Mam marzenie

Krzysztof Błażyca

|

GN 29/2018

publikacja 19.07.2018 00:00

Trwa ósmy rok wojny domowej w Syrii. Kraj opuściło już prawie 6 milionów osób, kolejne uciekają przed bombardowaniami.

– Pomagam, bo jestem  Syryjczykiem, lekarzem i człowiekiem – mówi Mansour al-Atrash. – Pomagam, bo jestem Syryjczykiem, lekarzem i człowiekiem – mówi Mansour al-Atrash.
KRZYSZTOF BŁAŻYCA /FOTO GOŚĆ

PMM prowadzi projekty pomocowe w Syrii, dostarczając leki do Aleppo, Idlib, wschodniej Ghouty oraz wspierając ośrodek ortopedyczny w Termanin przy tureckiej granicy i projekt wyposażania dzieci po amputacjach w elektroniczne protezy. Lokalnym partnerem jest tam organizacja Balsam Mediorg, założona przez syryjskiego lekarza Mansoura al-Atrasha. W lipcu gościł on w Polsce na zaproszenie PMM. – Nasz plan to zapewnienie do końca roku 300 protez kobietom i dzieciom. To najbardziej pokrzywdzone ofiary tej brudnej wojny – mówi. Roczny koszt utrzymania placówki, która zapewniałaby 30 protez miesięcznie, to ok. 2 mln zł. Taką kwotę, w odpowiedzi na projekt Polskiej Misji Medycznej, przekazał Departament Pomocy Humanitarnej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, aby centrum w Termanin, które przez kilka miesięcy borykało się z brakiem funduszy, mogło dalej pomagać potrzebującym. Niezbędne są materiały do produkcji protez, sprzęt medyczny, potrzebny jest personel złożony z lekarzy protetyków i fizjoterapeutów. Od kwietnia br. wykonano tam 57 protez. Na swoją szansę czeka kolejnych 168 osób. Jedną z pierwszych pacjentek była siedmioletnia Reem. W wieku czterech lat przeżyła bombardowanie. Zginęła jej cała 14-osobowa rodzina, a dziewczynka straciła lewą nogę. Najmłodszą pacjentką ośrodka była pięcioletnia Susan. Miała amputowaną nogę z powodu ran postrzałowych. Dzięki protezom z centrum w Termanin obie dziewczynki mogą dziś znowu chodzić.

Matko, nie potrafię ci pomóc

Dostępne jest 23% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.