Pamięć nie umiera

Grażyna Myślińska

|

GN 47/2018

publikacja 22.11.2018 00:00

W drugim tygodniu listopada, 100 lat od dni poprzedzających zakończenie I wojny światowej, dawne pola bitew i wojenne cmentarze we Francji wypełniały tłumy z całego świata. Najwięcej było Anglików, najmniej Niemców.

– Nie ożywimy poległych, ale w naszej mocy jest sprawić, by pamięć o nich była żywa – mówi harcmistrz Andrew Martin z hrabstwa Kent w Anglii. Pod pomnik w Thiepval przyprowadził grupę skautów. – Nie ożywimy poległych, ale w naszej mocy jest sprawić, by pamięć o nich była żywa – mówi harcmistrz Andrew Martin z hrabstwa Kent w Anglii. Pod pomnik w Thiepval przyprowadził grupę skautów.
GRAŻYNA MYŚLIŃSKA

W czasie gdy Paryż żył wizytą głów ponad 60 państw, belgijskie i francuskie pola śmierci nad Sommą, Marną i pod Verdun odwiedzali zwyczajni ludzie. Wśród nich było wielu potomków tych, którzy zostali tu na zawsze. Były wycieczki emerytów i młodzieży szkolnej. Wszyscy mieli ze sobą czerwone maki. Ten symbol pamięci o poległych narodził się w Belgii, pod Ypres. Samo miasto i okolice były terenem krwawych walk od początku, aż do ostatnich dni Wielkiej Wojny. Mak wziął się z wiersza „Wśród Flandrii pól”, napisanego na początku maja 1915 r. przez kanadyjskiego poetę i żołnierza Johna McCrae. „Wśród Flandrii pól kwitnący mak/ krzyża za krzyżem barwi szlak,/ kres naszych dróg./ Skowronka lot/ wzbija się ponad armat grzmot”. Wiersz kończy się słowami: „Zbudzimy się, choć maki śpią/ wśród Flandrii pól”.

już się nie zbudzą

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.