Produkcja rzeczywistości

Franciszek Kucharczak

|

GN 28/2018

publikacja 12.07.2018 00:00

Nie ma obojętnych wyborów. Jeśli nie prowadzą do nieba, to do piekła.

Produkcja rzeczywistości

Jednopłciowe „małżeństwa” zostaną wprowadzone w Polsce w 2025 roku. Tak szacują feministki ze stowarzyszenia o pięknej nazwie „Miłość nie wyklucza”. Jedna z nich mówi o tym w „Wysokich Obcasach”. Dlaczego ta upragniona chwila ma nadejść za siedem lat? Bo „mało optymistycznie zakładamy, że Prawo i Sprawiedliwość będzie rządzić jeszcze jedną kadencję, a równości małżeńskiej nie da się wprowadzić bez politycznej woli partii rządzącej”. Dlatego, jak stwierdza feministka, „przed nami ciągle praca ze społeczeństwem”, żeby się dowiedziało, „dlaczego brak równości jest dla dwóch milionów gejów, lesbijek, osób bi- i transpłciowych niesprawiedliwością i ograniczeniem ich praw”.

Kilka zdań, a ileż treści. Warto ją przeanalizować, bo jest tam sporo istotnych komunikatów. Pierwszy jest taki, że naprawdę nie jest obojętne, kogo dopuszczamy do rządzenia. Ileż to razy słychać gadanie, że obecna czy poprzednia władza to wszystko jedno, bo to dżuma, a tamto cholera. Tymczasem sami zawzięci wrogowie cywilizacji chrześcijańskiej przyznają: „Zostaliśmy zatrzymani”. Bo tak rzeczywiście jest – pochód propagandy gejowsko-lesbijskiej i całego genderowego szaleństwa został zatrzymany. I jeśli, nie daj Boże, kiedyś ruszy ponownie, to będzie w zupełnie innym punkcie, niż byłby, gdyby rządziła formacja o odmiennej „woli politycznej”. Jak ta wola mogłaby wówczas wyglądać, uświadamiają nam w skali lokalnej rządy włodarzy miast w rodzaju Gdańska, gdzie zdominowane przez PO władze miasta, z prezydentem Pawłem Adamowiczem na czele, przepchnęły genderowy Model na rzecz Równego Traktowania – projekt w najwyższym stopniu niemoralny, za który teraz gdańszczanie będą płacili grubą kasę. Nie byłoby tego, gdyby w Gdańsku rządzili ludzie o przekonaniach bliższych prawu naturalnemu.

Znamienne jest stwierdzenie feministek, że muszą „pracować ze społeczeństwem”. W istocie chodzi o urabianie społeczeństwa, które wciąż myśli nie tak, jak trzeba, czyli nie tak, jak każą… No właśnie – kto? Gdzie są te autorytety, skąd biorą te swoje modele i jakim prawem ośmielają się je wdrażać w społeczeństwie, które wcale o to nie prosi? U podłoża tego wszystkiego jest kłamstwo, mające uzasadnić potrzebę zmian. Choćby takie jak w powyższym stwierdzeniu o żyjących w Polsce „dwóch milionach gejów, lesbijek, osób bi- i transpłciowych”. Tego rodzaju wyliczenia są całkowicie zmyślone, nie wynikają z żadnych rzetelnych badań. Chodzi w nich o to, żeby to, co zmyślone, zostało uznane za oczywistość, a w konsekwencji stało się rzeczywistością.

Nie musimy tego stryczka na własną szyję kupować i raczej nie będziemy – o ile nie wybierzemy takich, którzy zrobią to w naszym imieniu.

Grzech to grzech

Premier Kanady oznajmił, że od 17 października będzie można rekreacyjnie stosować marihuanę. Kanadyjscy biskupi przypomnieli w związku z tym, że bez względu na stanowisko władz używanie marihuany jest i pozostanie grzechem. Zapewne biskupi zostaną wyśmiani – ale to też niczego nie zmieni.•

Reformatorzy

Irlandia zabiera się za „reformę Kościoła”. Chcą to robić tamtejsi „postępowi” politycy. Głośny był wyczyn minister kultury Josephy Madigan, zawziętej aborcjonistki, która samowolnie poprowadziła w kościele liturgię komunii. Przy okazji zapowiedziała, że zażąda od papieża dopuszczenia kobiet do święceń kapłańskich. Poparcie dla niej wyraził premier Leo Varadkar, zdeklarowany gej, który stwierdził, że kapłaństwo kobietom się należy z tytułu równouprawnienia w miejscu pracy. Zapowiedział, że będzie domagał się przeprowadzania aborcji w szpitalach prowadzonych przez Kościół. Do grona „reformatorów” dołączyła też była prezydent Irlandii Mary McAleese, która oznajmiła, że nauczanie Kościoła o homoseksualizmie jest złe, a papież popełnia błąd, zamykając dyskusję o kapłaństwie kobiet. Oczekuje też, że Kościół zrezygnuje z chrzczenia niemowląt, bo to, jak twierdzi, narusza wolność sumienia tych dzieci. Wynika z tego, że chrzest jest gorszy od aborcji, bo chrzcić dzieci nie wolno, a zabijać jak najbardziej. Ech, logika. Ale czego chcieć od ludzi, którzy postanowili zastąpić Pana Boga.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.