Modelka albo Bóg

ks. Jerzy Szymik

|

GN 49/2018

Antykoncepcja jest formą przemocy mężczyzny nad kobietą.

Modelka albo Bóg

Tytuł zawdzięczam kanadyjskiemu teologowi i poecie, Jacques’owi Gauthierowi, autorowi m.in. „Kryzysu wieku średniego” i „Po pięćdziesiątce”. Otóż Gauthier twierdzi, że w pewnym wieku, po przekroczeniu „smugi cienia”, to dla mężczyzny jedyny wybór: albo modelka, albo Bóg. Przyznam się, że teza ta raziła mnie swoim radykalizmem (jest przecież bungee, whisky i inne sporty ekstremalne – myślałem naiwnie).

Atoli przypomniał mi się radykalizm Gauthiera, kiedy wziąłem do ręki „#sexedpl”, wielotygodniowego lidera empikowej sprzedaży, w której to książce modelka Anja Rubik „łamie tabu”, a o której jeden z krytyków literackich pisze: „Tyleż puste, co głupie. Najbardziej niepotrzebna książka roku”. „#sexedpl” to atrakcyjnie wydane rozmowy „o dojrzewaniu, miłości i seksie”, w których można m.in. znaleźć peany na temat seksu homoseksualnego, zachwyty nad onanizmem („masturbacja to sposób na poznanie swojego ciała, pomału i bez stresu”), odkrywcze tezy („seks służy wyluzowaniu”) i sporo cennych praktycznych rad nt. seksu odpowiedzialnego, czyli takiego, z którego nie będzie dziecka. Na pytanie Rubik: „Jak czują się kobiety po aborcji?” Natasza Blek (z inicjatywy Lekarze Kobietom) odpowiada: „Uczuciem najczęściej zgłaszanym po aborcji jest ulga”. Książka jest przeznaczona dla polskich nastolatków. Jest ona zresztą naśladownictwem podobnych zachodnich publikacji. Na przykład brytyjska młodzież ma do dyspozycji broszurę, której hasłem przewodnim jest sympatyczny wierszyk: „An orgasm a day keeps the doctor away” – „przez codzienny orgazm oszczędza się na lekarzu”, i w której seks oraz samozaspokajanie są porównane do zdrowej żywności. Tym samym rezygnacja z masturbacji jest, jak rozumiem, czymś w rodzaju faszerowania się śmieciowym jedzeniem… W księgarni internetowej Znaku (hasło wydawnictwa: „Książki z dobrej strony”) można nabyć „Dużą książkę o aborcji” Bratkowskiej i Szczuki, która – jak czytam w zachęcie kupna – „rozwiewa mity narosłe wokół zabiegu” i „dostarcza informacji o metodach aborcji”.

Dzieje się to wszystko w 50. rocznicę „Humanae vitae” Pawła VI, której epokowe znaczenie na tle edukacji/deprawacji seksualnej widać coraz wyraźniej. I właśnie temu dokumentowi, pisanemu z dalekowzrocznością prawdziwego proroka, który kosztował odważnego papieża Montiniego ocean cierpienia, odrzucenia i dysfamii, chcę – w dniach okalających święto Przeczystej: uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP – oddać najgłębszy hołd. Przypomnę: encyklika z 25 lipca 1968 r. dotyczy zasad moralnych w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego, przeciwstawia się antykoncepcji i aborcji, opowiada się za regulowaniem poczęć wyłącznie na podstawie naturalnego rytmu płodności. Jej współtwórcą był Wojtyła wraz z zespołem teologów, który sam stworzył. Wojtyła upominał się o kobietę. Uczył, że antykoncepcja jest formą przemocy mężczyzny nad kobietą, ponieważ używanie środków antykoncepcyjnych niweluje przestrzeń, w której małżonkowie są sobie równi w godności.

Iście prorocką wizję „Humanae vitae” Benedykt XVI streścił w trzech dalekosiężnych opcjach/intencjach, o które chodzi tutaj Kościołowi:

Ludzkość powinna z samej zasady zajmować pozytywną postawę wobec dziecka. Nie wolno go traktować jako zagrożenia. Dziecko jest darem Boga, a nie przekleństwem. Dziecko jest bezwzględnym dobrem. A dając życie – otrzymujemy życie.

Istnieje najgłębszy z możliwych związek seksu i prokreacji, dlatego człowiek musi zachować świadomość wewnętrznej więzi tych dwóch sfer życia. Nie może być tak, że seks będzie oddzielony od prokreacji, a dzieci produkowane w laboratorium. Człowiek zniszczy w ten sposób siebie i swój świat: dziecko stanie się produktem, a seks towarem wymiennym.

Wielkich problemów moralnych nie rozwiążą technika ani chemia. Wielkie problemy moralne da się rozwiązać wyłącznie dzięki etycznemu stylowi życia i określonym decyzjom życiowym, nie inaczej. Nie wystarczy dać prezerwatywy dzieciom – trzeba je wychować do moralności. A żeby tak się stało, trzeba samemu moralnie żyć.

W dzisiejszym brewiarzu list Judy: „w ostatnich czasach pojawią się szydercy [czyż pisać o uldze jako głównym uczuciu poaborcyjnym nie jest demonicznym szyderstwem?], którzy będą postępowali według własnych pożądliwości”. Są cieleśni, Ducha nie mają, powodują podziały – podkreśla apostoł (por. Jud 18-19).

Dlatego: albo Anja Rubik, albo papieże. Albo modelka, albo Bóg. I rzecz dotyczy nie tylko mężczyzn po pięćdziesiątce.

Mówiąc Biblią, Mojżeszem, brzmi to tak: kładę przed wami śmierć i życie – wybierajcie (por. Pwt 30,19). W „Tygodniku Powszechnym” recenzent „#sexedpl”, po napisaniu wielu ciepłych słów pod adresem publikacji, ubolewa nad „usztywnionym w ostatnich dekadach nauczaniem” Kościoła (wąskość patrzenia, ignorancja papieży), ale ma jednak nadzieję na mobilizację „teologów i Magisterium (Kościoła) do jakichś nowych działań na rzecz unowocześnienia nauczania”.

Błagam: nie unowocześniajcie. My chcemy żyć.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.