Szablą odbijemy

prof. dr hab. Tomasz Gąsowski

|

GN 46/2018

publikacja 15.11.2018 00:00

Długa agonia i ostateczny upadek państwa pod koniec XVIII w. postawiły ówczesnych Polaków przed dylematem, jak wybić się na niepodległość. Będzie się on pojawiał także przed kolejnymi generacjami.

Józef Haller, dowódca II Brygady Legionów. Józef Haller, dowódca II Brygady Legionów.
east news

Czy upadek państwa ma charakter ostateczny i nieodwracalny, czy też jest to sytuacja, którą można odmienić, przekreślić rozbiory i wybić się na niepodległość? Polscy patrioci, bardzo aktywni na różnych polach życia publicznego, w ostatnich dekadach jego istnienia wybrali tę drugą odpowiedź. Wierzyli, że „Jeszcze Polska nie umarła, kiedy my żyjemy”, i wiarę tę przekazali następcom. I tak rozpoczęła się epoka walki Polaków o niepodległość. Jej kres, jak się wówczas zdawało, stanowił rok 1918. Wkrótce jednak, niemal nazajutrz, trzeba było ponownie stanąć do walki, tym razem w obronie młodej niepodległości, najpierw w roku 1920, potem 1939 i kolejnych latach II wojny światowej. A po jej zakończeniu walczyć o suwerenność państwa zniewolonego przez sowieckie imperium. W ten oto sposób kwestia niepodległości – jej odzyskania bądź obrony – stała się głównym wyznacznikiem polskich losów w ciągu ostatnich dwu stuleci.

Różne kalkulacje

Jednak to jeszcze nie koniec dylematów. Ci, którzy pod koniec XVIII w. jako pierwsi opowiedzieli się za niepodległością, musieli zdecydować o sposobie jej odzyskania. I tu od początku zarysowały się różne sposoby myślenia i politycznego kalkulowania, mające jeszcze wiele odmian A więc po pierwsze – własnymi siłami czy przy obcej pomocy? I po drugie – walka zbrojna czy też inne formy aktywności?

Ta pierwsza opcja – poprzez spiski i konspiracje – prowadziła do powstania, najlepiej trójzaborowego i ogólnonarodowego, z szerokim udziałem mas ludowych. Miała ona w założeniu dać możliwie szybki, niemal natychmiastowy efekt w postaci upragnionego wyjarzmienia. Jednocześnie jednak niosła ze sobą zawsze ogromne ryzyko, w myśl zasady: „Dziś twój tryumf albo zgon”. Druga wzywała przede wszystkim do pracy nad dźwignięciem cywilizacyjnym kraju w zakresie gospodarki, edukacji czy kultury narodowej, wykorzystującej zakres swobód istniejących w danym momencie w poszczególnych zaborach. W miarę możliwości należało także zabiegać o obecność kwestii polskiej na arenie międzynarodowej, prowadzić jakieś działania dyplomatyczne.

Drogi te i odpowiadające im działania biegły równolegle, czasami się krzyżowały, a ich zwolennicy nierzadko rywalizowali lub wręcz ścierali się między sobą. Jednakże bywało i tak, że ci sami ludzie byli aktywni na obu polach. W młodości konspirowali, a gdy nadarzała się okazja, stawali do boju z bronią w ręku. W wieku dojrzałym, już jako ludzie stateczni, ojcowie rodzin, wybierali bardziej bezpieczną formę legalnej działalności w postaci tzw. pracy organicznej.

Szlak walki zbrojnej

Na ten pierwszy szlak walki zbrojnej o niepodległość wkroczyli najpierw konfederaci barscy, a następnie uczestnicy insurekcji kościuszkowskiej. Powstanie kościuszkowskie mimo ostatecznej przegranej nie przekreśliło tej drogi. Przeciwnie, otwarło epokę wielkich XIX-wiecznych polskich powstań narodowych. Stało się wzorem dla następnych pokoleń, wzywając do kolejnych zrywów. Wzorem tak silnie wpojonym w polską tożsamość, że będzie on także powtarzany kilkakrotnie w XX stuleciu, z powstaniem warszawskim na czele. Nieco później, w dobie romantyzmu, dyrektywa mówiąca, że o niepodległość trzeba się po prostu bić, stanie się wręcz nakazem moralnym ze wszelkimi tego konsekwencjami.

I tak też potoczyły się polskie losy w XIX stuleciu. Nurt powstańczy raz po raz porywał Polaków, szczególnie tych młodych. Jedynym dłuższym okresem względnego spokoju było kilka dekad po powstaniu styczniowym – lata 1864–1904, obejmujące zaledwie jedną generację. Ale nawet i wówczas w tej martwej ciszy po klęsce pojawiały się niekiedy inicjatywy spiskowe. Była nawet próba stworzenia przez mjr. Jerzego Bułharyna polskiego legionu podczas toczonej na Bałkanach wojny rosyjsko-tureckiej.

