Jak dzieci…

Marcin Jakimowicz

„Zmówiliśmy już dziesięć Zdrowasiek czy dopiero pięć?”. „Chyba dziesięć – ziewam – Ale głowy nie dam”. „Odmawianie Różańca jest dla mnie trudniejsze niż noszenie instrumentu pokuty – pociesza mnie Tereska.

Jak dzieci…

– Bo to jest tak – zaczął swój teologiczny wywód Nikodem – Diabeł robi złość, a Pan Jezus robi dobrość.
– Nie mówi się dobrość tylko dobroć. Tam nie ma „ść” tylko samo „ć”
– No właśnie – ciągnął pięciolatek – Pan Jezus zrobi dobroć a diabeł robi złoć.
Ot, zawiłości i meandry języka.

„Wziął dziecko, postawił je przy sobie i rzekł do nich: «Kto by to dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje»”.

Dzisiejszy poranek. Jadąc do pracy odmawiamy z Dorotą dziesiątkę Różańca. „Było już dziesięć Zdrowasiek czy dopiero pięć?”. „Hmmm. Chyba dziesięć – odpowiadam rozespany – Ale głowy nie dam”.

Wstyd się przyznać. Dzieci nie mają z tym problemu. Nie muszą udawać pobożnych. Ileż razy ich niecierpliwe i zawsze zbyt głośne „Długo to jeszcze będzie trwało?” powodowało u pobożnych rodziców popłoch.

Jak bardzo dotyka mnie „dziecięca” (nie dziecinna!) szczerość Małej Tereski, która bez owijania w bawełnę opowiada o tym, jak trudne było dla niej odmawianie Różańca. „Czuję wtedy, że zapał Sióstr nadrabia mój brak zapału, ale kiedy jestem sama (wstyd się przyznać) odmawianie Różańca jest dla mnie trudniejsze niż noszenie instrumentu pokuty – pisała. – Czuję, że powiedziałam to tak źle! Na próżno zmuszam się do rozmyślania nad tajemnicami różańca, nie potrafię skupić na nich moich myśli. Przez długi czas byłam spustoszona tym brakiem pobożności, który mnie zdumiał, ponieważ tak bardzo kocham Najświętszą Dziewicę, że powinno mi być łatwo odmawiać modlitwy ku jej czci, które są dla niej tak przyjemne. Teraz jestem mniej zdumiona; myślę, że Królowa Nieba, jako że jest moją matką, musi widzieć moją dobrą wolę i jest z niej zadowolona. Czasami, gdy mój umysł jest w takim stanie jałowości, że niemożliwym jest ściągniecie jednej myśli, aby zjednoczyć mnie z Bogiem, bardzo powoli recytuję «Ojcze nasz», a potem «Zdrowaś Maryjo»; wtedy te modlitwy dają mi wielką radość; bardziej odżywiają moją duszę niż gdybym odmawiała je szybko sto razy”.