach, a także m.in. wspieranie inicjatyw kulturalnych czy udział w akcjach charytatywnych. Na zdjęciu: Agata Kornhauser-Duda w czasie spotkania z dziećmi  1 czerwca 2017 r. Do zadań pierwszej damy należy towarzyszenie prezydentowi w obowiązkach, a także m.in. wspieranie inicjatyw kulturalnych czy udział w akcjach charytatywnych. Na zdjęciu: Agata Kornhauser-Duda w czasie spotkania z dziećmi 1 czerwca 2017 r.
Bartosz Krupa /east news

Stowarzyszenie Polski Instytut Praw Głuchych skierowało do Mateusza Morawieckiego petycję w sprawie przyznania pierwszej damie stałej pensji. Z Kancelarii Premiera dokument trafił do Komisji ds. Petycji, wkrótce zajmą się nim gremia parlamentarne. Chociaż na razie brakuje konkretów, istnieje szansa, że status pierwszej damy zostanie uregulowany jeszcze w tej kadencji Sejmu. Pomysł cieszy się nie tylko aprobatą rządzących, ale także dużej części opozycji. Problemem może okazać się jednak niechęć społeczeństwa do przeznaczania dodatkowych środków na wynagrodzenia dla polityków.

Bez ubezpieczenia

Temat uposażenia dla pierwszej damy pojawił się w debacie publicznej kilka lat temu. Podczas kadencji Bronisława Komorowskiego Jolanta Kwaśniewska zauważyła, że „za jedną pensję państwo ma dwoje ciężko pracujących ludzi”. Chociaż nie brakowało wówczas parlamentarzystów, którzy przyznali jej rację, zabrakło woli politycznej do przygotowania i uchwalenia odpowiedniej ustawy. Dopiero w lipcu 2016 r. Prawo i Sprawiedliwość przedstawiło propozycję przyznania małżonce prezydenta pensji w wysokości ok. 13 tys. zł. Gdyby przepisy weszły w życie, dożywotnie wynagrodzenia otrzymywałyby także byłe pierwsze damy. Zaproponowane rozwiązanie było jednak elementem szerszej nowelizacji, zakładającej podwyżki dla głowy państwa i członków rządu. Ze względu na sprzeciw społeczeństwa rządzący zrezygnowali z pracy nad tym projektem.

Powrót do pomysłu przyznania wynagrodzenia pierwszej damie wydaje się zasadny. Chociaż nie istnieją regulacje prawne zakazujące małżonce (lub małżonkowi) prezydenta pracy zarobkowej, konieczność podjęcia obowiązków wspierania głowy państwa praktycznie uniemożliwia kontynuowanie kariery zawodowej. Efektem tej sytuacji jest nie tylko brak dochodów, ale także ubezpieczenia emerytalnego i zdrowotnego. – Prezydent sprawuje urząd przez pięć lub dziesięć lat. Przez cały ten czas pierwszej damie odbiera się możliwość opłacania składek. Państwo powinno jej to jakoś zrekompensować – mówi prof. Kazimierz Kik, politolog.

Jako nauczycielka języka niemieckiego w krakowskim liceum Agata Kornhauser-Duda zarabiała ok. 4 tys. zł miesięcznie. Szacuje się, że w wyniku rezygnacji z pracy i pełnienia obowiązków pierwszej damy przez jedną kadencję jej emerytura mogłaby zostać obniżona nawet o 400 zł. Dzięki temu, że prezydent opłaca za nią ZUS, strata będzie mniejsza. Andrzej Duda nie uważa jednak tej sytuacji za normalną. W jednym z wywiadów prezydent postulował wprowadzenie rozwiązania umożliwiającego odprowadzanie składek emerytalnych nie tylko dla swojej żony, ale także dla wszystkich byłych pierwszych dam.

First lady

Według sondażu SW Research 55 proc. Polaków nie zgadza się na przyznanie pensji żonie prezydenta. Z kolei z badań przeprowadzonych za pomocą panelu Ariadna wynika, że przeciwko temu rozwiązaniu opowiada się aż 66 proc. obywateli. Skąd bierze się taka niechęć? – W społeczeństwie nie ma przekonania o tym, że pierwsza dama odgrywa ważną rolę. Przyczyną tego zjawiska jest fakt, że w naszym kraju długo nie było takich tradycji. One dotarły do nas z USA, wraz z przyjęciem systemu demokratycznego – mówi prof. Kik.

