Werdykt

Edward Kabiesz

Do największych przegranych festiwalu należy „Eter” Zanussiego.

Werdykt

Nie wiem, jakimi kryteriami kierowali się wybitni fachowcy zasiadający w jury konkursu głównego tegorocznego Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni. W każdym razie ostateczny werdykt nie zaskakuje. Nie będę komentował jego słuszności i czy rzeczywiście wszystkie te filmy zasługują na przyznane im nagrody. Natomiast trudno przejść do porządku dziennego nad faktem, że jury całkowicie pominęło filmy, które zasłużyły na nagrody zarówno ze względów warsztatowych, jak i podejmowanej problematyki.

Do największych przegranych festiwalu należy „Eter” Zanussiego. Film podejmujący temat ponadczasowy, problem wiary, grzechu i możliwości odkupienia. Film mroczny, ale dający nadzieję - i co ważne - będący od strony fabuły atrakcyjnie zrealizowaną opowieścią. Dziwne, że ten znakomicie wyreżyserowany film został kompletnie pominięty przez jury. O „Eterze” już pisałem, więc nie chcę się powtarzać. W każdym razie decyzję jury, które filmu nie zauważyło, można wytłumaczyć tylko względami pozaartystycznymi. Po prostu filmy, które podejmują temat wiary w sposób poważny, nie oczerniają albo nie dystansują się od niej w sposób wyraźny, skazane są na niebyt. I nie pomogą tu żadne artystyczne walory, bo dla jurorów nie ma to znaczenia. A przecież wydawało się, że wśród członków jury znalazło się kilka osób, które na filmie powinny się znać.