Akcja na młodych

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 44/2018

publikacja 01.11.2018 00:00

Myśl wyrachowana: Od dorosłych zależy, czy „młodzieży chowanie” nie będzie oznaczało jej duchowego pogrzebu.

Akcja na młodych

Przed rokiem w jednej ze szkół średnich w moim mieście była afera z chłopakiem, który został usunięty z placówki, bo nie chodził na zajęcia. Szkoła musiała mu więc podziękować, bo po prostu nie miała innego wyjścia. Na to tylko czekali homopropagandziści, którzy zrobili z tego przypadku przykład polskiej nietolerancji, nienawiści wynikającej ze stereotypów płciowych itede, itepe.

„Przestałam chodzić na zajęcia, nie mogłam już znieść tych szykan” – żalił się potem usunięty chłopak jednemu z lewicowych portali. Szykany polegały na tym, że uczniowie i nauczyciele go „ośmieszali”, zwracając się do niego w rodzaju męskim, a on chciał, żeby go nazywać Magda. Co tam, że chłopak po prostu był facetem i tak też miał w dokumentach. Ale w swoich roszczeniach poszedł dalej – zażądał możliwości korzystania z toalety dziewczyn. Dyrekcja nie mogła się na to zgodzić, ale udostępniła mu klucz do WC dla nauczycieli. Jak widać, nauczyciele wykazali się anielską cierpliwością, a koledzy też, bo „Magda” jakoś nie znalazł żadnych prawdziwych dyskryminacyjnych konkretów, o które mógłby kogokolwiek oskarżyć. To jednak nie wystarczyło, bo uczeń ciągle był „szykanowany” swoim prawdziwym imieniem.

Na zdrowy rozum chłopak sam sobie zawinił. Ale o zdrowy rozum trudno, gdy do roboty biorą się lewicowi inżynierowie społeczni. Ludzie mają w „osobach LGBTQI” widzieć wyłącznie ofiary i w związku z tym brać je wyłącznie w obronę. Najważniejsze jest w tej strategii, nie bez racji, „młodzieży chowanie”. Wiadomo, że gdy się małolatom ustawi myślenie, to prawdopodobnie będą nim „trącić” aż do grobowej deski. Stąd wszelkie najazdy na szkoły z namolną, deprawującą indoktrynacją. To na tej fali w ostatni piątek października rozległo się wielkie halo wokół akcji „tęczowy piątek”. Mówiono, że włączyło się w nią 211 szkół. Wydarzenie zorganizowała Kampania Przeciw Homofobii, która wyjaśniła TVP Info, że chce w ten sposób sprawić, aby „młode lesbijki, geje, osoby biseksualne, transpłciowe, queer i interpłciowe poczuły, że w szkole jest miejsce też dla nich”.

A co, w szkole nie ma miejsca dla jakiegoś dziecka? Jest dla wszystkich, dla każdej dziewczynki i każdego chłopca. A jeśli ktoś się w tym nie mieści, to może problem jest w nim? Tyle że coraz trudniej takim osobom pomóc, bo homoideolodzy zrobili z zaburzeń najwyższy objaw zdrowia i zakazują nawet to kwestionować, a co dopiero leczyć.

W Polsce jednak nie musimy się z tym zgadzać. Zwłaszcza rodzice, którzy mają prawo do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. Aby je zabezpieczyć, dobrze będzie złożyć na ręce dyrekcji rodzicielskie oświadczenie (na przykład ze strony Ordo Iuris), wykluczające udział naszych dzieci w rozmaitych tęczowych, czarnych czy innych indoktrynacjach.

* * * * *

Czerwona wyspa

Rząd Irlandii realizuje „wstępne wdrożenie aborcji”. Projekt budżetu na nadchodzący rok przewiduje wydanie na ten cel 12 mln euro. Jak wyjaśnił przedstawiciel rządu, nie jest to roczny koszt aborcji, tylko zaledwie wydatek na „uruchomienie” aborcyjnej machiny. Obrońcy życia zauważają, że przed majowym referendum ws. aborcji wmawiano Irlandczykom, iż chodzi tylko o „współczucie i możliwość wyboru”. Teraz widać, że chodziło o otwarcie brudnego biznesu. Cóż, wynik referendum był podobno reakcją Irlandczyków na skandale pedofilskie w Kościele. Ale dlaczego krzywdzenie dzieci przez pedofilów prowadzi do jeszcze większego krzywdzenia dzieci przez zabójców?•

Koszt faktów

Płaczące dziecko w wózku na zakupy, a obok dwaj mężczyźni. Taka scena znalazła się na plakatach rozwieszonych w Rzymie. Pod spodem podpis typowy dla genderowej nomenklatury: rodzic 1 i rodzic 2. I hasło: „Dwóch mężczyzn nigdy nie będzie matką”. Banery to element kampanii protestu przeciw oddawaniu dzieci parom homoseksualnym. Długo nie wisiały, ponieważ włoski Instytut Autodyscypliny Reklamowej uznał, że ich treść sprzeciwia się swobodom i prawom obywatelskim, a władze Wiecznego Miasta nakazały usunięcie plakatów. Zapowiedziały, że stowarzyszenia, które zorganizowały kampanię, zapłacą karę ok. 100 tys. euro. No i niech ktoś mówi, że dziś prawda nie jest w cenie.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.