Na kolana!

Marcin Jakimowicz

publikacja 14.10.2018 06:00

„Jezusmaria!” – wykrzykujemy na jednym oddechu. Bohaterowie serialowej „Autostrady do nieba” nazywali Tego, którego imienia Izrael nie odważa się wymawiać, „Szefem”. Wiesz, co dzieje się, gdy wypowiadasz imię „Jezus”?

Na kolana! JóZEF WOLNY /foto gość

Nie potrafię oglądać tego nagrania bez wzruszenia. Po masakrze dokonanej na Koptach (najechano na nich czołgami, a cztery ciała wyłowiono z Nilu) kilkutysięczny tłum ich braci, zgromadzonych na nocnej modlitwie w sanktuarium św. Szymona w Kairze, przez 10 minut wykrzykuje imię Jezusa. „Yasua, Yasua” – to była ich reakcja na bestialski mord. Odpowiedź godna prawdziwych chrześcijan.

Drży piekło

Zawsze drażniło mnie określenie „Szef” z serialowej „Autostrady do nieba”. „Szef to”, „Szef tamto”. Albo baloniki z napisem: „Świat potrzebuje Jezusa Chrystusa” na pewnym chrześcijańskim festiwalu. Skończyła się impreza, a na ziemi walały się resztki gadżetów z podeptanym imieniem Syna Pana Zastępów.

„Jezusmaria!” – wykrzykujemy na jednym oddechu (spróbujcie zrobić test i policzyć, ile razy dziennie słyszycie podobny zwrot). Szczytem ignorancji był film, w czasie którego lektor swym beznamiętnym głosem krzyk: „Jesus Christ!” przetłumaczył jako wulgaryzm „cholera”. Czy nie za bardzo spoufaliliśmy się z Najwyższym?

„Tylko Jego imię zawiera Obecność, którą oznacza” – czytam w Katechizmie Kościoła Katolickiego (nr 2666). Zachwyciło mnie to zdanie. Imię zawiera Obecność. Co to znaczy?

– Bóg, zdradzając Mojżeszowi swe imię, oddał siebie człowiekowi. Dostojewski stwierdził, że Ojciec wypowiedział najpiękniejsze słowo, które będzie trwało wieczność: „Jezus” − wyjaśnia o. Radosław Rafał, misjonarz Świętej Rodziny. − Modląc się w galerii handlowej czy w autobusie, przynosisz Bożą obecność. Nie musisz nawet nic mówić, krzyczeć. Jezus, krzycząc w tobie, dotyka innych. Wszystko dzieje się „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie”. To ty masz przemieniać atmosferę twojego środowiska, a nie odwrotnie. Gdy wypowiadasz Imię ponad wszelkie imię, drży piekło. Dlaczego? Wypowiadając imię Jezusa, przypominasz demonowi jego miejsce w szeregu.

„Uderz twego przeciwnika imieniem Jezusa; na ziemi, w niebie nie uświadczysz bowiem równie potężnej broni” – nie miał wątpliwości święty Jan Klimak, opat klasztoru na Synaju.

„Nie mogę patrzeć, bo z oczu ojca padają błyskawice. Twarz ojca stała się jaśniejsza od słońca, oczy bolą mnie od blasku!” – notował w 1831 roku Nikołaj A. Motowiłow, który dotarł do starca Serafina z Sarowa. Ukochaną modlitwą ostatniego świętego prawosławia, kanonizowanego przed bolszewicką rewolucją, było westchnienie: „Jezu mój!”.

„Nadasz Mu imię Jezus, albowiem On zbawi swój lud od jego grzechów” − polecił Józefowi anioł. To imię pochodzenia hebrajskiego. Jego pełna forma Jehoszua oznacza „Jahwe wybawia, ratuje, zbawia”. Forma skrócona imienia spokrewniona jest z rzeczownikiem jeszua, oznaczającym „ocalenie, wybawienie, ratunek”. A zatem wypowiadając imię Jezusa… jednocześnie wołamy do Niego o ratunek.

