Mieszanka piekielna

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 25/2018

publikacja 21.06.2018 00:00

Ze zmieszania dobra i zła uzyskuje się jeszcze większe zło i zero dobra.

Mieszanka piekielna

Gdy napisałem (krytycznie, rzecz jasna) o czarnych marszach, niektórzy uczestnicy tej hecy zarzucili mi, że nie uwzględniam różnych motywacji, z jakimi manifestowali. Bo tam nie chodziło tylko o aborcję, proszę pana, tam chodziło o godność kobiet, o prawo do wyboru, bla, bla, bla. Ja jestem katoliczką, proszę pana, i uważam za swój obowiązek troszczyć się o szacunek, tolerancję, bla, bla, bla.

Gdy napisałem (krytycznie, rzecz jasna) o Paradzie Równości, znów to samo. Bo tam, proszę pana, szli nie tylko homodziałacze i Rafał Trzaskowski, ale też ludzie, którym leży na sercu równe traktowanie wszystkich obywateli, godność każdego człowieka i jego prawo do bla, bla, bla.

Idę o zakład, że tak się to jakoś odbywało w Sodomie. Tam ludzie byli szlachetni i dbali o godność człowieka, o autonomię wyborów, o prawo do osobistej wolności, w tym do swobody ekspresji seksualnej. Oni domagali się tego wszystkiego nie dla siebie, tylko pro publico bono. I tak to szło, aż w końcu całe miasto stało się publico domo.

Degeneracja społeczna nigdy nie następuje jawnie i nagle. Nigdy nie dzieje się to na mocy dekretu: od dziś mamy gdzieś jakiekolwiek zasady i łajdaczymy się radośnie i swobodnie. Nie, każde draństwo i każda deprawacja muszą mieć grunt, na którym urosną. To wszystko musi być uzasadnione tak, aby rozum się nie buntował i sumienie za bardzo nie podskakiwało. To długofalowy proces, skonstruowany najczęściej według tego schematu: „Mam wątpliwości do niektórych kwestii, ale jest tu sporo rzeczy dobrych. Dlatego poprę postulaty tych ludzi, bo też zależy mi na wolności każdego człowieka”.

Oj naiwni, naiwni... Chodzą potem tacy na czarne protesty, manify, homoparady i do kościoła, bo sądzą, że można iść pod każdym sztandarem, byle się miało dobre intencje. Zdarzają się nawet takie dziewczyny, które po czarnym marszu biegną na spotkanie Dzieci Maryi.

Problem w tym, że mieszanie dobra ze złem służy tylko złu. Zło bardzo lubi takie mieszanki, bo zawarte w nich dobro tylko je uwiarygodnia.

„Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza?” – pyta św. Paweł. Niby to wiemy. Odrobina cyjanku w szklance zasadniczo dobrego napoju skłania rozumnego człowieka do wylania całego napoju, a nawet do stłuczenia szklanki. Ale przecież tak samo dzieje się w życiu duchowym. Grzech jest zawsze trucizną i dlatego nie można go mieszać do niczego. Jeśli jakieś dzieło jest trochę grzeszne, to znaczy, że jest całe grzeszne i nie wolno go podejmować nawet długim kijem. Jeśli jakaś manifestacja idzie pod hasłami miłości, szacunku i aborcji, to nie zmierza w dwóch trzecich do nieba, tylko cała maszeruje do piekła.

* * * * *

Skok na dusze

Władze australijskiej stolicy przyjęły prawo nakazujące księżom złamanie tajemnicy spowiedzi, gdy penitent wyzna, że popełnił nadużycie seksualne. Odmowa powodować ma postawienie kapłana przed sądem. Biskupi australijscy obawiają się, że prawodawstwo Terytorium Stołecznego przyjmą także inne stany Australii. Jakkolwiek będzie, już widać, że australijscy decydenci postanowili wywołać konflikt z Kościołem. Bo tyle chyba wiedzą, że to nie przejdzie i księża prędzej dadzą się zabić, niż zdradzą penitenta. Chodzi więc pewnie o prowokację, mającą wzmocnić w społeczeństwie przekonanie, że Kościół ukrywa nadużycia seksualne.

Katolik techniczny

Sąd Najwyższy oddalił kasację prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry w sprawie łódzkiego drukarza, który odmówił wydrukowania plakatów dla fundacji LGBT. Oznacza to, że podtrzymany został wyrok uznający drukarza za winnego, choć odstąpiono od wymierzenia mu kary. Zdaniem sądu katolickie przekonania drukarza nie miały tu nic do rzeczy, bo nie jest twórcą, lecz wykonywał zwykłe czynności techniczne. Wychodzi na to, że rzeźbiarz katolik mógłby, na przykład, odmówić stworzenia bluźnierczej rzeźby dla satanistów, ale katolik zatrudniony, powiedzmy, w teatrze musiałby takową rzeźbę ustawić przed spektaklem. Czyli coś w stylu: można odmówić wymyślenia pistoletu, ale nie można odmówić strzelania.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.