Na wschód od Stambułu

Krzysztof Błażyca

|

GN 44/2018

publikacja 01.11.2018 00:00

Uciekli z Mosulu przed Państwem Islamskim w 2014 r. Od tego czasu mieszkają w Kirsehir w tureckiej Anatolii. Są irackimi chrześcijanami. – Tutaj dla ludzi jesteśmy yabanci, czyli obcy – mówią.

Grupa młodych  irackich chrześcijan  w drodze do Kirsehir  po tygodniowym kursie formacyjnym  z bp. Paolo Bizzetim. Grupa młodych irackich chrześcijan w drodze do Kirsehir po tygodniowym kursie formacyjnym z bp. Paolo Bizzetim.
Krzysztof Błażyca /Foto Gość

Ivan trafił do Turcji przed pięciu laty. Do Iraku nie wróci. Nie wierzy, że pomimo pokonania ISIS przez siły rządowe sytuacja w kraju będzie sprzyjająca. Podobnie George i Diana. – Nie ma do czego wrócić. Grozili, że nas zabiją, bo jesteśmy chrześcijanami – mówi Diana.

Dziś, choć sprawiają wrażenie dostosowanych do nowej rzeczywistości, przyznają, że są bez perspektyw. – Co z tego, że dali nam karty uchodźców, skoro wegetujemy. Nie możemy ani swobodnie poruszać się po kraju, ani mieć normalnej pracy. Dzieci nie chodzą do szkoły. Potrzebujemy pomocy. Nie prosimy o pieniądze. Chcemy tylko stąd wyjechać, aby połączyć się z naszymi rodzinami – Ivan apeluje w imieniu wszystkich rodzin z Kirsehir. Pięć razy próbował dołączyć do brata w Australii. Zawsze odrzucano jego prośbę.

George wspomina dom i pierwsze informacje o Państwie Islamskim. – To było w 2013 r. Ojciec oglądał wiadomości. Był wstrząśnięty atakiem w Anbar na północy. Tam się zaczęło. Potem były: masakra jezydów w Sindżar, krzyżowanie chrześcijan, sprzedaż kobiet na targu... Teraz ISIS przegrywa, ale nie wierzę, że to koniec. ISIS nie zniknie. Wrócą pod inną nazwą. Nie poddadzą się – uważa. Dlatego George nie wróci do Iraku.

To nie nasz wybór

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.