Katechizm podpowiada: „Wezwanie świętego imienia Jezus jest najprostszą drogą nieustannej modlitwy. Często powtarzane z pokorą przez skupione serce, nie rozprasza się w »wielomówstwie« (Mt 6,7), lecz »zatrzymuje słowo i wydaje owoc przez swą wytrwałość« (por. Łk 8,15). Jest możliwe »w każdym czasie«”. To doskonała wskazówka dla tych, którzy uważają, że słowa: „Nieustannie się módlcie” są jedynie głęboką metaforą albo pobożnym życzeniem.

W śpiączce

− Wypowiadaj imię Jezusa bezustannie, w kościele, w domu, w czasie drogi, podczas pracy, podczas odpoczynku, w łóżku, od chwili, gdy otworzysz oczy, aż do momentu, kiedy je zamkniesz. Odpowiada to dokładnie wystawianiu czegoś na słońce, ponieważ oznacza trwanie przed obliczem Pana, który jest słońcem świata duchowego – nauczał mnich Teofan Pustelnik, który odpowiada za ostateczną wersję słynnych „Opowieści pielgrzyma”. Modlitwa ta weszła w krew Danielowi Ange. Gdy trafił do szpitala na operację, lekarze opowiadali mu: „Nawet leżąc uśpiony, nieprzytomny na stole operacyjnym, nieustannie szeptałeś: »Jezus, Jezus«”. Zapytałem go o to. – Wejście w Jego obecność to najprostsza rzecz na świecie − odpowiedział ten starzec o oczach młodzieniaszka. − Wystarczy z miłością wypowiedzieć Jego imię. To konkretyzuje Jego obecność. Gdy wypowiadam imię Jezusa, słowo staje się ciałem.

Straszliwy Pan Zastępów, przed którym drży ziemia, który „śmieje się ze swych przeciwników” (Ps 37), zdradził Mojżeszowi swe imię. Ten, o którym Izajasz wołał: „Oto narody są jak kropla wody u wiadra, uważa się je za pyłek na szali. Oto wyspy ważą tyle co ziarnko prochu”, pozwolił nazywać się po imieniu. − W świecie Biblii, jeśli znam czyjeś imię, znam tożsamość tej osoby, więcej, mam nad nią władzę. Jakub walczy z aniołem, który nie chce mu zdradzić swego imienia. Jeżeli znasz imię, masz nad kimś władzę. Imienia nie zdradza się byle komu – przypomina biblistka Maja Miduch.

Jak bardzo Najwyższy zaryzykował, odpowiadając na pytanie Mojżesza: „Jak masz na imię?”. Jak bardzo zaryzykował, zdradzając nam imię swego Syna! Wiedział przecież, że uczynimy z niego nic nieznaczący przerywnik w pogaduszkach.

Nadaremno? Co to znaczy?

− Nadać czemuś imię oznacza czasami tyle, co powołać coś do istnienia. Zdanie: „Bóg nazwał światłość dniem, a ciemność nocą” oznacza: „powołał je do istnienia” − przypomniał przed trzema laty w katedrze poznańskiej abp Stanisław Gądecki. − Wymówić czyjeś imię często oznaczało zdobyć władzę nad daną osobą. Po powrocie z niewoli babilońskiej, a zatem po 538 roku przed Chrystusem, Żydzi – przez szacunek dla świętości Boga – zaprzestali wymawiania imienia Bożego. Arcykapłan w świątyni wypowiadał je tylko raz w roku. Jego wypowiedzenie na głos stało się równoznaczne z przestępstwem. − Bardzo utkwiło mi w pamięci zachowanie pewnego profesora na Uniwersytecie Hebrajskim – wspomina ks. prof. Mariusz Rosik. − Gdy jeden z naszych kolegów, czytając Biblię, przez nieuwagę wypowiedział na głos imię Jahwe, wykładowca, Żyd, wstał i bez słowa wyszedł z sali. Tego typu reakcje uwrażliwiają na szacunek dla imienia Bożego.

