Niektórych badaczy zaniepokoiły nawet treści zawarte w dzisiejszych animacjach Disneya. Ich bohaterki mają większe dekolty, bardziej skąpe stroje, są bardziej „sexy”.
Niektórych badaczy zaniepokoiły nawet treści zawarte we współczesnych filmach animowanych Disneya.
Mary Evans Picture Library /east news
Mało kto ma wątpliwości co do zagrożeń, jakie niesie pornografia. Tym bardziej że bariery tego, co można pokazywać na ekranie, w imię wolności artystycznej przesuwają się coraz bardziej, czego skutkiem jest jej dowartościowanie i nadanie cech sztuki. Jednak usiłowania, by podobne treści stały się normą oraz trafiały do kultury masowej czy reklamy, wzbudzają i będą wzbudzały opór. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że współczesna kultura masowa nasycona jest treściami seksualnymi. To zjawisko jest niebezpieczne jak pornografia, ale w przeciwieństwie do niej bez przeszkód trafia do masowego odbiorcy.
Problemem seksualizacji zajmowały się poważne instytucje badawcze w USA i Wielkiej Brytanii, publikując szczegółowe raporty na ten temat. Według Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego seksualizacja ma miejsce, kiedy jedynym miernikiem wartości osoby jest jej atrakcyjność seksualna i staje się ona raczej przedmiotem seksualnego wykorzystywania niż osobą zdolną do podejmowania niezależnych decyzji. Ofiarą seksualizacji mogą stać się wszyscy, jednak najbardziej narażone są na nią dziewczęta i młode kobiety. Media, reklamy i środowisko zachęcają je nieustannie do bycia „seksowną”. Wpływ mediów w procesie seksualizacji jest szczególnie niebezpieczny, bo długotrwałe działanie tych samych bodźców prowadzi do przyjęcia przez odbiorcę zbieżnego z oglądanymi obrazami sposobu patrzenia na świat. Tym bardziej że dzieci i młodzież poświęcają mediom rozrywkowym więcej czasu niż jakiejkolwiek innej aktywności poza szkołą i snem.
Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.