Nieludzki Bóg?

Marcin Jakimowicz

Bóg przygotowuje dla nas ucztę, usługuje nam i każe patrzyć na to demonom. Trudno o bardziej upokarzającą karę dla nieprzyjaciół.

Nieludzki Bóg?

„Stół dla mnie zastawiasz na oczach mych wrogów” (Ps 23,5) – często śpiewamy ten psalm we wspólnocie. Trudno o bardziej upokarzającą karę. Bóg zaprasza nas na ucztę, na której nam usługuje, i każe patrzyć na to rozbrojonym demonom.

− To dla nich ogromna kara – nie ma wątpliwości Donald Turbitt, emerytowany nowojorski strażak, założyciel Mężczyzn św. Józefa. − Jedną z najgorszych tortur dla demona jest to, że musi patrzyć na to, jak Bóg jest dla nas dobry i jak nam usługuje. Za każdym razem, gdy przechodzimy jakąś próbę, nie powinniśmy upadać, ale stawać się silniejszymi.

Nieludzki Bóg – czytam w warczących internetowych komentarzach. To nieprawda. Bóg (doświadczamy tego w ostatnim czasie, widząc niemowlę w stajence) stał się ludzki do bólu. Jest jednak w tym stwierdzeniu coś odkrywczego: żaden człowiek nie mógłby wymyślić Kogoś takiego. Żadna religia nie mogłaby nakreślić obrazu Boga, który dobrowolnie ogołaca się z chwały, by umyć brudne nogi uczniom. Nie wiem, czy jakikolwiek biblijny opis robi na mnie takie wrażenie jak prorocza wizja nieba, jaką roztoczył przed nami sam Jezus. Porównał rzeczywistość Królestwa do uczty, na której przepasze się i… będzie nam usługiwał. „Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał” (Łk 12,37).

Im jestem starszy, tym słowa: „nie jestem godzien” brzmią w mych ustach wyraźniej, głośniej i prawdziwiej.

Mam nadzieję, że załapię się z tymi, których słudzy królewscy „zmuszali do wejścia” (Łk 14,16), że zasiądę do stołu z armią ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych. „Złych i dobrych” (kolejność w Ewangelii Mateusza nie jest przypadkowa)

– Bóg nie ma żadnych złudzeń co do naszej kondycji i stosunku, jaki do Niego żywimy – przypomina abp Grzegorz Ryś. – Przepaść nienawiści może zostać zasypana wyłącznie przez osobiście przeżyty moment, w którym otwierasz oczy i widzisz, że zachowałeś swoje życie tylko dzięki pomocy tego, któremu się sprzeciwiałeś, tego, którego wziąłeś za swojego wroga. Dzieje się tak bez żadnej własnej zasługi z naszej strony, a nawet bez prośby lub błagania.