Drugie przykazanie (kolejność, jak wierzę, nie jest przypadkowa) brzmi: „Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy” (Wj 20,7), a w drugim zapisie: „Nie będziesz brał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, bo nie dozwoli Pan, by pozostał bezkarny ten, kto bierze Jego imię do czczych rzeczy” (Pwt 5,11). Co to znaczy wypowiadać imię Boga nadaremno?

− Język hebrajski oddaje ten zwrot słowem laszszaw. Występujący w tym zwrocie rzeczownik szaw znaczy „znikomość, kłamliwość, pustka” – wyjaśnia abp Gądecki. − W tłumaczeniach spotykamy tu słowa: na darmo, daremnie, bezcelowo, bezowocnie, bezproduktywnie, bezużytecznie, bez powodzenia, nieskutecznie, bez skutku, na próżno, niepotrzebnie, zbytecznie, bez potrzeby. We współczesnym języku polskim nie bardzo wiadomo, co miałoby znaczyć wzywanie imienia nadaremno. Poprawniej można wyrazić tę samą myśl słowami: „Nie wzywaj imienia Pana, Boga twego, bez potrzeby, nie narażaj go na znikomość”. Imię Boże jest wymawiane nadaremno, kiedy nie pragnie się przez to osiągnąć żadnego dobra – podsumowuje przewodniczący KEP.

Kto klęczy na ziemi, stoi w niebie

U stóp Wawelu, w krakowskim kościele bernardynów, na ogromnym witrażu Józefa Mehoffera święty Szymon z Lipnicy krzyczy: „Jezus! Jezus! Jezus!”. Swe żarliwe kazania bernardyn przerywał trzykrotnym przywołaniem imienia Jezusa. Było to tak szokujące, że kapituła krakowska sądziła go za… nadużywanie imienia Syna Bożego. Wybronił się. Został uniewinniony.

− Imię Jezusa powinniśmy wypowiadać z ogromną miłością i szacunkiem. Wiedząc, Kogo przywołujemy. Gdy Izajasz stanął twarzą w twarz przed chwałą Bożą, padł na ziemię jak rażony prądem i wołał: „Jestem mężem o nieczystych wargach!”. Gdy wchodzimy w Bożą obecność, jednocześnie uświadamiamy sobie, że jesteśmy „ciency jak świąteczne barszcze”, że jesteśmy pyłem − opowiada o. Radosław Rafał. − I wtedy padamy na kolana, wołając: „Ulituj się nade mną!”. Kto klęczy na ziemi, stoi w niebie.

− Stajemy przed Kimś, kto jest jednocześnie i barankiem, i lwem – nie ma wątpliwości Michał Nikodem, dziennikarz. – Majestat, władza, potęga. Z jednej strony kochający Abba, a z drugiej Ktoś, kto stworzył przerażająco wielki wszechświat, który nieustannie się rozszerza! Kosmiczny teleskop Hubble’a zagląda do różnych jego zakątków i pokazuje niezliczone liczby gwiazd, planet, konstelacji. Nasza planeta jest jak ziarenko piasku. Stoisz obok Ojca i czujesz się przytulony, a jednocześnie wiesz, że On „ma pozycję”. C.S. Lewis napisał o Aslanie: jest łagodny i niebezpieczny. Przytula cię, a jednocześnie jako król szeptem rozkazuje demonom: „Milcz!”. „Początkiem mądrości jest bojaźń Pana” (Syr 1,14).

Znajomą, która pojechała do Jerozolimy, każdego ranka budził głos muezina ogłaszający wszem wobec, że nie ma Boga prócz Allaha, a jedynym jego prorokiem jest Mahomet. Podchodziła wówczas do okna i odpowiadała: „Jedynym Panem jest Jezus Chrystus”. Nie musiała krzyczeć. Wiedziała, że jest córką Króla. Odpowiadała słowem na słowo. Wypowiadała Imię ponad wszelkie imię. Pamiętała o słowach, które w tym miejscu wypowiedział Piotr: „Nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni”.

TAGI: