Na zamku Merseburg straszy

Marek Jurek

|

23.08.2018 00:00 GN 34/2018

publikacja 23.08.2018 00:00

Rola geopolitycznego zderzaka nie zwiększa naszego bezpieczeństwa.

Na zamku Merseburg straszy

Kanclerz Merkel spotkała się z Putinem na zamku w Merseburgu. Po drodze do Niemiec prezydent Rosji zatrzymał się w Gamlitz na granicy austriacko-słoweńskiej, by „na weselu” wspólnej przyjaciółki spotkać się z Sebastianem Kurzem, kanclerzem Austrii. Wcześniej Putina przyjął prezydent Macron, jeszcze wcześniej premier Włoch Matteo Renzi. Gdy patrzy się na te wszystkie zdarzenia, można dojść do wniosku, że „bojkot Rosji po aneksji Krymu” to elastyczna pałka na Viktora Orbána i jego współpracę energetyczną z Rosją. Tymczasem współpraca ta ma charakter ściśle narodowy, nie oznacza udziału w przedsięwzięciach takich jak gazociąg bałtycki, którego pierwsza linia okrążyła państwa bałtyckie i częściowo zablokowała port w Świnoujściu, druga zaś ma wyeliminować tranzytowe możliwości Polski i Ukrainy. Węgry są częścią Zachodu i – w przeciwieństwie do Austrii – wydaliły rosyjskich dyplomatów po zabójstwie Siergieja Skripala. Imputowanie proputinizmu premierowi Węgier to tylko zasłona dymna, by odwrócić uwagę od polityki rosyjskiej państw dominujących w Unii Europejskiej i ciągłych rozmów o tym, o czym najgłośniej mówi niemiecka socjaldemokracja: nowym otwarciu wobec Moskwy.

Sprawy Europy Środkowej były zresztą w centrum rozmów Putin–Merkel. Partnerzy po raz kolejny powtórzyli, że gazociąg bałtycki to przedsięwzięcie „czysto ekonomiczne”. Temat nabrał nowej aktualności, gdy prezydent Donald Trump (któremu, podobnie jak Orbánowi, zarzucano proputinizm) zagroził efektywnymi sankcjami nie tylko firmom europejskim współpracującym z Iranem, ale również uczestniczącym w budowie Nord Stream 2. Deklaracja ta bardziej niż cokolwiek zdemaskowała fikcję sankcji wobec Rosji. Amerykanie powiedzieli bowiem to, co już dawno powinna była powiedzieć Unia Europejska i czego prawdopodobnie już nie powie.

Gazociąg bałtycki nie był jednak jedynym tematem rozmów. Dyskutowano również o Bliskim Wschodzie, gdzie Rosja coraz częściej staje się arbitrem międzynarodowych konfliktów. Nie przeszkadza w tym jej sojusz z Iranem i wsparcie dla Baszszara al-Asada w Syrii. Wręcz przeciwnie –właśnie dlatego, że Rosja jest sprzymierzona z Iranem, Stany Zjednoczone i Izrael są przekonane, że będzie dzięki temu mogła utrzymywać pod kontrolą irańską ekspansję. Pozycję tę Rosja zawdzięcza oczywiście zaangażowaniu w wojnę syryjską. Nie miałaby jednak do tego okazji, gdyby nie bezsensowna polityka Obamy i Unii Europejskiej, która przygotowała grunt dla wojny domowej w Syrii, a potem uznała, że należy toczyć walkę o demokrację i obalenie Asada do ostatniego Syryjczyka. Właśnie ten niekończący się horror dał Putinowi okazję do włączenia się do wojny po stronie urzędującego prezydenta Syrii, natomiast uznawanie przez Zachód islamistycznych grup za „siły demokratyczne” pozwoliło mu z kolei występować w roli opiekuna syryjskich chrześcijan. Tego wszystkiego przy odpowiedzialnej polityce Zachodu można było uniknąć.

Rosja stanowi poważne zagrożenie dla całego naszego regionu. Wywołanie przez nią na Łotwie podobnego konfliktu jak we wschodniej Ukrainie mogłoby postawić pod znakiem zapytania istnienie NATO albo po prostu pokój. Cały wysiłek przymierza atlantyckiego i naszej polityki powinien zmierzać do zapobieżenia konieczności zdawania takiego testu. Jeśli Moskwa nabierze przekonania, że można spróbować – pokój, a z nim nasze bezpieczeństwo będą naprawdę zagrożone.

Polska polityka musi być świadoma, w jakich okolicznościach powinniśmy przeciwdziałać temu zagrożeniu. Nawet jeśli od czasu do czasu czujemy powiewy zimnej wojny, musimy być świadomi, że skończyła się ona już trzydzieści lat temu. Szczególnie w zachodniej Europie nie ma chętnych, by podejmować ją na nowo. Stany Zjednoczone są gotowe hamować budowanie kontynentalnego bloku Rosji i Unii Europejskiej, gotowe są nawet wspierać Europę Środkową jako oparcie dla swojej polityki, ale ta nowa „polityka powstrzymywania” nie oznacza globalnego konfliktu z Rosją. Wiedząc więc o amerykańskiej strategii, musimy wiedzieć, czego potrzebujemy, czego powinniśmy się domagać, a nie chętnie przyjmować rolę geopolitycznego zderzaka. Właśnie dlatego Prawica Rzeczypospolitej kolejno postulowała wzmocnienie bezpieczeństwa Estonii i Łotwy (najbardziej zagrożonych państw NATO), wysłanie międzynarodowych sił pokojowych na wschodnią Ukrainę (ten postulat popierają dziś Niemcy) i wreszcie – demilitaryzację Królewca (jako polski postulat na wypadek odprężenia w relacjach USA–Rosja). W sumie wszystko to sprowadza się do dwóch celów: żeby bezpieczeństwa Zachodu bronić jak najdalej od naszych granic i aby granice te jutro były bezpieczniejsze niż dziś.•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.