Choć był kruchy, delikatny i podatny na zranienia, poddawany ciężkim próbom i ostrej krytyce nie cofnął się. Był stanowczy i okazał się wielkim reformatorem. Kolejny święty papież.
Paweł VI pozdrawia wiernych w Genzano k. Castel Gandolfo, 8 września 1963 r.
Giulio Broglio /AP Photo/east news
Wyobrażam sobie, co kłębiło się w nim, gdy zamykał się za drzwiami kaplicy. Jak wielkie bitwy musiał stoczyć, jak bardzo zmagać się, by ogłosić: „Tego chce Bóg”.
Żywe srebro
„Wyróżniał się, jednak na pewno nie spokojem: był, jak się zwykło mawiać, nieznośnym malcem, niesłychanie ruchliwym” – wspominał go nauczyciel. „Szczuplutki, mizerny, wydawał się mieć w sobie żywe srebro. Nie jest to zarzut: według mnie ci, którzy się wiercą i ustawicznie rozglądają, są inteligentni, bystrzy, zdrowi”.
Giovanni Battista Montini urodził się 26 września 1897 r. w Concesio nieopodal Brescii. Już trzy lata po święceniach kapłańskich w maju 1923 r. wylądował… w Warszawie. Rozpoczął pracę jako sekretarz nuncjusza abp. Lorenza Lauriego. Pokochał Polskę. Mówił o tym wielokrotnie. Był na Jasnej Górze, w Krakowie, Gnieźnie i stolicy Wielkopolski.
Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.