Polska nie ochroniła dziecka Norweżki

Jakub Jałowiczor

|

GN 31/2018

publikacja 02.08.2018 00:00

Rzeczpospolita odmówiła azylu Norweżce, której urząd może odebrać dziecko. MSZ próbował wykręcić się od problemu, ale w efekcie pozostawił ją bez pomocy.

Silije Garmo ma nadzieję, że Polska przyzna jej status uchodźcy, by nie utraciła córki. Silije Garmo ma nadzieję, że Polska przyzna jej status uchodźcy, by nie utraciła córki.
Jacek Turczyk /EPA/pap

Silije Garmo z Norwegii obawia się, że tamtejszy Urząd ds. Dzieci (Barnevernet) może jej odebrać córkę, 15-miesięczną Eirę. W 2017 r. kobieta straciła już w ten sposób starsze dziecko, 12-letnią Frøyę. Dlatego przyjechała do Polski i wystąpiła o azyl. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odmówiło udzielenia go.

Sprawa Silije Garmo zaczęła się od donosu, w którym napisano, że kobieta nadużywa leków przeciwbólowych, prowadzi „chaotyczny tryb życia” i jest stale przemęczona. Norweski Barnevernet niejednokrotnie odbierał rodzicom dzieci z równie błahych powodów. Na celowniku urzędu znalazła się np. rumuńska rodzina, której córka zaśpiewała w szkole religijną piosenkę. Uznano to za skutek indoktrynacji ze strony rodziców. Praktyka pokazuje, że osoby, które straciły dzieci, mogą się z nimi widywać przez około półtorej godziny, nie częściej niż raz na dwa miesiące.

W obawie przed utratą Eiry w połowie 2017 r. Garmo przyjechała do Polski i wystąpiła o azyl. Jej prawnicy podkreślali, że stawiane jej zarzuty nie tylko są niepoważne, ale i słabo udokumentowane. Żaden lekarz nie potwierdził jej uzależnienia od leków. Rzekomy chaotyczny styl życia nie przeszkodził też Silije Garmo w urządzeniu się w naszym kraju i podjęciu walki prawnej o córkę.

Polski MSZ odmówił jednak Norweżce azylu. Uzasadnienie świadczy o tym, że ministerstwo próbowało uniknąć jednoznacznej deklaracji. Urzędnicy tłumaczą, że Norwegia zakończyła już swoje postępowanie, więc kobiecie nie grozi odebranie dziecka. W rzeczywistości nie jest to wcale pewne. Prawnicy Silije Garmo wskazują, że norweska policja uznała ją za osobę zaginioną, co oznacza, że jej poszukiwania nie zostaną przerwane. Wprawdzie Norweżka, nawet nie mając azylu, może po prostu mieszkać w Polsce, ale nie ma gwarancji, że do jej drzwi nie zapuka policja.

Zgodnie z przepisami MSZ ocenił też, czy Rzeczpospolita ma interes w tym, żeby udzielić pomocy kobiecie proszącej o azyl. Tutaj argumenty urzędników brzmią szokująco. Podkreślali oni, że Polska prowadzi interesy energetyczne z Norwegią. Brzmi to tak, jakby nasz kraj sprzedawał dziecko za norweski gaz. Polacy mieszkający w skandynawskim kraju nieraz donosili o nadużyciach ze strony Barnevernetu. Czy w ich przypadku MSZ też uzna, że ważniejsze są dostawy błękitnego paliwa? Wątpliwe zresztą, czy udzielenie Garmo azylu faktycznie utrudniałoby negocjacje w sprawie gazociągu. Ambasada Norwegii już kilka miesięcy temu oficjalnie stwierdziła, że polska polityka azylowa to sprawa Warszawy.

Sprawa Silije Garmo nie jest zakończona. Norweżka może jeszcze wystąpić o status uchodźcy. Pozostaje mieć nadzieję, że tym razem urzędnicy zachowają się inaczej. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.