Zakładnicy prawa

Jacek Dziedzina

|

GN 28/2018

publikacja 12.07.2018 00:00

Polityka imigracyjna administracji Trumpa to mieszanka racjonalnej ochrony granic i bezdusznych procedur. Jej ofiarami stały się dzieci.

Swoje oburzenie polityką rozdzielania dzieci i rodziców nielegalnie przekraczających granicę USA Amerykanie wyrażają w czasie ulicznych protestów. Swoje oburzenie polityką rozdzielania dzieci i rodziców nielegalnie przekraczających granicę USA Amerykanie wyrażają w czasie ulicznych protestów.
CRISTOBAL HERRERA /EPA/pap

Dura lex, sed lex – twarde prawo, ale prawo. Stara rzymska zasada prawnicza stała się symbolem bezwzględnego posłuszeństwa przepisom prawnym, niezależnie od problemów i krzywd, jakie może generować ich zastosowanie w konkretnych przypadkach. Żadnej taryfy ulgowej – jest przepis, koniec, kropka. Ta skrajna forma legalizmu nie przewiduje żadnej możliwości odwoławczej. Trudno nie dostrzec echa tej logiki w polityce imigracyjnej Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza w stosunku do nielegalnych imigrantów napływających tam z Południa.

Ofiarami polityki pod hasłem „zero tolerancji” stały się w ostatnich miesiącach dzieci, oddzielane od swoich rodziców i przetrzymywane w warunkach uwłaczających godności. Wprawdzie Donald Trump, pod presją mediów, Kościołów, a nawet polityków republikańskich, podpisał już odpowiednie rozporządzenie, które ma przerwać procedurę rozdzielania rodzin, ale nie jest ono jednoznaczne. Pozostają też inne komplikacje, które są skutkiem przepisów wprowadzonych jeszcze przez poprzednie administracje Białego Domu.

Zero tolerancji

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.