Wokół góry, góry i góry

Krzysztof Błażyca

|

GN 26/2018

publikacja 28.06.2018 00:00

– Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych... – mówi Sławek. – Ja, chociaż nie widzę, nawet płytki docinałem i układałem na ścianie. Wszystko można, gdy tylko się chce! Bo nie chcieć to znacznie gorzej niż nie móc.

Bogumił Kanik (z prawej) oraz niedowidzący Sławek na szlaku w Górach Stołowych. Bogumił Kanik (z prawej) oraz niedowidzący Sławek na szlaku w Górach Stołowych.
KRZYSZTOF BŁAŻYCA /FOTO GOŚĆ

Sławek stracił wzrok w dzieciństwie. – Widzę coś jedynie przestrzennie, w zależności od kontrastów. Mam zaburzoną równowagę, czasem się przewrócę – mówi.

Jest pełen energii, z dystansem do samego siebie. Lubi chodzić po górach. Uważa, że jeśli osobie niewidomej zapewni się dobrą socjalizację, to ma szansę poczuć, że nie jest przegrana. – Zacznie normalnie funkcjonować, pracować, dawać siebie innym. Najgorsze to rozczulać się nad człowiekiem z niepełnosprawnością. To wcale nie jest empatia. W ten sposób tylko robi się krzywdę człowiekowi – mówi, dodając, że nad nim nikt się nie rozczulał. – Wszystko, co mam, osiągnąłem w dużej mierze dzięki sobie i Bogu. Podobnie Tadeusz Gierycz, prezes bielskiego oddziału Polskiego Związku Niewidomych. – Miałem sokoli wzrok. Cieszyłem się, byłem dumny. Ale to minęło. Przyszedł czas smutku. Dziś wydaje mi się, że wszystko, co człowieka spotyka, jest na miarę jego sił oraz możliwości psychicznych i fizycznych – zauważa. Powolne pogarszanie się wzroku spowodowało, że – jak przyznaje – przyjął ten fakt ze spokojem. – Dziś powiem, że mam same radości. Kocham góry, lubię być w drodze. To również forma rehabilitacji, bo gdy człowiek gnuśnieje w domu, jest to trudne i dla niego, i dla rodziny. A jeśli zaakceptuje rzeczywistość, zaczyna znowu żyć. Tadeusz barwnie opowiada o Beskidach. – Są łagodne. Trasa z Węgierskiej Górki do Szczyrku albo na Biały Krzyż jest pełna pięknych miejsc. Widzę, jak wiele się zmieniło. Widzę, bo mi mówią. Bratanica jest moimi oczami.

I całe moje życie w górach

Sławek i Tadeusz od kilku lat jeżdżą w góry z inicjatywy Bogumiła Kanika, GOPR-owca, twórcy fundacji Pogranicze Bez Barier. – W górach się wychowałem. Dziadkowie prowadzili schronisko w Beskidzie Małym. Kocham góry, to moja pasja. Doszedłem do takiego momentu w życiu, że pasję tę mogłem realizować sam, wyjeżdżając w Alpy, Himalaje, albo pomagając w zdobywaniu Himalajów swoich możliwości osobom, dla których wyczynem jest wyjście z domu i pokonanie klatki schodowej.

Pierwszym pomysłem było stworzenie narciarskiego szlaku skitourowego dla osób niewidomych z przełęczy Glinka na Rysiankę i Lipowską. Kolejnym stały się wyjścia na szlak niewidomych razem z wolontariuszami. – Kiedyś usłyszałem od pewnej osoby, że od czasu, kiedy stała się niewidoma, najbardziej brakuje jej chodzenia po górach. To był impuls, aby spróbować. Potem pojawiły się pomysły związane z pomocą osobom niepełnosprawnym ruchowo – mówi Bogumił.

W tych wyjazdach uczestniczyło już kilkaset osób. – Chcę wyciągać z domu ludzi, którzy pogodzili się z myślą, że już nigdy nie wyjdą w góry. Chodzi też o tworzenie wolontariatu.

Bogumił uważa, że wyjście w góry jest działaniem terapeutycznym. – Tam jest spokój i wyciszenie, tam dotyka się piękna, które zostało stworzone przez Pana Boga. To daje dużo energii do działania. Szczególnie gdy ktoś ma niepełnosprawność – przełamuje wtedy lęk. Góry do tego motywują.

Bogumił Kanik zaangażował się też w organizowanie górskich wypraw dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Chodzi o dostosowanie przestrzeni górskiej do możliwości i potrzeb takich osób. Działania te wymagają wiele wysiłku i – jak przyznaje – determinacji w walce z systemem biurokratycznym. – Już od kilku lat zajmujemy się tym, dzielimy doświadczeniami z PTTK, władzami parków narodowych. Jednym z największych problemów jest brak dostępności schronisk dla osób z niepełnosprawnościami. Większość tych obiektów wybudowano pod koniec XIX w. Dziś chcemy przekonać inwestorów, parki narodowe, Ministerstwo Środowiska, organizacje pozarządowe, że osoby niepełnosprawne też mogą uprawiać turystykę górską. Trzeba tylko dostosować szlaki i schroniska do ich potrzeb.

