Koszmar ministra Durnowo

dr Władysław Bułhak

|

GN 46/2018

publikacja 15.11.2018 00:00

Rosja w czasie I wojny światowej nie potrafiła stworzyć konsekwentnego planu politycznego będącego odpowiedzią na polskie aspiracje narodowe.

Kozacy przed Halą Mirowską w Warszawie, lato 1914 r. Kozacy przed Halą Mirowską w Warszawie, lato 1914 r.
Archiwum Marian Leśniewski /pap

Jedną z przyczyn I wojny światowej była awanturnicza „słowiańska” polityka rosyjska na Bałkanach. W samej Rosji miała ona poparcie liberalno-demokratycznej opozycji, była zaś krytykowana przez konserwatywne kręgi biurokratyczne. Ich przedstawiciel, Piotr Durnowo, minister spraw wewnętrznych Imperium Rosyjskiego i polityk tyleż bezwzględny, co przenikliwy, napisał w lutym 1914 r. w memoriale skierowanym do cara, że wojna będzie miała dla Rosji opłakane skutki, skończy się bowiem rewolucją i odbudową państwa polskiego. Ten trzeźwy głos został jednak zlekceważony, kiedy zamach w Sarajewie uruchomił mechanizm międzynarodowych sojuszy i wojenna pożoga rozlała się po całej Europie.

Konkurs ofert

Wybuch wojny stał się okazją do swoistego konkursu ofert wobec Polaków w wykonaniu zaborców. O ile bezbarwne odezwy niemiecka i austriacka przeminęły bez echa, o tyle Rosjanom udało się dotrzeć ze swym przekazem do odbiorców. W rozplakatowanej w połowie sierpnia 1914 r. odezwie, na której powiewał (do góry nogami) polski sztandar, rosyjski wódz naczelny wielki książę Nikołaj Nikołajewicz wzywał do zjednoczenia Polski „pod rosyjskim berłem” na zasadach „samorządu” i przywoływał „polski miecz”, który poraził wspólnego wroga pod Grunwaldem. To arcydzieło politycznej propagandy było autorstwa trzech czołowych „słowiańskich” liberalnych imperialistów – ministra spraw zagranicznych Siergieja Sazonowa i jego współpracowników Borysa Noldego i Grigorija Trubeckiego. Konsultantem (trochę samozwańczym) ze strony polskiej był liberalny prawnik i polityk Aleksander Lednicki.

Krok ten spotkał się z wielkim oporem rosyjskich biurokratów w typie Durnowo. Jeden z nich zauważył zgryźliwie, że Sazonow nie zdobył jeszcze ani jednej nowej prowincji, a już oddał wrogom 11 guberni Królestwa Polskiego. W istocie podobni „czynownicy” obawiali się po prostu o swoje miejsca pracy w Kraju Nadwiślańskim i o majątki pochodzące z konfiskat poczynionych w ramach represji po powstaniu 1863 r. Doskonałym przykładem sypania piasku w szprychy rosyjsko-polskiej zgody były losy Legionu Polskiego (Puławskiego), którego żołnierze zmuszeni byli walczyć nie tylko z Niemcami, ale i z wrogą postawą lokalnej rosyjskiej administracji.

Czas spóźnionych umizgów

Kolejny zwrot w sprawie polskiej dokonał się późną wiosną i latem 1915 r., kiedy to Niemcy i Austriacy wyparli Rosjan z kraju, a tym samym przejęli inicjatywę. Ci ostatni musieli wystąpić ze swoją nową ofertą, na co naciskali też zachodni sojusznicy, przerażeni wizją milionowej polskiej armii wystawionej przez Niemców. Niejako na odchodnym ówczesny premier Iwan Goremykin ogłosił początek prac nad wprowadzeniem w życie autonomii Królestwa Polskiego. Rozpoczął się też cały festiwal umizgów wobec Polaków. Tajna instrukcja rosyjskiej dyplomacji obiecywała im status półfederacyjny pod berłem cara – króla polskiego. Polska miała mieć własny parlament i konstytucję, a wspólne pozostawać miały tylko niektóre strategiczne ministerstwa. Kiedy w listopadzie 1916 r. niemiecko-austriacki „akt dwóch cesarzy” nominalnie przywrócił polską niepodległość, dożywającej swego kresu Rosji carów nie pozostawało nic innego jak w mętnej formie upublicznić obietnice składane poufnie przez jej polityków i dyplomatów. Taki charakter miał rozkaz cara Mikołaja II dla wojska i marynarki z grudnia 1916 r., w którym, jako o celu wojennym Rosji, była mowa o „utworzeniu wolnej Polski ze wszystkich trzech dzielnic”.

Był to już jednak tylko łabędzi śpiew upadającego imperium. Niebawem rewolucja lutowa zmiotła dotychczasowy system władzy, a nowy rosyjski Rząd Tymczasowy (w ślad za piotrogrodzką Radą Delegatów Robotniczych i Żołnierskich) uroczyście uznał polską niepodległość, a także ogłosił decyzję o utworzeniu Komisji Likwidacyjnej ds. Królestwa Polskiego, której nazwa mówiła sama za siebie. Na jej czele stanął wspomniany już Aleksander Lednicki. Pogrążając się dalej w rewolucyjnym chaosie, a potem w bolszewickim szaleństwie, Rosja praktycznie utraciła wpływ na bieg sprawy polskiej. Szczęśliwie dla siebie Piotr Durnowo nie dożył spełnienia swoich najczarniejszych przepowiedni. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.