Gra o tron

Błażej Kmieciak

publikacja 15.10.2018 12:24

Kto by się spodziewał, że wybór rzecznika praw dziecka okaże się dziecinnie… trudny?

Gra o tron Błażej Kmieciak Tomasz Gołąb /Foto Gość

Rzecznik Praw Dziecka to urząd specyficzny i „pechowy”. Pierwszy RPD w zasadzie nie podjął swoich ustawowych działań: nie zapewniono mu zaplecza materialnego i finansowego. Przez następne lata urząd ten wręcz „promieniował paradoksem”. Był konstytucyjnym organem, który w zasadzie nie posiadał żadnych formalnych i stanowczych możliwości działania. Następnie pojawiła się Pani Rzecznik, która sama zrezygnowała z piastowania tej funkcji: do dziś, niestety, znana jest tylko z doszukiwania się u pewnego animowanego bohatera zachowań homoseksualnych. Później przez dekadę mieliśmy RPD, który - choć aktywny w obszarze walki z przemocą kierowaną wobec dzieci - całkowicie milczał w temacie dopuszczalności w Polsce aborcji dzieci poczętych, u których wykryto prawdopodobieństwo szeroko rozumianej niepełnosprawności. Ostatnie miesiące pokazują z kolei wręcz dziecinne działania związane z wyborem nowego rzecznika dla dzieci.

W wakacje poszukiwano kandydatów. Żaden z nich nie uzyskał jednak we wrześniu sejmowej akceptacji. Dr Sabina Zalewska, oskarżona o plagiat, w zasadzie skazana była na porażkę, a szkoda, bo w parlamencie mówiła najciekawiej. Dr Paweł Kukiz-Szczuciński zaprezentował program ochrony praw dziecka bardzo interesujący, ale jednocześnie w wielu obszarach dotyczący rzeczywistości międzynarodowej, a nie polskiej. Z kolei prof. Ewa Jarosz, przedstawiając swoje pomysły w Sejmie, w zasadzie wygłosiła wykład, który z realnym działaniem Rzecznika nie miał wiele wspólnego.

Gdy pojawiła się kandydatura dr Agnieszki Dudzińskiej, wydawało się, że znaleziono kandydata idealnego. Osoba o doświadczeniu naukowym i urzędniczym. Mama niepełnosprawnego dziecka. Postać chwalona z lewa i z prawa. Nagle okazuje się, że posłanka PO wyciąga „królika z kapelusza”, oskarżając kandydatkę o promowanie eutanazji. Argument i działanie kuriozalne pokazujące, że człowieka oskarżyć można dzisiaj o wszystko. Niestety, podobne postępowanie parlamentarzysty udowadnia również, że etyka bywa mało atrakcyjnym obszarem poselskiej refleksji.

Po odrzuceniu kandydatki oskarżenia padły w stronę Pani poseł - co zrozumiałe. Oberwało się także organizacjom pozarządowym. Sam dostałem po nosie, dowiedziawszy się, że nie powinienem zadawać pytań dr Dudzińskiej, gdyż jej osoba, działania oraz postawa są powszechnie znane. Oskarżenia te nie padły od samej zainteresowanej, ale kierowane były ze strony środowisk broniących jej osoby. Uznano, że ankieta przygotowana przez Instytut Ordo Iuris dla kandydatów na RPD jest w tym przypadku nieodpowiednia i przyczyniła się do odrzucenia jej osoby w wyścigu o ten konstytucyjny urząd. Pytania te były jednak w pełni uzasadnione, więcej - wisiały one od kilku już tygodni w sieci i poprzedni kandydaci w większości na nie odpowiadali.

Czytając wypowiedzi byłej i aktualnej kandydatki nie miałem i nie mam wątpliwości, że jest osobą świadomie zaangażowaną w ruch pro life. Reportaż dotyczący jej osoby, jaki kilka lat temu pojawił się na stronie „Gościa Niedzielnego” w sposób nie budzący wątpliwości pokazuje, że ma ona doskonałą świadomość, czym jest odpowiedzialne, a nie pasywne działanie, mające na celu ochronę życia człowieka bez względu na etap, na którym on się znajduje. Dr Wanda Półtawska mawia, że to dzieci wychowują rodziców. Mając niepełnosprawne dziecko, doświadcza się szczególnego wychowania i jestem przekonany, że dr Dudzińska doskonale wie, czym taki proces jest. Tym bardziej cennym jest uzyskanie od niej informacji, dotyczącej także innych ważnych tematów, jak choćby: władza rodzicielska, kształtowanie kultury praw dziecka, czy tez wizja urzędu, jaki ma objąć.

Poszukiwania kandydatów na urząd Rzecznika Praw Dziecka zapewne miały miejsce w wielu środowiskach. Powtórne zgłoszenie dr Agnieszki Dudzińskiej wydawać się może dziecinadą pokazującą, że politycy sobie nie radzą z własnymi wyborami. Z drugiej strony, może to właśnie oznaka dojrzałości? Czas pokaże.

 

Dziękuję Panu J. Maćkiewiczowi za pomoc w wyborze tytułu komentarza.

 

Autor jest doktorem socjologii, pedagogiem specjalnym i bioetykiem, jest ponadto ekspertem Instytutu Ordo Iuris oraz wykładowcą akademickim. W ostatnim czasie opublikował m. in. Książkę "Prawa dziecka jako pacjenta", prowadzi blog na stronie gosc.pl