Nic wielkiego

Marcin Jakimowicz

To było, według mnie, najważniejsze wydarzenie tego roku.

Nic wielkiego

Zjeździłem w tym roku Polskę wzdłuż i wszerz. Dzieliłem się świadectwem na wielkich rekolekcjach, przy kilkudziesięciotysięcznym tłumie i w maleńkich zakonnych wspólnotach. Nie to jednak było dla mnie najważniejszym wydarzeniem roku. Nie wielkie akcje, eventy, ewangelizacyjne spotkania.

Pod koniec września we wspólnocie zakiełkował pomysł całodobowej adoracji Najświętszego Sakramentu. Widok młodych (często do tej pory zbuntowanych), którzy w środku nocy z niedzieli na poniedziałek przychodzili na kilkugodzinną adorację, a potem nie chcieli wracać do domu? Albo ich rodziców, którzy by trwać z Nim przez kilka godzin w poniedziałkowy ranek brali urlopy? Bezcenne.

Nie mam wątpliwości: to było najważniejsze wydarzenie tego roku.

Jezus, pytany przez uczniów o modlitwę, wskazał na ukryte miejsce: „Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki (w oryginale to słowo ταμεῖον – tamejon, czyli wewnętrzny pokój, ukryta komnata), zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.

W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Czego chcieć więcej?