Historia jednej symfonii

Szymon Babuchowski

|

GN 49/2018

publikacja 06.12.2018 00:00

Dzieło muzyki poważnej sprzedające się niczym najbardziej kasowe produkcje popkultury? Proszę bardzo: III Symfonia Henryka Mikołaja Góreckiego.

Henryk Mikołaj Górecki (1933–2010). Henryk Mikołaj Górecki (1933–2010).
henryk przondziono /foto gość

Czwarte z kolei nagranie arcydzieła Góreckiego, dokonane w 1992 r. pod batutą Davida Zinmana, rozeszło się w ponadmilionowym nakładzie, osiągając czołowe miejsca w rankingach sprzedaży po obu stronach Atlantyku. Skąd tak wielki sukces tej kompozycji – przecież trudnej, na wskroś współczesnej?

Tajemnica duszy

„(…) okazuje się, że na forum ogólnoświatowym wciąż istnieje zapotrzebowanie na muzykę, która wciela i łączy najwyższy poziom artystyczny, różnorodne tradycje, proste i dostępne piękno, ponadczasową, ogólnoludzką treść i głęboki wymiar duchowy. Można by nawet rzec, że powodzenie »Symfonii pieśni żałosnych« poniekąd przywraca nam wiarę w możliwość powszechnego odbioru tego rodzaju dzieł – w sytuacji zalewu pseudoartystyczną tandetą” – pisze trafnie muzykolog Krzysztof Lipka we wprowadzeniu do jednego z nowszych wydań utworu. Stwierdza też, że zjawisko popularności symfonii Góreckiego „domaga się wręcz odrębnego analitycznego studium estetyczno-socjologicznego”.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.