Kocham. Nie piję

Jacek Dziedzina

|

GN 31/2018

publikacja 02.08.2018 00:00

To nie będzie tekst o „złym alkoholu”. To propozycja dla ambitnych: 100 dni abstynencji na 100-lecie niepodległości. W pewnej intencji. Są chętni?

Kocham. Nie piję ISTOCKPHOTO; MONTAŻ STUDIO GN

Co roku w sierpniu polscy biskupi proszą wiernych o powstrzymanie się od spożywania alkoholu. Utarło się trochę nietrafione określenie „miesiąc trzeźwości”, tymczasem chodzi o pełną abstynencję, a nie tylko o ograniczenie spożycia wysokoprocentowych trunków. Dla wielu Polaków, przyznajmy, sierpień nigdy nie był najlepszym czasem na podjęcie takiego zobowiązania – okres wakacji, urlopów nie sprzyja raczej, patrząc globalnie, podobnym wyrzeczeniom. Wielokrotnie pisaliśmy również na łamach GN, że ze względu na to warto przemyśleć przeniesienie tego miesiąca na okres Wielkiego Postu – byłby to wówczas miesiąc (a właściwie 40 dni) ruchomy. Sierpniowy czas abstynencji miał jednak zawsze mocne podstawy historyczne.

Tradycja tej formy postu sięga 1984 r., kiedy to polscy biskupi podczas 201. Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski zdecydowali, że chcą w ten sposób nawiązać do Jasnogórskich Ślubów Narodu, których tekst przygotował prymas Polski kard. Stefan Wyszyński. Pod jego nieobecność przed cudownym obrazem Maryi 26 sierpnia 1956 r. milion Polaków ślubowało m.in. „wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu i rozwiązłości”. Po drugie, właśnie ze względu na to, że sierpień dla wielu jest czasem, gdy „niemożliwe” wydaje się podjęcie abstynencji, tym większa jest wartość takiego wyrzeczenia, które ma być podjęte w konkretnej intencji. Tym razem okazja jest podwójna – nie tylko sierpniowe śluby jasnogórskie, ale 100-lecie niepodległości Polski. „W tym jubileuszowym roku chcemy zaprosić Polaków do ambitniejszego działania, do ambitniejszej drogi. Czas od soboty 4 sierpnia do niedzieli 11 listopada 2018 roku to 100 dni. W tym roku odważnie prosimy: niech będzie to 100 dni abstynencji” – czytamy w apelu Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych. Dołączając się do tego zaproszenia, przedstawiamy świadectwa 6 osób, które mają o wiele dłuższy staż abstynencki niż 100 dni… i żyją.

Do abstynencji nie da się zmusić, nie wystarczy też straszyć „złym alkoholem”. To zaproszenie dla wszystkich, którzy słysząc pytanie: „Czy kochasz mnie więcej?”, są w stanie ofiarować coś z siebie. Za tych, którzy sami już nie mogą.•

Marzena i Jarosław Ochmanowie

rodzice 6 dzieci

Jarosław: – Decyzję o abstynencji podjąłem w 1979 r., kiedy sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki zaapelował o nią przed przyjazdem Jana Pawła II do Polski. Miał to być konkretny dar – czyn wyzwolenia za tych, którzy nadużywają alkoholu. Marzena: – Moja abstynencja trwa już ponad 30 lat. Najpierw sama, później z mężem, i tak trwamy do dzisiaj. Mamy zasadę 3 x NIE: nie kupujemy, nie częstujemy i nie wydajemy pieniędzy na alkohol. Jarosław: – Gdy poznałem Marzenę i planowaliśmy małżeństwo, postanowiliśmy dar abstynencji ofiarować Bogu za tych z rodziny, którzy mają kłopot z nadużywaniem alkoholu. Nasze wesele, także późniejsze uroczystości rodzinne organizowaliśmy jako bezalkoholowe. Marzena: – Dane nam było zobaczyć owoce naszej abstynencji: w naszym najbliższym otoczeniu używa się coraz mniej trunków, nasze dorosłe już dzieci nie potrzebują alkoholu na każdej imprezie, mimo że nie są abstynentami. Trzeźwe spojrzenie na życie daje wiele radości.

&nbsp

Zofia Czuk

mama Adama, pracownik służby zdrowia na emeryturze

W latach 90. związałam się ze wspólnotą Dobra Nowina, z którą prowadziliśmy rekolekcje dla osób uzależnionych na oddziale odwykowym w Gorzycach. Większość członków wspólnoty była już abstynentami, ale ja sobie mówiłam, że przecież nie jestem alkoholiczką, więc nie jest mi to potrzebne. W 2003 r. pojechaliśmy do Dębicy głosić rekolekcje dla uzależnionych. Była możliwość przystąpienia do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Wzięłam deklarację, ale schowałam ją do kieszeni. Gdy zaczęliśmy śpiewać hymn KWC „Serce wielkie nam daj”, coś się ze mną stało, zaczęłam nerwowo szukać tej deklaracji i nagle mężczyzna siedzący z przodu odwrócił się i bez słów podał mi formularz, choć nie wiedział, że go szukam. Napisałam szybko swoje nazwisko i poszłam złożyć deklarację członkowską. Nie rozdrabniałam się i podpisałam od razu na całe życie. Później mówiłam sobie: „Co ja zrobiłam, przecież mam w tym roku dwa wesela!”. (śmiech) Zostałam abstynentką w intencji wiadomej Bogu osoby, która sama nie może wyjść z nałogu. Dziś mam przekonanie, że Bóg przygotował mnie też tą decyzją na przyjęcie do domu Adama, niepełnosprawnego chłopca. Dzięki mojej wolności od alkoholu i tytoniu on też może przebywać w mieszkaniu wolnym od tych używek.

Maciej Sikorski

mąż Aliny, tata 6 dzieci, instruktor teatralny, animator kultury

Katarzyna Mazan-Poźniak

mama 2 synów, lekarz weterynarii

Dwa lata temu przystąpiłam do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. W mojej rodzinie i najbliższym otoczeniu nie ma osób, które miałyby problem z nadużywaniem alkoholu lub uzależnieniem. Ale popatrzyłam na moje dzieci i pomyślałam, że jeśli jest coś, co może je w przyszłości ochronić przed nałogiem, to moja abstynencja jest niewielkim poświęceniem. Po roku widziałam też inne owoce. To jakieś świadectwo dla rodziny, dla znajomych, osób, które spotykam w pracy. Na moje: „Dziękuję, nie piję”, najczęściej pada pytanie: „Dlaczego?”. I tu jest miejsce na danie świadectwa, że można w dzisiejszych czasach żyć inaczej i ofiarować coś komuś zupełnie za darmo.

Klaudia Miesiąc

absolwentka germanistyki

Zaledwie od roku jestem w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka. Kiedyś kojarzyłam ją z pewnego rodzaju zakazem czy ograniczeniem. Dzięki świadectwu spotkanych ludzi zrozumiałam, że to dobrowolny dar z siebie i decyzja podjęta w całkowitej wolności. Zmotywowała mnie do tego osoba, która ma duży problem z alkoholem, i w jej intencji podjęłam abstynencję. Dla mnie Krucjata to nie tylko abstynencja, ale również wolność i możliwość dawania świadectwa. Widzę, jak Pan Bóg uzdalnia do trwania w tym i umacnia mnie na tej drodze. A owocem jest też moja wolność, to, że mogę i umiem odmówić, gdy ktoś proponuje alkohol. I nie jest to tak trudne, jak by się mogło zdawać, bo to Pan Bóg daje tę łaskę.

opracował Jacek Dziedzina

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.