PEKAES z Kałkowa-Godowa

publikacja 19.10.2018 14:14

Przy sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Kałkowie-Godowie funkcjonuje od stycznia 2018 roku Pawłowski Klub Seniora i jest wspaniałym rozwiązaniem dla ludzi, którzy już zakończyli kariery zawodowe, a często pozostawieni samym sobie, popadają w zniechęcenie, frustrację. A niejednokrotnie i w depresję...

PEKAES z Kałkowa-Godowa Sanktuarium pod wezwaniem Bolesnej Królowej Polski w Kałkowie Cezary Piwowarski / CC-A 4.0

Klub, żartobliwie nazywany PEKAESEM, jest miejscem, gdzie starsi ludzie spotykają się na zajęciach zgodnie ze swoimi zainteresowaniami: zajęcia kulinarne, komputerowe, plastyczne, muzyczne, teatralne i wiele innych. Można skorzystać z porady psychologa, prawnika. Wykwalifikowana pielęgniarka sprawdza ciśnienie, cukier prezentuje ciekawe materiały związane z chorobami podeszłego wieku. Prowadzi także marsze z kijkami nordic walking. Przyznać trzeba, że przedstawienie pełnej oferty zabrałoby zbyt wiele miejsca, więc ograniczam się tylko do tych najpopularniejszych.

Nie mogę w tym miejscu pominąć spotkań z ciekawymi ludźmi... I znów muszę się ograniczyć do wymienienia kilku: spotkanie z funkcjonariuszami straży pożarnej, policji, kardiologiem, ornitologiem, leśnikiem, nauczycielką piszącą poezje, rzecznikiem praw konsumenta, wójtem Pawłowa. Nie mogę pominąć niezwykle ciekawej prelekcji ks. Damiana o duchowych zagrożeniach.

Tych spotkań było  dużo więcej, ale musiałabym sięgnąć do dokumentacji naszych kochanych BRACI; MARIUSZA I ADAMA ze zgromadzenia Braci Chrystusa Cierpiącego. Obydwaj są dla nas  wielkim darem Opatrzności: niezwykle oddani, kompetentni, cierpliwi i dający z siebie wszystko, aby nam stworzyć  prawdziwie rodzinną atmosferę.  Humorem, ciepłym słowem, empatią,  prawdziwą, a nieudawaną troską zjednali sobie wszystkich. Znają każdego seniora z imienia, zadziwiają umiejętnością nawiązania bliskich więzi i zrozumienia potrzeb starszych ludzi, choć obydwaj są młodzi. Powiem tak: trudno słowami wyrazić ich poświęcenie, trud i oddanie. Trzeba przyjść,  zobaczyć i posłuchać.

Wspaniałą okazją do integracji i tworzenia prawidłowych relacji międzyludzkich są organizowane w klubie uroczystości: Dnia Babci i Dziadka, Dnia Seniora, wspólne wyjazdy. W maju zwiedzaliśmy Toruń, Ostródę, Gietrzwałd. Nocowaliśmy w salezjańskim ośrodku wypoczynkowym nad jeziorem, w pobliżu Gietrzwałdu. Ten nieskażony postępem cywilizacji zakątek zachwycił wszystkich swoim pięknem i czystym powietrzem.

Wzorowa organizacja, każdy szczegół pieczołowicie dopracowany. Wszyscy są zgodni co do jednego: bracia robią wszystko, aby stworzyć starszym ludziom poczucie bezpieczeństwa,  komfortowe warunki, dobry nastrój, ciekawy, dostosowany do naszych potrzeb program.

10 października  kolejna wyprawa: 54 osobowa grupa wyrusza szlakiem podlaskich sanktuariów. Jakoś tak się składa, że nawet pogodę mamy jak na zamówienie. W ciągu  jednego dnia  odwiedzamy Kodeń, Kostomłoty, Janów Podlaski i Leśną Podlaską. Wrażeń z tych miejsc starczyłoby na długi reportaż.

Ta wyprawa na Podlasie pozostawi, myślę, że w pamięci każdego uczestnika niezatarte wspomnienia i refleksje.  Podlasie jako ziemia pograniczna była przez wieki ziemią sporną, ziemią niczyją, ziemią, na której ścierały się różnorodne wpływy polityczne, kulturowe i religijne. Krwawe dzieje zamieszkującej te ziemie ludności są dowodem przywiązania do wiary i ojczystej ziemi.

A więc najpierw Kodeń i historia porwania przez Mikołaja Sapiehę obrazu Matki Bożej Kodeńskiej z Rzymu. Wydarzenia, jak z sensacyjnego filmu, zakończone happy endem. Matka Boża Jedności króluje w pięknej, odrestaurowanej świątyni i wyprasza dla pobożnego i pracowitego ludu liczne łaski i cuda.

W Kostomłotach unicki kapłan Zbigniew Nikoniuk przedstawia nam historię zmagań unitów z rosyjskim zaborcą, który siłą zmuszał do przechodzenia na prawosławie. Zasłuchani w fascynującą opowieść z przeszłości musimy jednak ruszać dalej: Janów Podlaski ze swoją stadniną koni i rozległymi terenami, na których hoduje się 500 sztuk tych wspaniałych rumaków, a potem niesamowita, wyciskająca łzy z oczu historia 13 pratulińskich męczenników, którzy w obronie wiary i swojej świątyni oddali młode życie. Proboszcz parafii i kustosz sanktuarium Jacek Guz porywa nas swoją żarliwością i niezwykłą umiejętnością nawiązywania kontaktu z pielgrzymami. Zasłuchani w historię tego miejsca musimy spieszyć jednak dalej, tym bardziej, że kapłan odprawia wieczorne nabożeństwo. Późnym wieczorem jesteśmy jeszcze serdecznie przywitani w Sanktuarium Matki Bożej Leśniańskiej.

Sanktuarium słynie z cudownego obrazu Matki Bożej, zwanej Leśniańską. Znajduje się on w ołtarzu barokowego kościoła parafialnego zbudowanego w XVIII wieku. Z miejscem tym związana jest historia cudownego obrazu Matki Bożej, która ukazała się dwóm chłopcom na dzikiej gruszy. Opowiada nam o niej jeden z paulinów, którzy opiekują się tą piękną świątynią. Przed cudownym obrazem zawierzamy siebie i nasze rodziny, naszą Ojczyznę, wspólnoty parafialne i ruszamy w drogę powrotną. Wzruszeni, ubogaceni, zamyśleni nad tragiczną przeszłością Podlaskiej Ziemi wymieniamy wrażenia, modlimy się, dziękując Bogu  za obfite łaski i przeżyty dzień. Nie brakuje humoru mimo zmęczenia.  Jedni zasypiają, drudzy śpiewają a nad nami czuwają nasi niezastąpieni opiekunowie i przewodnicy: bracia Mariusz i Adam. Wielkie dzięki za ich oddanie i serce dla seniorów!

Alicja Grudziecka
Emerytowana nauczycielka z Dąbrowy