Likwidacja przeszłości

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 27/2018

publikacja 05.07.2018 00:00

Zła przeszłość to historia, zła przyszłość to decyzja.

Likwidacja przeszłości

Od czasu upowszechnienia internetu co jakiś czas ktoś domaga się usunięcia z zasobów archiwalnych „Gościa Niedzielnego” wzmianki o sobie. Bo na przykład ten ktoś udzielił kiedyś „Gościowi” wywiadu, a dzisiaj jakoś nie chce, żeby świat o tym wiedział. Albo w jakimś tekście wystąpił jako dobry mąż i nawet pozował z żoną do zdjęcia, a dzisiaj dalej jest dobry dla żony, tyle że nie swojej. Albo ktoś wtedy był księdzem, a dzisiaj już nie za bardzo. Albo ktoś mężnie dawał na łamach świadectwo swojej chrześcijańskiej wiary, no ale teraz ma firmę, której klienci niekoniecznie lubią te rzeczy, więc sami rozumiecie…

Wraz z wejściem przepisów RODO wydało się ludziom, że mają teraz prawo do wymazywania każdego śladu, jaki kiedykolwiek gdziekolwiek zostawili. Zwłaszcza w internecie, gdzie każdego łatwo namierzyć i sprawdzić, co kiedyś robił i mówił.

Cóż, bywa, że rzeczywiście trzeba kogoś schować, jednak gdyby przychylić się do wszystkich żądań usuwania zdjęć i wzmianek o kimś, kto kiedyś się przecież na nie zgodził, oznaczałoby to dewastację zawartości archiwalnych numerów czasopism. I tym samym fałszowanie historii. W imię czego należałoby to robić? W imię tego, że ktoś nie chce ponosić konsekwencji swoich decyzji? No to niech dłużnik powie to bankowi, któremu zalega grubą kasę. Pewnych rzeczy nie da się cofnąć – i bardzo dobrze. Nawet gdy wczorajsze rzeczy dziś są niewygodne, są częścią mojej historii. Udawanie, że ich nie było, jest nieskuteczne, bo kiedyś i tak każdy detal naszego życia stanie się jawny.

Ukrywanie i wypieranie to nie jest sposób Ewangelii. Święty Paweł nie udawał, że od becika był gorliwym apostołem Jezusa Chrystusa. Wielokrotnie przyznawał się do swojej krwawej antychrześcijańskiej przeszłości. I nie szkodziło to ani jego reputacji, ani ewangelizacji. Przeciwnie – podnosiło jego wiarygodność. Widziałem ten mechanizm wielokrotnie, słuchając świadectw byłych narkomanów, byłych przestępców, kobiet, które dopuściły się aborcji, i wielu innych „byłych”. Oni wszyscy publicznie świadczyli, że szli złą drogą, a słuchacze płakali, słysząc, jak Bóg umie wyprowadzać ludzi z opresji. I jasne się dla wszystkich stawało, że właśnie to, co było tragedią tych ludzi, ich wstydem i ciemnością, teraz wzmaga ich ewangelizacyjną skuteczność.

Gorzej, że u niektórych ta przeszłość była chrześcijańska, a teraz im to uwiera, bo na przykład przeszkadza w robieniu interesów. I chcą, de facto, cichaczem zaprzeć się swojej wiary, lecz ich dawne publiczne deklaracje im to utrudniają.

Cóż – jeśli żałują publicznego przyznawania się do Chrystusa, to i publicznie się teraz powinni od Niego odżegnać, a nie znikać z ewidencji i grać wiernych przed wiernymi, a pogan przed poganami. Bo fatalnie jest zdradzić Chrystusa, ale jeszcze gorzej udawać, że się dalej przy Nim jest.

* * * * *

Rada na radę

Radni PO w Gdańsku przyjęli forsowany przez prezydenta miasta Pawła Adamowicza Model na rzecz Równego Traktowania, promujący homoseksualny i genderowy styl życia. Przeciw wprowadzeniu projektu w życie protestowało wielu gdańszczan. Również kuria metropolitalna wydała komunikat, w którym podkreślono, że Model na rzecz Równego Traktowania nie tylko jest niezgodny z nauką Kościoła, ale narusza także prawo naturalne, zagraża tożsamości kobiety i mężczyzny, wprowadza permisywną edukację seksualną do szkół oraz cenzurę motywowaną walką z mową nienawiści. Rada miasta przegłosowała jednak projekt. Wielu ludzi wyraża żal, że tak się stało. Cóż – na to jest tylko jedna rada: zmienić prezydenta i radę. Bo jeśli ktoś jeszcze sobie wyobraża, że wybory nie mają związku z moralnością i nie mają wpływu na wychowanie dzieci i młodzieży, to niech pomyśli o Gdańsku.•

Prezydent egzegeta

Filipińskiego prezydenta Rodrigo Duterte wzięło na komentowanie Biblii. Nie spodobała mu się m.in. prawda o grzechu pierworodnym i oznajmił, że Bóg jest „głupi”. Użył też w odniesieniu do Boga wulgarnych określeń, co wywołało oburzenie. Arcybiskup diecezji Lingayen-Dagupan wyraził przypuszczenie, że zachowanie głowy państwa jest wynikiem zranień z powodu trudnej przeszłości. Hm, jeśli tak, to przez trudną przeszłość prezydenta Filipińczycy mogą mieć trudną przyszłość. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.