Ciszej nad tą trumną

Marcin Jakimowicz

Mam wrażenie, że każda ze stron chce coś na tej śmierci ugrać, oskarżyć drugą o nakręcanie spirali nienawiści. Obrzydliwe.

Ciszej nad tą trumną

Po śmierci prezydenta Pawła Adamowicza na forach internetowych rozgorzał kolejny spór. Tym razem jeszcze podskórny, nie wprost. Mamy w sobie odrobinę przyzwoitości, by od razu po tragedii nie obrzucać się warczącymi wyrazami. Każda ze stron chce coś na tej śmierci ugrać, oskarżyć drugą o nakręcanie spirali nienawiści. Obrzydliwe.

Jeśli prawdą jest to, że agresor jest osobą niezrównoważoną psychicznie (kto przy zdrowych zmysłach tuż po dźgnięciu innego nożem podchodzi do mikrofonu i wykorzystuje swoje „pięć minut”, by opowiedzieć łzawą historię? Przecież Stefan W. zdawał sobie sprawę, że jest osaczony, nie ma drogi odwrotu, a obezwładnienie go jest tylko kwestią czasu). Sprawę psychicznego niezrównoważenia potwierdziła nie tylko policja, ale i znajoma rodziny. Komendant wojewódzki policji w Gdańsku ujawnił, że zabójca miał stwierdzone schorzenia natury psychiatrycznej, a dziś media podały informację o tym, że podczas pobytu w zakładzie karnym u Stefana W. rozpoznano schizofrenię. Był pod stałą kontrolą medyczną do końca odbywania kary.

Jeśli 27-latek jest rzeczywiście schizofrenikiem, nie ma dla mnie znaczenia, jakie słowa padły z jego ust. Jakie znaczenie ma to, czy szaleniec wykrzykiwał: „Prawo i Sprawiedliwość", "Platforma Obywatelska", "Lechia Gdańsk" czy "Arka Gdynia"?

Zamiast zamilknąć nad trumną, zaczynamy szukać winnego i oskarżać się o nakręcanie spirali nienawiści. Tak, jakby w dalszym ciągu każdy chciał upiec swą własną pieczeń. Lepiej zamilknąć, pomedytować nad słowami „Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego” (1 J 3,15) i zacytować słowa dziennikarza, który po zabójstwie Gabriela Narutowicza napisał: „ciszej nad tą trumną”.