– Jest szeroka gama aktywności osób z niepełnosprawnością, które dofinansowuje Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, jak piłka dla osób niewidomych, czyli goalball, narciarstwo alpejskie, rugby na wózkach. Natomiast turystyka dla osób z niepełnosprawnościami nie jest tak rozwinięta, a potrzeby i oczekiwania w tym zakresie są duże – mówi Anna Wandzel, dyrektor Mazowieckiego Oddziału PFRON. – Oczywiście najtrudniej na szlaku górskim jest osobom z dysfunkcją ruchu, ale i te trudności można przezwyciężyć. Wdzięcznymi turystami są też osoby niewidome. Dziwię się, gdy czasem słyszę: „Po co oni chodzą po tych górach, skoro i tak nic nie widzą?”. Nic bardziej mylnego. Właśnie taka osoba paradoksalnie widzi więcej, czuje, docenia – przez dotyk, zapach. My, widzący, przemykamy, a niewidomy eksploruje. W setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości pojawił się pomysł stworzenia 100 km szlaków dostępnych dla osób niepełnosprawnych, rozmieszczonych na terytorium całej Polski. – To nawiązanie do idei wolności. Dla osób tych szansa przemieszczania się to jakaś forma wolności – podkreśla Bogumił Kanik.

Wokół lasy, lasy i wiatr...

Cząstką takiego szlaku mógłby być odcinek w Parku Narodowym Gór Stołowych. – To jedyne w Polsce góry płytowe zbudowane z piaskowców. Gdy tworzono park w 1993r., w zasadzie przyroda była niezbadana. Dopiero od momentu powstania parku okazało się, że jest tu wiele ciekawych roślin i zwierząt: jelenie, dziki, wilki, podchodzące od czeskiej strony; są też muflony, choć to obcy gatunek, bo docierają z Gór Sowich – wylicza Bartosz Małek. Jednym z ciekawych okazów jest niewidoczny gołym okiem pająk Bathyphantes eumenis, którego ojczyzną są arktyczne obszary Grenlandii, Alaski i północnej Skandynawii. Zachował się w Górach Stołowych wskutek występującego tu mikroklimatu, głębokich, zacienionych szczelin i niskich temperatur. Gatunek ten jest na liście zwierząt chronionych.

W 2014 r. w parku powstała infrastruktura turystyczna. Obecnie jest pomysł połączenia jej z możliwościami dojazdu dla osób dla wózkach. – Góry Stołowe bardzo dobrze nadają się do wprowadzenia szlaków dla osób z niepełnosprawnością. Najlepszym miejscem są Błędne Skały. Mamy już fragment dostępny dla osób z niepełnosprawnością, ale chcemy też umożliwić im wejście w sam środek tego miejsca – mówi Bartosz Małek. Chodzi o odcinek szerokiej szczeliny, którą można by przystosować do wjazdu wózkiem. – Gdyby jeszcze znaleźć taką, którą można by przejechać przez całe Błędne Skały… Aby to było możliwe, trzeba wybudować rampę wyjściową dla wózków, bo ścieżka kończy się schodami. Cała pętla powinna się zamknąć w dwóch kilometrach. Projekt ruszył, ale na to potrzeba funduszy – dodaje dyrektor parku.

Zarząd parku chce też wyjść naprzeciw osobom niewidomym i przygotować makietę gór, aby osoby te miały wyobrażenie o ich kształcie.

Otwierasz nowy świat

Bogumił Kanik wraz z Tadeuszem i Sławkiem oraz pracownikami parku dokonali rekonesansu na terenie Błędnych Skał pod kątem ulepszenia warunków turystycznych dla osób z niepełnosprawnością wzrokową i ruchową. – Ci ludzie mają te same pragnienia co wszyscy, a nawet czasami większe. Naszym obowiązkiem jest otworzyć im świat, który dla nas, osób sprawnych, jest czymś oczywistym – podkreśla założyciel Pogranicza Bez Barier. Fundacja szkoli wolontariuszy, którzy towarzyszą osobom niewidomym w czasie górskich wędrówek. – Zaczęliśmy od szkolenia, jak podchodzić do tych osób, jak im pomagać. Ważne, aby się nie bać, umieć nawiązać kontakt bezpośredni, pozwolić się chwycić za rękę obcej osobie, zareagować, gdy nadchodzi atak padaczki. Jeśli osoba towarzysząca potrafi udzielić pomocy, to turysta z niepełnosprawnością czuje się bezpieczniej – wymienia Bogumił Kanik.

– Ludzie z niepełnosprawnością są dokoła nas. Czasami wystarczy jedno działanie – jak w przypadku turystyki dla niewidomych. Wydawało się, że ta bariera jest nie do pokonania, a tymczasem pojawiło się kilka osób z inicjatywą, które przekraczają granice, są konsekwentne w działaniach i potrafią zarażać innych pomysłami – mówi Małgorzata Wypych z Parlamentarnego Zespołu ds. Osób z Niepełnosprawnością Narządu Wzroku, również obecna w Górach Stołowych, razem z „Pograniczem bez barier”. – Mam nadzieję, że po tym parku zmajdą się kolejne, w których będzie możliwość sprawdzenia ich dostępności dla osób z niepełnosprawnością. Te osoby najlepiej wiedzą, na co zwracać uwagę. To one są tu ekspertami – dodaje.

– Podnoszenie świadomości jest ważne. Jest wiele osób dobrego serca, które chciałyby pomóc, a czasem nie wiedzą, gdzie się zgłosić. Chcielibyśmy wypromować wolontariat wśród członków PTTK, organizacji kościelnych, różnych wspólnot. Myślę, że jest to też dobry pomysł na przekuwanie życia duchowego w działanie. Kiedy stajesz twarzą w twarz z bliźnim, który jest bezradny, a nie poprosi o pomoc, bo się wstydzi, albo wiele razy prosił bezskutecznie, możesz sprawdzić, jak to jest z miłością bliźniego u ciebie – mówi Bogumił Kanik. Podkreśla, że wolontariat to szansa rozwoju dla obu stron. – Osobie niepełnosprawnej wolontariusz otwiera nowy świat, daje nowe życie. A wolontariusz uczy się pokory wypływającej z postawy niepełnosprawnego. Te osoby mają zupełnie inny stosunek do codziennych problemów. I to jest niesamowite w wolontariacie.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.