"Nienawidzę Polaków. Tak, jestem hitlerowcem!"

PAP

publikacja 04.12.2018 15:20

Ubolewam, że takie słowa padły, ale nie odzwierciedlają one w żaden sposób moich poglądów - mówił we wtorek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku Hans G. Niemieckiego przedsiębiorcę za tzw. mowę nienawiści pozwała do sądu b. pracownica jego firmy.

"Nienawidzę Polaków. Tak, jestem hitlerowcem!" Hans G. w sądzie w Gdańsku PAP/Adam Warżawa

Proces cywilny o naruszenie dóbr osobistych przeciwko niemieckiemu przedsiębiorcy, współwłaścicielowi firmy Pos System z Kosakowa (pomorskie), toczy się od stycznia 2017 r. Wytoczyła mu była pracownica tej spółki Natalia Nitek. Powódka zarządzała projektami w firmie Hansa G. od czerwca 2015 r. do stycznia 2016 r.

Nitek jest członkiem PiS, od maja 2018 r. żoną kandydata Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Gdańska Kacpra Płażyńskiego, który pojawił się we wtorek w sądzie wśród publiczności.

W marcu 2016 r. Telewizja Republika wyemitowała program, w którym Nitek zaprezentowała zarejestrowane z ukrycia nagrania ilustrujące znieważanie jej na tle m.in. narodowościowym przez pracodawcę Hansa G. Niemiecki przedsiębiorca mówi m.in.: "nienawidzę Polaków; nie to, że ich nie lubię, nienawidzę ich. Oni wszyscy są cwelami i idiotami. Lepiej jest w Afryce. Jesteście gównem". "Tak, jestem! Jestem hitlerowcem! To wina tego kraju (Polski - PAP), że taki jestem" - miał mówić biznesmen. "Zabiłbym wszystkich Polaków. Nie miałbym z tym problemu" - słychać też na nagraniu.

Hans G. potwierdził we wtorek przed sądem, że nagrania te są prawdziwe.

"Przedstawiają mnie jakbym był demonem, jakbym uciskał pracowników, a tego nie mogę przyznać. To jest niesprawiedliwe wobec mojej osoby. Pani Nitek użyła wobec mnie wielu półprawd i miało jej to przynieść polityczne korzyści. Chciała na tym zbić kapitał polityczny: to jest dla mnie jedynie wyjaśnienie, że te nagrania zostały ujawnione publicznie" - ocenił.

Pokreślił, że jego wypowiedzi padły w sytuacji stresowej, kiedy jego firmie groziło zerwanie kontraktu z klientem i duże straty finansowe.

"Presja, pod którą się znalazłem oczywiście nie usprawiedliwia słów, które padły z moich ust; ubolewam, że tak się stało. W żadnym wypadku nie uważam, że Niemcy są lepsi od Polaków. Mam przecież córkę z partnerką, która jest Polką. Mam natomiast częste napady choleryczne i wtedy mówię słowa, które wymykają się spod kontroli. Nie wyobrażam sobie, żeby we współczesnych czasach, w wolnej Polsce, ktoś mógłby pracować w firmie, której szefem jest hitlerowcem" - mówił pozwany.

TAGI: