PIN do młodych

Marcin Jakimowicz

|

GN 25/2018

publikacja 21.06.2018 00:00

Czy z terenu, który nie jest duszpasterską sielanką, można wysyłać na oazę ponad 70 młodych? Jak dotrzeć z Ewangelią do najbardziej samotnego pokolenia w historii?

Najważniejsze są relacje – nie ma wątpliwości ks. Adrian Lejta. – To pokolenie, do którego trzeba podchodzić indywidualnie. Najważniejsze są relacje – nie ma wątpliwości ks. Adrian Lejta. – To pokolenie, do którego trzeba podchodzić indywidualnie.
HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ

Od lat szukam sposobu na skuteczne dotarcie z Ewangelią do ludzi w wieku moich dzieci. Do pokolenia, które socjologowie określają jako najbardziej samotne w historii. Ponieważ nie chciałem pisać teoretycznego tekstu o ewangelizacji, ruszyłem do praktyków. Do kapłanów, którzy pracują z młodymi na co dzień i których praca przynosi konkretne owoce.

face to face

Katowickie Szopienice nie są duszpasterską sielanką. „To widać, słychać i czuć”. Sporo zaniedbanych familoków, na których graffiti nie pozostawiają złudzeń, że wjeżdżamy na teren chorzowskiego Ruchu. Znam młodych z tej dzielnicy i doskonale wiem, w jakich klimatach obracają się ich rówieśnicy. Gdy przed dziesięciu laty do jednej z parafii trafił ks. Adrian Lejta, zastał niewielką grupkę oazową. Niebawem odpowiedzialni za Ruch Światło–Życie w diecezji nie mogli się nadziwić, że na letnie rekolekcje wyjechało z tej parafii ponad 70 młodych. – Od czego się zaczęło? Do kościoła przyszli bierzmowańcy. Byłem ich nauczycielem w szkole i doskonale wiedziałem, jakie jest moje zadanie: mam wejść z nimi w relacje. Nie relacje kumpelskie, nie o to chodzi. Relacje oparte na autorytecie. Najważniejsze jest złapanie kontaktu. Bierzmowanie jest sytuacją, w której młodzi sami przychodzą do kościoła, czyli 50 proc. roboty mamy za sobą, bo najtrudniej jest dziś zachęcić ludzi, by przyszli do świątyni. {BODY:BBC} (śmiech){/BODY:BBC} Ci już przyszli. Znajdywałem dla nich czas, często chodziłem z nimi grać w piłkę, proponowałem im różne formy spędzania wolnego czasu. Jedną z nich była oaza. Część przyszła na spotkania. W jednym roku posłaliśmy na letnie rekolekcje ponad 70 osób. Załatwiałem im dofinansowanie, proboszcz bardzo wspierał tę inicjatywę.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.