O co chodzi w sporze o I prezesa Sądu Najwyższego?

Jarosław Dudała Jarosław Dudała

publikacja 05.07.2018 11:00

O co chodzi w aktualnym sporze o I Prezesa Sądu Najwyższego tłumaczy dr hab. Marek Dobrowolski z Katedry Prawa Konstytucyjnego Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji KUL.

O co chodzi w sporze o I prezesa Sądu Najwyższego? prof. Małgorzata Gersdorf PAP/Marcin Obara

Mamy teraz następującą sytuację:

Jeden przepis Konstytucji (art. 183 ust. 3) mówi, że kadencja I Prezesa SN trwa 6 lat. Drugi przepis (art. 180 ust. 4) tejże Konstytucji mówi, że to ustawa (taka jak ta uchwalona niedawno) określa granicę wieku, po osiągnięciu której sędziowie przechodzą w stan spoczynku. I teraz: Skoro doszło do kolizji tych przepisów, to który z nich ma pierwszeństwo?

- To kwestia interpretacji Konstytucji i mogą pojawić się rozbieżności. Tak też dzieje się obecnie - przyznaje prof. Dobrowolski.

Według niego, podstawowe pytanie brzmi tak: czy I Prezesem SN może być sędzia w stanie spoczynku? - W moim przekonaniu, nie - odpowiada prawnik-konstytucjonalista.

- Dziś, w dyskusji bardzo mocno uwikłanej politycznie, pojawiają się głosy przeciwne, ale w moim przekonaniu są one nietrafne - mówi prof. Dobrowolski. Dodaje, że przyjęcie możliwości sprawowania funkcji I Prezesa SN przez sędziego w stanie spoczynku oznaczałoby też, że sędzia w stanie spoczynku mógłby być np. prezesem sądu rejonowego. - To byłby absurd, bo stan spoczynku to swego rodzaju emerytura - argumentuje prawnik.

Jest jednak jeszcze jedno pytanie: czy ustawa może zmieniać wiek emerytalny I prezesa SN w trakcie jego kadencji?

- To także kwestia interpretacji. Czy to jest prawo nabyte? Nie - ocenia prawnik.

Przypomina, że kadencyjność w odniesieniu do I Prezesa SN pojawiła się w Konstytucji po to, by w ogóle wprowadzić jakieś ograniczenie sprawowania tej funkcji. - Przed Konstytucją z 1997 r. I Prezes SN był wybierany na czas nieokreślony w Konstytucji - zauważa ekspert. - Aby temu przeciwdziałać, wprowadzono kadencyjność. W tej chwili argumentuje się jakby od drugiej strony: że jest to pewna gwarancja dla I Prezesa. I ona rzeczywiście tak jest, ale istnieje też niuans w postaci regulacji dotyczącej momentu przejścia w stan spoczynku - zaznacza prof. Dobrowolski.