Prawo Dziecka

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 51-52/2018

publikacja 20.12.2018 00:00

Myśl wyrachowana: Boże Narodzenie kwestionuje się tam, gdzie się kwestionuje każde narodzenie.

Prawo Dziecka

Nowy rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak jeszcze przed nominacją ośmielił się powiedzieć w Senacie o procedurze in vitro: „Od strony prawno-moralnej jest to metoda niegodziwa, bo w znaczącej liczbie poczęć powoduje, że poczęte istoty ludzkie, poczęte dzieci, nie są wystarczająco chronione”.

Zaraz podniósł się krzyk o stygmatyzacji, i to nie tylko z lewej strony. „Dzieci poczęte z in vitro dziękują swojemu rzecznikowi” – ironizowała na Twitterze blogerka Kataryna.

Niesłusznie. Niegodziwość metody poczęcia nie oznacza niegodziwości poczętych. Dlatego nowy rzecznik upomniał się o wszystkie dzieci – nie tylko o te, które w procesie poczęcia in vitro miały szczęście zostać wybrane do urodzenia. Także o te mrożone. I również o te, które zostały wybrane, ale po czasie okazało się, że ich stan odbiega od oczekiwań, i rodzice każą je zlikwidować. Rzecznik dał w ten sposób dowód, że poważnie traktuje swoje obowiązki. Wreszcie! Bo poprzednik nigdy się nawet nie zająknął o swoich najgorzej traktowanych podopiecznych. O dzieci bite dbał, ale o zabijane już nie. O molestowane się troszczył, ale o mrożonych milczał – choć do ich obrony zobowiązuje go ustawa o Rzeczniku Praw Dziecka. Brzmi ona: „W rozumieniu ustawy dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności” (art. 2.1.).

To dobrze, że istnieje taka ustawa, „w której rozumieniu” jest to, co rozumne – że mianowicie ludzką godność ma ten, kto się począł. Sposób poczęcia na tę godność nie wpływa. Sto złotych ma przecież jednakową wartość, niezależnie od tego, czy je zarobię, czy ukradnę. Nie w godności dzieci więc problem, lecz w tym, że dorośli tak często ich godności nie uznają, przesuwając termin uznania ich człowieczeństwa na urodzenie. Wcześniej segregują je na planowane i nieplanowane, chciane i niechciane, zdrowe i chore. Tym sposobem segregują własne błogosławieństwo, bo dziecko jest zawsze błogosławieństwem. Przyjęte dziecko – przyjętym, nieprzyjęte – odrzuconym. Konsekwencje przyjęcia lub odrzucenia są zawsze społeczne. Przyjęcie dzieci wzbogaca ludzkość, ich usunięcie zubaża wszystkich.

Nie przeżywalibyśmy radości z narodzenia Syna Bożego, gdyby nie Jego wcielenie w dniu zwiastowania. To Dziecko, które Mama przyjęła z bezwarunkową miłością, zmieniło wszystko. I to Dziecko, od początku prześladowane, pokazuje, jak wiele wysiłku potrafią ludzie włożyć w zniszczenie własnego szczęścia. Wielu się udaje. Nic dziwnego, że w społeczeństwach narasta chęć zlaicyzowania urodzin Pana Jezusa. Ludzie chcą świętować, ale bez Solenizanta. Może On przypomina im te wszystkie niedoszłe urodziny w ich domach?

Walczą więc z Dzieckiem, jak walczył Herod, nieświadomi, że tylko w tym Dziecku jest ich uzdrowienie i uspokojenie sumień, i ocalenie. Oby to do nich dotarło. To najlepsze życzenia.

* * * * *

Nie lubi krytyki

Prezydent Filipin Rodrigo Duterte wezwał obywateli, żeby pozabijali swoich biskupów. „Nie służą oni żadnemu celowi. Jedyne, co robią, to krytykują” – stwierdził. Katoliccy hierarchowie ośmielili się bowiem zakwestionować sposób, w jaki prezydent walczy z handlarzami narkotyków. Obecnie na Filipinach wystarczy zostać przyłapanym na sprzedaży lub posiadaniu niedozwolonych substancji, żeby zostać zabitym bez sądu. Rok temu Międzynarodowy Trybunał Karny zarzucił prezydentowi Duterte zamordowanie z tego powodu prawie 4 tys. osób. Prezydent zareagował wtedy zapowiedzią, że jeśli na Filipiny przyjadą w związku z tym przedstawiciele ONZ, wojsko rzuci ich na pożarcie krokodylom. Dodajmy, że Duterte wyznaje wymyśloną przez siebie religię. Pół roku temu oznajmił w telewizji, że Bóg chrześcijan jest „głupi”, a jego własny „ma znacznie więcej zdrowego rozsądku”. A tak swoją drogą to jakaś dziwna prawidłowość, że katolickie kraje tak często wybierają sobie antykatolickich władców.•

Cena normalności

Francuski sąd nakazał władzom miasta Beziers, aby usunęły szopkę bożonarodzeniową z budynku merostwa, bo narusza zasadę laickości państwa. Za każdy dzień zwłoki miasto ma zapłacić 2 tys. euro kary. Hm, dla miasta to nawet nie taka straszna kwota, do świąt mogliby na tych grzywnach dociągnąć. Nie taką cenę płacą ludzie, którzy kochają Prawdę, a nie laickość.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.