Polskie zrywy powstańcze można podzielić na dwa typy. Pierwszy to wielkie powstania narodowe. Należą do nich insurekcja kościuszkowska oraz powstania listopadowe i styczniowe. Skierowane przede wszystkim przeciw Rosji, osiągnęły największy zasięg terytorialny i społeczny, choć w każdym wypadku ich przebieg miał własną dynamikę oraz oblicze polityczne i militarne. Dwa pierwsze posiadały oparcie w terytorium wolnym jeszcze lub chwilowo uwolnionym spod władzy zaborcy, dysponowały mniej lub bardziej regularnymi armiami, a działania zbrojne miały charakter wojny. Całkowicie odmiennie jawi się charakter powstania styczniowego. Trwało najdłużej, a działania powstańcze – zarówno zbrojne, jak i wspierające – objęły większość obszaru dawnej Rzeczpospolitej. Widoczny był też udział ludzi wywodzących się ze środowisk plebejskich, w tym ich obecność nawet w kręgach przywódczych. Ale najważniejsza różnica polegała na sposobie walki. Miała ona charakter wojny partyzanckiej. Walki powstańczych oddziałów, tzw. partii, toczone były bowiem na obszarze kontrolowanym administracyjnie i militarnie przez Rosję. Towarzyszyło im równolegle działanie konspiracyjnej struktury cywilnej w postaci Tajemnego Państwa Polskiego. Była to sytuacja powtórzona następnie w ogólnym zarysie podczas okupacji w latach II wojny światowej.

Do drugiej kategorii należą inicjatywy insurekcyjne mające wyraźnie ograniczony zasięg terytorialny. Tu wymienić wypada powstanie krakowskie, które wybuchło w 1846 r. na terenie formalnie niepodległej jeszcze Rzeczpospolitej Krakowskiej, oraz powstanie poznańskie w zaborze pruskim, dwa lata później, związane z wydarzeniami Wiosny Ludów. Cechował je także krótki czas trwania ograniczony do kilku tygodni. Kontynuację tego typu zrywów stanowią dwa dwudziestowieczne już powstania towarzyszące narodzinom II Rzeczpospolitej – zwycięskie powstanie wielkopolskie oraz trzy powstania śląskie. Do tego ciągu insurekcyjnego należą także krótkie zrywy o charakterze już całkiem lokalnym, o których jednakże trzeba pamiętać – powstanie górali chochołowskich w 1846 r. czy straceńczy zryw polskich zesłańców na Syberii – powstanie zabajkalskie z 1866 r. Dla dopełnienia tej typologii polskich powstań warto jeszcze wspomnieć o wydarzeniach typu powstańczego. Takie cechy, zdaniem niektórych historyków, nosiła zbrojna aktywność szlachty w zaborze pruskim w listopadzie 1806 r. na wieść o zbliżaniu się armii napoleońskiej do granic Polski. Ten zryw stanowił coś pomiędzy pospolitym ruszeniem a konfederacją, nie przekształcił się on jednak w otwarte powstanie. Podobne cechy miała sto lat później aktywność peowiaków, w listopadzie 1918 r., usuwających zbrojnie niemieckiego okupanta z Kongresówki.

Nowa szansa

Wiek XX przyniósł odrodzenie idei niepodległościowej wraz z nowymi koncepcjami jej realizacji. Pojawiły się nowe grupy społeczne, które ją podjęły. Do dawnej szlachty, a obecnie ziemiaństwa oraz ciągle niezbyt licznego chłopstwa dołączyli inteligencja i robotnicy. Nową perspektywę otwierały też pomyślne po raz pierwszy od 100 lat okoliczności międzynarodowe, jako że współdziałający dotychczas z sobą zaborcy znaleźli się w dwu wrogich blokach polityczno-militarnych. Przygotowania do podjęcia walki zbrojnej o niepodległość ruszyły na dobre od 1908 r. Ich centrum stanowiła Galicja, a na przywódcę wyrósł szybko Józef Piłsudski. Jego wizja, uwzględniająca wszystkie nowe uwarunkowania, była jednak w gruncie rzeczy na wskroś przepełniona tradycją, zwłaszcza bliską mu tradycją powstania styczniowego. Była to wizja insurekcyjna. Oto w momencie wybuchu wojny między Rosją a Niemcami i Austro-Węgrami przygotowane zawczasu oddziały strzelców, tj. polskich żołnierzy, miały wkroczyć do zaboru rosyjskiego celem wywołania tam powstania.

Realizacja tego projektu rozpoczęła się wczesnym rankiem 6 sierpnia 1914 r. Był to początek „przerwanego powstania”, jak określił te wydarzenia w interesującej monografii Leszek R. Moczulski. Przerwanego, gdyż mimo obiecującego początku, dotarcia strzelców do Kielc i stworzenia na wyzwolonym terenie zalążka wolnej Polski, zbieg niesprzyjających okoliczności zmusił oddziały strzeleckie do odwrotu. Gdy wydawało się, że inicjatywa Piłsudskiego ostatecznie poniosła fiasko, grono polskich polityków uzyskało w Wiedniu zgodę na tworzenie u boku armii austriackiej Legionów Polskich. Niebawem wyruszyły do walki na froncie wschodnim. Ich czyny bojowe oraz skuteczna strategia polityczna brygadiera Piłsudskiego sprawiły, że w miarę upływu czasu coraz więcej Polaków zaczęło wierzyć, że odzyskanie niepodległości jest możliwe. Równocześnie na arenie międzynarodowej pojawiło się zainteresowanie, a potem zrozumienie i akceptacja polskich dążeń niepodległościowych.

Szczęśliwy finał dążeń i wysiłków niepodległościowych Polaków, a także ofiar i cierpień w imię tej idei, przebiegał jesienią 1918 r. pod szeroko akceptowanym przywództwem Józefa Piłsudskiego, tymczasowego naczelnika państwa. On także i jego obóz polityczny odcisnęli znaczące piętno na kształcie II Rzeczpospolitej i uprawianej w niej polityce historycznej. Przyczyniło się to do utrwalenia przekonania, że to właśnie obrana przez nich droga insurekcyjna, walki zbrojnej o niepodległość Polski, była słuszna i skuteczna, a ludzie, którzy nią podążali, to najbardziej ideowi patrioci, którzy jako jedyni zasługują na to, by rządzić wolną Polską. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.