Nadobfitość

Marcin Jakimowicz

|

GN 1/2019

publikacja 03.01.2019 00:00

Koreańczyk pada plackiem w czasie Różańca, Meksykanin, ze zdartymi do krwi kolanami, wznosi toast. W Kościele nie ma urawniłowki. Postulat, by wszyscy myśleli w ten sam sposób, nie pochodzi z nieba. Bóg kocha różnorodność.

Guadalupe. Tańczą Indianie, cyrkowcy żonglują piłeczkami. I co najciekawsze: oni w ten sposób się modlą. Guadalupe. Tańczą Indianie, cyrkowcy żonglują piłeczkami. I co najciekawsze: oni w ten sposób się modlą.
roman koszowski /foto gość

Ten argument wraca ostatnio z coraz większą intensywnością. Podnoszony jest na internetowych forach, w dyskusjach. Zarzut brzmi: „Oni modlą się inaczej niż my”. „Inaczej” to znaczy źle, nieprawomyślnie. Różnorodność postrzegana jest jako zagrożenie, a nie błogosławieństwo. W tle takiej, podszytej lękiem, postawy jest podskórna dążność do zrównania postaw, gestów, form. Taki duchowy skrót: Ctrl+C, Ctrl+V. Kopiuj, wklej.

zdarte do krwi

​Różaniec w Medjugorju. Koreańczycy, którzy sporą ekipą rozstawili się obok nas, przy pierwszych słowach „Wierzę w Boga” padają jak jeden mąż plackiem na ziemię i zastygają bez ruchu na całe dwie tajemnice. W pewnym momencie zastanawialiśmy się nawet, czy nie było to grupowe zasłabnięcie.

Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.