Po zobaczeniu „Kleru” jest mi smutno, przykro i wstyd. Nie jestem nim jednak znieważony, czy aż tak dotknięty do żywego, żebym obrażony miał uznać go za podły, szkalujący czy złośliwie tendencyjny i miał ochotę protestować czy namawiać do jego bojkotowania.
Ks. Piotr Brząkalik
Marek Piekara /Foto Gość
Fabularność tego filmu, bo to film fabularny, nie dokumentalny, jest jak dla mnie przesadnie przerysowana, tak że zakrawa czasem na groteskę, mieszając tragiczność postaci z komizmem, piękno z brzydotą.
Im dłużej patrzyłem na ten film, tym bardziej czułem, że biorę udział w nasyconej pikanterią opowieści o innych i że to ta pikanteria jest tu jakby ważniejsza niż fakty. Ale rozumiem, że film miał zaboleć i boli. Na tej pikanterii też zbudowana została zapowiedź tego filmu. Co też nawet rozumiem. Każda zresztą opowieść o bliźnim z takimi smaczkami zawsze będzie jak magnes przyciągać uwagę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.