Megawirus

Magdalena Kawalec-Segond

|

GN 45/2018

publikacja 08.11.2018 00:00

W austriackiej oczyszczalni ścieków znaleziono największego dotąd wirusa na świecie. Czy jest „brakującym ogniwem ewolucji”?

Martinus Beijerinck  w swoim laboratorium  w 1921 r. ►Mikroskopowy obraz największego wirusa na świecie. Martinus Beijerinck w swoim laboratorium w 1921 r. ►Mikroskopowy obraz największego wirusa na świecie.
wikipedia

Matthias Schleiden 180 lat temu ustalił, że rośliny są zbudowane z komórek, a rok później Theodor Schwann powiedział to samo o zwierzętach. Życie okazało się zatem zjawiskiem komórkowym.

Ćwierć wieku później Louis Pasteur dołożył kolejną grupę – bakterie, które są komórkami i też żyją, bo fermentują. Jednak, choć uratował przed śmiercią na wściekliznę pogryzionego przez zwierzę alzackiego chłopczyka, nie zdołał odkryć przyczyny tej choroby. Nie udało mu się bowiem znaleźć „bakterii wścieklizny”. Pewnie dlatego, że jej nie było. To straszne wówczas schorzenie, na które dziś istnieje szczepionka oraz seria bolesnych zastrzyków, jest bowiem wywoływane nie przez bakterię, tylko przez wirusa. Zbyt małego, by dało się go zobaczyć pod mikroskopem świetlnym. I niemającego żadnej przemiany materii. Wirusy nie oddychają, nie żywią się, nie wydalają. Nie można ich „wyczuć” jak bakterii.

Za małe

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.