Samo określenie „pierwsza dama” jest kalką z języka angielskiego. Na początku lat 90. polska prasa nie tłumaczyła go zresztą na język ojczysty, nazywając Danutę Wałęsową „first lady III Rzeczypospolitej”. Żona pierwszego wybranego przez naród prezydenta odrodzonego państwa nie była specjalnie aktywna. Dopiero jej następczyni Jolanta Kwaśniewska dała się poznać jako działaczka charytatywna i bywalczyni salonów. Śp. Maria Kaczyńska także pomagała wykluczonym oraz obejmowała patronatami akcje społeczne, próbowała jednak nadać swojej funkcji większe znaczenie. Tragicznie zmarła pierwsza dama wyjeżdżała za granicę nie tylko w towarzystwie męża, ale także sama, jako jego specjalny wysłannik. Była świetnie wykształcona, znała języki obce.

Rekompensata za służbę

Agata Kornhauser-Duda ma wszystko, czego potrzebuje pierwsza dama do pełnienia swojej funkcji: wykształcenie, kwalifikacje zawodowe, kulturę osobistą i obycie w świecie. Towarzyszy mężowi w codziennych obowiązkach, wspiera inicjatywy kulturalne i bierze udział w akcjach charytatywnych.

W Polsce nie ma ustalonego wzorca zachowań pierwszej damy. Wszystko zależy od inicjatywy osoby sprawującej tę funkcję. – Aktywność żony prezydenta powinna być nakierowana na kobiety oraz na budzenie społecznej akceptacji dla różnych form wspomagania ludzi potrzebujących. Posługując się metaforą, można stwierdzić, że pierwsza dama powinna mieć własne, wykrojone księstwo, pozwalające jej na funkcjonowanie w życiu publicznym – uważa prof. Kik.

Nie ulega wątpliwości, że niezależnie od przyjętego modelu sprawowania swojej funkcji żona prezydenta ma bardzo dużo obowiązków. Propozycja przyznania jej wynagrodzenia, którego wysokość byłaby zbliżona do uposażenia głowy państwa (ok. 13 tys. zł netto), jest jednak dla większości Polaków nie do przyjęcia. Zdaniem prof. Kika warto poszukać w tej sprawie kompromisu. – Rekompensata za przejście na służbę Polsce powinna zostać ustalona na poziomie średniej państwowej pensji, czyli ok. 5 tys. zł – mówi politolog. O umiarkowanie w sprawie wysokości uposażenia dla swojej małżonki zaapelował także Andrzej Duda.

Inaczej niż w USA

Co ciekawe, w dyskusji o wynagrodzeniu dla pierwszej damy nie pada argument o „doganianiu Zachodu”. Faktem jest bowiem, że praktycznie w żadnym europejskim państwie małżonka (lub małżonek) urzędującego prezydenta nie otrzymuje pensji z budżetu państwa. Normą jest także rezygnacja z kariery zawodowej, chociaż istnieją pewne wyjątki: żona prezydenta Austrii Margot Klestil-Löffler nie zrezygnowała z pracy w MSZ, a żona prezydenta Francji Carla Bruni-Sarkozy nadal nagrywała piosenki i występowała na scenie.

Amerykańskie pierwsze damy zwykle rezygnują z dotychczasowej aktywności zawodowej. Podobnie do swoich odpowiedniczek z Europy, nie otrzymują wynagrodzenia z tytułu sprawowanej funkcji. Ten problem został poruszony podczas kampanii wyborczej poprzedzającej drugą kadencję Baracka Obamy. Wówczas jego żona Michelle publicznie domagała się pensji dla pierwszych dam: – Chcę zapewnić, że kiedy kobieta pracuje, to otrzymuje wynagrodzenie takie samo jak mężczyzna. Pierwsze Damy nie otrzymują pensji, chociaż to ciężka praca – podkreślała.

Po zwycięstwie Donalda Trumpa dyskusja na temat przyznania uposażenia żonom prezydentów ucichła. Zdaniem prof. Kika, rozważając wprowadzenie takiego rozwiązania w Polsce, nie powinniśmy jednak spoglądać w kierunku Stanów Zjednoczonych. – Tam do polityki idą ludzie bogaci, u nas nadal stosunkowo biedni. Przede wszystkim mamy jednak zupełnie inny system emerytalny, który wymusza podjęcie działań w tej sprawie – podsumowuje politolog. 

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.