Mamy prawo. To korzystajmy

Agata Puścikowska

|

GN 44/2018

Rodzice mają prawo, a właściwie obowiązek decydowania, w jakim duchu będzie wychowywane ich dziecko.

Mamy prawo. To korzystajmy

Jeszcze w sprawie „tęczowego piątku”. Ważne, by spojrzeć na problem z perspektywy nie tylko oburzania się i chwilowego działania. Piątek się skończył, ale przed naszymi dziećmi i nami pozostałe dni tygodnia, miesiące i lata. Więc jeśli do spraw wychowawczych nie podejdziemy w sposób przemyślany, systemowy, co chwila będziemy ze zdziwieniem i przerażeniem się budzić: „oto ktoś nam próbuje wychowywać – czyt. deprawować – po swojemu nasze dzieci”.

Art. 48 konstytucji brzmi: „Rodzice mają prawo do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględnić stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania”. Z tego konstytucyjnego zapisu wprost wynika, że cudaczne „tęczowe piątki” do szkół się nie nadają. Wystarczy jedynie znać zapis i umieć go wykorzystać.

„Rodzice mają prawo do decydowania, jakie treści wychowawcze są przekazywane ich dzieciom w szkole” – stwierdziła Komisja Wychowania Katolickiego KEP. – Szkoła nie jest i nie może być miejscem na jakiekolwiek propagowanie środowisk LGBTQ”. I trudno się nie zgodzić z powyższym: szkoła nie może być miejscem do tego typu propagandy.

To rodzice mają prawo, a właściwie obowiązek decydowania, w jakim duchu będzie wychowywane ich dziecko. Pod słowem „obowiązek” kryje się zaangażowanie, praca społeczna, wchodzenie do szkół na prawach partnera. Gdy tymczasem…

Znają państwo taką scenkę: wychowawczyni na pierwszej wywiadówce zachęca do zgłaszania się do trójki klasowej. Po 20 minutach nerwowych uśmiechów i prób znalezienia „osiołka” zgłasza się najsłabsze psychicznie ogniwo bądź też rodzice, którym najbardziej się spieszy. Przy wyborze kandydatów do rady szkoły jest jeszcze gorzej. „Nie mam czasu”, „Nie chce mi się”, „To nie ma sensu, bo nic nie daje” – mówią rodzice. Nie masz czasu? To nie dziw się potem, że „postępowa” dyrekcja zadecyduje za ciebie.

Rodzice, wbrew pozorom, mają wiele do powiedzenia w szkołach publicznych. Mogą wpływać na wiele decyzji dyrekcji, pomagać radzie pedagogicznej, kreować kierunek wychowania, choćby przez współtworzenie siatki zajęć dodatkowych, zapraszanie gości, organizowanie wykładów dla rodziców etc. Rodzice aktywni są w stanie bez problemu nie tylko zablokować trefne przedstawienia typu „tęczowe piątki”, ale po prostu nie dopuścić do podobnych pomysłów. Do obowiązku zatem. Szkoła to również my, rodzice. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.